Już dawno walka o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata na żużlu nie była tak bardzo zdominowana przez dwóch zawodników. W tym sezonie jest to wyścig Bartosza Zmarzlika z Artiomem Łagutą. Do rozstrzygnięcia zostały trzy eliminacje – dziś w Vojens, a potem dwie w Toruniu. Kto będzie górą na duńskiej ziemi?
Na początek garść statystyk. Zmarzlik ma punkt przewagi nad drugim w klasyfikacji generalnej Łagutą. Polakowi nie poszło w Pradze, o ile tak można nazwać dwa turnieje zakończone na półfinałach. Od tego czasu lider gorzowskiej Stali wygrał cztery turnieje, a w dwóch kolejnych zajmował 2. miejsca. W normalnych okolicznościach byłby już daleko z przodu i powoli szykował do kolejnego świętowania tytułu. Ale ten sezon nie jest normalny, bo ma drugiego wielkiego jeźdźca. Łaguta zawalił tylko pierwszy turniej w Pradze, gdzie także nie awansował do finału. Od tamtej pory jechał w ostatnim biegu dnia siedem razy z rzędu. Trzykrotnie wygrywał, dwa razy zajmował 2. miejsca, raz był trzeci i raz czwarty.
Jest w zasadzie pewne, że Zmarzlik i Łaguta zgarną złoto i srebro tegorocznego cyklu SGP. Trzeci Fredrik Lindgren traci już do Rosjanina 30 punktów. Można mówić o całkowitej dominacji tej dwójki. O mistrzostwie mogą przesądzić detale – np. jeden słabszy turniej. Przy tak jeżdżącym konkurencie, po prostu nie ma miejsca na wpadkę. Trzeba regularnie meldować się w finale, najlepiej na podium. Zmarzlik i Łaguta wiedzą o tym doskonale.
Walka o brąz powinna rozstrzygnąć się między Lindgrenem i Emilem Sajfutdinowem. Rosjanin traci do Szweda tylko trzy oczka. Piąty Maciej Janowski ma aż 14 punktów mniej niż Sajfutdinow, więc wszystko wskazuje na to, że Magic znów skończy sezon poza podium. A przecież zaczął tak cudownie, od zwycięstwa i 2. miejsca w Pradze.
W stawce nie liczy się Krzysztof Kasprzak, który przy 15. regularnie jeżdżącym w cyklu zawodnikach zajmuje… 16. miejsce. Wyprzedza go bowiem Dominik Kubera, który dwa razy jechał jako dzika karta i raz zastępując Martina Vaculika. Okazała zdobycz pozwoliła zawodnikowi Motoru Lublin wyprzedzić nie tylko dołującego Kasprzaka, ale także Olivera Berntzona i Mateja Zagara.
Z dziką kartą w Vojens pojawi się Mikkel Michelsen. Lider wspomnianego Motoru do tej pory nie był stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix, ale w tym roku zdobył tytuł Mistrza Europy, a co za tym idzie zapewnił sobie starty w SGP 2022. Vojens będzie dla niego dobrym przetarciem przed przyszłym sezonem. Duńska kolonia będzie dziś liczyć trzech zawodników – poza Michelsenem będą to Anders Thomsen i Leon Madsen. Obaj przed własną publicznością będą mieli chrapkę na dobry rezultat. Szczególnie zależeć powinno Madsenowi, który ma jeszcze szansę zająć miejsce w czołowej szóstce tegorocznego cyklu, co gwarantuje udział w zabawie elity w kolejnym sezonie.
Ostatnie Grand Prix w Vojens odbyło się dwa lata temu. 7 września 2019 roku na torze Vojens Speedway Center najlepszy okazał się Bartosz Zmarzlik, wyprzedzając Mateja Zagara, Fredrika Lindgrena i Emila Sajfutdinowa. Artiom Łaguta zajął wówczas kiepskie 13. miejsce, ale Rosjanin jeździł wtedy znacznie słabiej niż obecnie, więc trudno na tej podstawie wysnuwać wnioski w kontekście dzisiejszych zawodów.