
Mamy dwa pierwsze złota Mistrzostw Europejskich. Pierwsze sensacyjnie wywalczyła Aleksandra Lisowska w maratonie. Swoją dominację potwierdziła za to Aleksandra Mirosław we wspinaczce na czas. Tam zresztą Polki zajęły całe podium! Po pięciu dniach mistrzostw mamy 11 medali.
Za nami kilka dni rywalizacji w Mistrzostwach Europejskich. Czym są te zawody – pisaliśmy tutaj. Nie można ich lekceważyć, bo to po prostu mistrzostwa Europy, które odbywają się w jednym miejscu i czasie w kilku dyscyplinach sportowych. Właśnie zaczęła się lekkoatletyka, gdzie oczywiście szans na medale jest najwięcej. Fajdek, Nowicki, Sułek, damska sztafeta 4×400 metrów czy też Kaczmarek w starcie indywidualnym… trochę tych nadziei jest, ale pierwsze złoto to sprawka Aleksandry Lisowskiej i jej fantastycznego występu w maratonie. Takiego, którego mało kto się spodziewał, choć złota medalistka przyznała akurat, że była na to przygotowana i z treningów wynikało, że powinna tu zgarnąć medal, a życiowa forma sugerowała nawet walkę o złoto. Polacy wyprawiają ostatnio cuda na dalekich dystansach. Złoto Dawida Tomali w chodzie na 50 km, wicemistrzyni świata Kasia Zdziebło w chodzie na 25 i 35 km, a teraz mistrzyni Europy w maratonie – Aleksandra Lisowska!
A to był pierwszy lekkoatletyczny finał w Monachium! Oprócz tego Polki zdobyły jeszcze brąz drużynowo, bo indywidualne wyniki trzech najlepszych zawodniczek liczyły się do sumowanego wyniku drużynowego. Na 19. miejscu skończyła Angelika Mach, a na 26. miejscu Monika Jackiewicz i czas tej trójki dał nam brązowy krążek. Trzy brązowe medale to też sukces kolarek torowych – Marleny Karwackiej, Uli Łoś i Nikoli Skibiak w sprincie drużynowym, Nikoli Wielowskiej w scratchu i Darii Pikulik w najbardziej wymagającym omnium, który jest składową czterech osobnych konkurencji: scratchu, wyścigu eliminacyjnego, wyścigu tempowego i wyścigu punktowego i to wszystko w jednym dniu. W czterech konkurencjach osobno można zdobyć osobne medale, ale pojedynczo nie są one konkurencjami olimpijskimi. Taką jest tylko właśnie łączone omnium.
Osobny akapit należy się wspinaczce sportowej, w której to jesteśmy… światową potęgą! Żal tylko, że na ostatnich igrzyskach ktoś wpadł na pomysł łączenia ze sobą wspinaczki na czas, boulderingu i prowadzenia. A to trochę tak, jakby Kamil Stoch miał zjechać na nartach w slalomie. W końcu i tu używają nart, i tu też. W Paryżu już wspinanie na czas będzie osobną konkurencją, którą możemy zdominować. Biało-czerwone dziewczyny zajęły całe podium! Zwyciężyła oczywiście Aleksandra Mirosław, która jest absolutną dominatorką, dwukrotną mistrzynią świata i w każdych zawodach atakuje własny rekord świata (6,64). Tym razem akurat się nie udało. Podium uzupełniły siostry Aleksandra i Natalia Kałuckie. Dodatkowo czwarte miejsce zajęła inna Polka, Anna Chudziak. Większą niespodzianką jest za to srebro Marcina Dzieńskiego, który w ćwierćfinale wyeliminował faworyta z Francji.
Dwa ostatnie medale to dzieło kajakarzy. Czwórka podwójna mężczyzn w składzie: Dominik Czaja, Mateusz Biskup, Mirosław Ziętarski i Fabian Barański wywalczyła srebro, przegrywając tylko z Włochami. Biskup i Ziętarski dotychczas największe sukcesy mieli w dwójce, gdzie są srebrnymi i brązowymi medalistami mistrzostw świata. A Barański razem z Ziętarskim zdobyli mistrzostwo Europy trzy lata temu. Typowy “czwórkarz” to tylko Dominik Czaja. Polacy zmienili skład z igrzysk o 50%. Tam zajęli bardzo pechowe, czwarte miejsce, ale akurat Włochów wyprzedzili. Oprócz tego po brąz sięgnęła nasza para mieszana w dwójce podwójnej – Jolanta Majka oraz Michał Gadowski. To dość wyjątkowa konkurencja, bo wymieniona dwójka to parawioślarze. Na Mistrzostwach Europejskich były bowiem parawioślarskie zawody jedynek i miksty. Majka to już doświadczona, 44-letnia sportsmenka, wielokrotna medalistka MŚ, a startowała już nawet na igrzyskach w Sydney w 2000 roku.
Z 11 medalami zajmujemy w tym momencie 7. miejsce w klasyfikacji ogólnej, ale dopiero nadchodzi czas lekkoatletów.