Ewa Swoboda wreszcie przełamała magiczną granicę w sprincie na 60 metrów. Na halowych mistrzostwach Polski w Toruniu przebiegła ten dystans poniżej siedmiu sekund, osiągając czas 6,99.
Swoboda znajduje się w tej chwili w życiowej formie. Niecały miesiąc temu, podczas mityngu Orlen Cup w Łodzi, przebiegła dystans 60 metrów w czasie 7,04, a później w finale jeszcze poprawiła go na 7,00. To sprawiło, że podczas jednych zawodów dwukrotnie pobiła ustaowiony przez siebie w 2016 roku rekord Polski, który wynosił 7,07. A wszystko to osiągnęła po długiej, wielomiesięcznej kontuzji, która wykluczyła ją z udziału w igrzyskach. Niesamowitą formę potwierdziła na kolejnym mityngu, tym razem Copernicus Cup w Toruniu. Tam miała rywalkę, która jest pięciokrotną mistrzynią olimpijską. Elaine Thompson-Herah to w tej chwili najgłośniejsze nazwisko kobiecego sprintu. Jamajka zdobyła w Tokio trzy złote medale – na 100 metrów, 200 metrów, broniąc tym samym oba złota z Rio. Kolejne dorzuciła w sztafecie 4×100 metrów. No i Swoboda w biegu na 60 metrów pokonała Thompson-Herah o… 0,01 s. Pobiegła w czasie 7,03, a Jamajka miała 7,04.
7,00 z Łodzi było najlepszym wynikiem na świecie w tym sezonie, ale przez bardzo krótko, bo Swoboda jeszcze ten wynik poprawiła na halowych mistrzostwach Polski w Toruniu – na 6,99. 10 zawodniczek w historii było w stanie zejść poniżej siedmiu sekund i w tym gronie znalazła się polska sprinterka. Najlepsze wyniki pochodzą jeszcze z lat 90. Swoboda powolutku zbliża się do rekordu świata Iriny Priwałowej, która była wielką mistrzynią na krótkich dystansach – 60 czy dużo mniej polularnym 50 metrów. 6,92 – tyle wynosi jej rekord świata na 60 metrów i osiągnęła taki czas nawet dwa razy w karierze – w 1993 i 1995 roku w Madrycie. Na setkę jej wyniki nie były już tak spektakularne, zdobyła srebro w sztafecie i brąz indywidualnie na 100 metrów w Barcelonie. Podobnie jest z Ewą Swobodą. Weźmy jej życiówkę na 100 metrów – 11,07 – na światowych arenach w zeszłym sezonie byłby to dopiero czas numer… 29.
Dlatego właśnie koronnym dystansem Swobody jest 60 metrów. To tutaj czuje się najlepiej, tutaj należy też do absolutnej czołówki, tutaj ma najlepszy czas w tym sezonie na świecie. Sześćdziesiątka to typowy format halowy, rzadko biega się ten dystans na otwartym powietrzu, zatem nie ma tej konkurencji na igrzyskach. Olimpijczycy zdobywali medale na 60 metrów tylko w 1900 i 1904 roku, a więc bardzo dawno temu. Później konkurencję wykreślono z programu. Z tego też powodu przez lata królową sprintu i najbardziej prestiżową konkurencją stało się 100 metrów, a 60 bardziej halową ciekawostką, która gwarantuje walkę o mistrzostwo świata, ale medalu olimpijskiego nie da.
Trzeci raz w tym sezonie Ewa Swoboda poprawiła życiówkę i siłą rzeczy swój rekord Polski. Najpierw było to 7,04, potem 7,00, a teraz 6,99. Jest trzecią Europejką, która złamała barierę siedmiu sekund po wspomnianej w tekście Priwałowej (1993 i 1995) i Greczynce Ekaterini Thanou (1999). Żadna Europejka w XXI wieku nie była jednak tak szybka. To dobry prognostyk przed halowymi mistrzostwami świata w Belgradzie, które odbędą się w dniach 18-20 marca. Tam Swoboda będzie faworytką. Halową mistrzynią Europy już jest, bo zdobyła ten tytuł w 2019 roku w Glasgow. Na poprzednich halowych mistrzostwach świata w Glasgow w 2018 roku nie była w takiej formie, wówczas wynik 7,25 wyeliminował ją w półfinale, a lepsza była choćby Anna Kiełbasińska z czasem 7,23. Murielle Ahouré pobiegła w finale 6,97 i to dało jej mistrzostwo świata. Swobodę w życiowej formie na pewno stać na taki wynik.