Młody Sebastian Białecki rozegrał turniej życia i dotarł aż do ćwierćfinału UK Open. Polski zawodnik pokonał po drodze aż sześciu graczy, miał nawet lotkę meczową na półfinał, którą zmarnował. I to wszystko nie mając nawet karty PDC. Białecki od razu wskoczył na 81. miejsce w rankingu.
Turniej UK Open to idealne miejsce do tego, żeby nieznany szerszej publiczności zawodnik dobrze się zaprezentował i przebił w rankingu. Wszystko przez to, że bierze w nim udział 160 zawodników. Właśnie tutaj rok temu Białecki dotarł do 1/32 finału, czyli czwartej rundy. Pokonał trzech zawodników, a już w pierwszym meczu popisał się spektakularną dziewiątą lotką. Ciekawe, że obie dziewiąte lotki w tamtym turnieju padły w meczach z jego udziałem. Za drugim razem rzucił ją Holender Jitse van der Wal. Dziewiąta lotka to tzw. partia idealna, polega na rzuceniu ośmiu z rzędu potrójnych wartości (zwykle 7×20 i 1×19), a później zakończeniu lega na pierwszej podwójnej. Już wtedy Białecki, urodzony w 2003 roku, pokazał się większej publiczności.
Tym razem dotarł jeszcze dalej, a i tak… pozostał niedosyt z powodu lotki meczowej na półfinał. Wtedy w ćwierćfinale. przy stanie 9:9, miał do zamknięcia 150 punktów, trafił 2×60 i wystarczył już tylko double 15 na mecz. Trochę w tej sytuacji zakręcił się realizator transmisji, któremu chyba pomyliło się, gdzie na tarczy znajduje się "piętnastka". Białecki lotki ostatecznie nie trafił, a później William O'Connor rzucił 57 i skończył mecz podwójną 16. Młody Polak był bliziutko sprawienia jeszcze większej sensacji, jaką byłby półfinał. Williego O'Connora zresztą na tym etapie też nikt się nie spodziewał. W końcu to gracz spoza TOP30 w rankingu PDC, dlatego może Białeckiego trochę uwierać, że nie przegrał z żadnym wielkim mistrzem.
Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że już ćwierćfinał to dla reprezentanta Polski życiowy sukces. Kiedy awansował do najlepszej ósemki, to stał się jednym z trzech zawodników w historii, który znalazł się w tej fazie nie posiadając karty PDC. Białecki po drodze pokonywał zawodników z mniej lub bardziej znanymi nazwiskami. Taki Joe Murnan jest w PDC od 2011 roku, a Ritchie Edhouse od 2015. Obaj nie są jakimiś szczególnie mocnymi nazwiskami, ale grali już w kilku ważnych turniejach. Keegan Brown to młodszy i trochę lepszy zawodnik, któremu zdarzyło się np. pokonać Jamesa Wade'a na MŚ w 2018 roku. Tych trzech graczy pokonał Białecki w pierwszych czterech rundach.
Bardziej imponujące było to, co zrobił później. Najpierw był lepszy od Iana White'a, a więc ćwierćfinalisty wielu ważnych turniejów sprzed kilku lat, który najlepsze czasy ma dawno za sobą, ale i tak obecnie sklasyfikowany jest na 27. miejscu (w trakcie turnieju był na 26. pozycji). Pokonał doświadczonego Anglika 10:9, zachowując chłodną głowę w deciderze. Następnie wyeliminował Ryana Searle'a, więc już zawodnika ze ścisłej światowej czołówki, będącego na fali, finalistę dużego turnieju Players Championship Finals z 2021 roku. Białecki miał świetną skutecznośc podwójnych – 52%, od stanu 4:4 wygrał aż cztery partie z rzędu, w tym raz zerując licznik ze 122. W ostatnim legu jeszcze przełamał Searle'a i wygrał 10:6. Średnia może nie była tak imponująca, ale to był jego najlepszy występ, biorąc pod uwagę etap i jakość rywala.
Młody polski zawodnik dopiero wchodzi do świata darta i świetnie korzysta na formule turnieju UK Open. Wzięło w nim udział jeszcze trzech innych Polaków. Najbardziej znany Krzysztof Ratajski miał wielkiego pecha w losowaniu. Z racji wysokiego miejsca na świecie zaczął od czwartej rundy, ale na dzień dobry trafił na Gerwyna Price'a, więc odpadł. Krzysztof Kciuk zaczął od drugiej rundy, pokonał dwóch przeciwników i odpadł w czwartej – tej samej, co Ratajski, ale jednak musiał się więcej napocić, żeby tu dotrzeć. Ostatni z naszych, czyli Radek Szagański przeszedł tylko pierwszą rundę i zatrzymał się na drugiej.