Jest pierwsze złoto dla Polski i to w jakim stylu! Polska sztafeta mieszana 4×400 metrów w składzie: Karol Zalewski, Natalia Kaczmarek, Justyna Święty-Ersetic i Kajetan Duszyński była najlepsza i trochę osłodziła nam wyścig finałowy w klasie RS:X, w którym Piotr Myszka popełnił falstart.
Nie można nie zacząć od tego, co się świeżo wydarzyło na bieżni lekkoatletycznej. Polski skład zmienił się od półfinału o 75%. Dariusza Kowaluka zamienił Karol Zalewski, Igę Baumgart-Witan zastąpiła Natalia Kaczmarek, a zamiast Małgorzaty Hołub-Kowalik pobiegła Justyna Święty-Ersetic. Nie zmienił się w czwórce tylko Kajetan Duszyński i to właśnie on w finałowym biegu był bohaterem. Przejął pałeczkę jeszcze na trzecim miejscu, ale wcale się nie przepychał, mając świadomość swojej formy. Wyprzedził po ostatnim wirażu dwóch zawodników i dobiegł do mety jako pierwszy, a my mogliśmy świętować pierwsze złoto na tych igrzyskach! Sztafeta pobiła swój wcześniejszy rekord Europy i rekord olimpijski. Wczoraj Małgorzata Hołub-Kowalik zapowiadała, że będzie ogień i tak też się stało. A przecież trójka, która startowała wcześniej (plus Duszyński) również miała najlepszy czas spośród wszystkich sztafet w półfinałach. Złoto należy do całej siódemki i to niewątpliwy sukces całego zespołu.
A wcześniej rano przede wszystkim czekaliśmy na ostatni, medalowy wyścig Piotra Myszki. Polak musiał wyprzedzić włoskiego zawodnika – Camboniego o dwie lokaty albo też Francuza – Goyarda – o trzy. Zawodnicy wystartowali, ale pojawiła się flaga o indywidualnym falstarcie. Motorówka podpłynęła za chwilę do Camboniego, a my mogliśmy myśleć, że po jego DSQ właśnie Myszka płynie po brąz. Francuz akurat prowadził i raczej był poza zasięgiem. Za chwilę jednak motorówka podpłynęła też po Polaka i po Francuza. Zdyskwalifikowano trójkę walczącą o medale. Francuzowi udało się obronić srebro o jeden punkt, a na trzecie miejsce wskoczył nieoczekiwanie Chińczyk – Bi Kun. Myszka może iść z Cambonim na piwo albo najlepiej kilka…
40-latek to duży pechowiec, jeśli chodzi o IO. W Pucharze Świata sięgał po medale, podobnie było w mistrzostach Europy. To też dwukrotny mistrz świata w klasie RS:X (2010, 2016). Pięć lat temu w Rio miał ogromnego pecha, kiedy w ostatnim wyścigu bronił brązu. Dopłynął wówczas na końcu stawki, zabrakło mu tylko jednej pozycji wyżej, żeby obronić brąz. W ostatnim dniu wyprzedził go Pierre Le Coq, a teraz taka dyskwalifikacja… Zdaniem naszego olimpijczyka – nie powinno się tego traktować, jak indywidualną pomyłkę, a po prostu grupowy falstart i powtórzyć wyścig medalowy, skoro aż trzech – i to tak ważnych zawodników – wykluczono. Stwierdził też, że nie pamięta w swojej bogatej karierze takiej sytuacji, żeby tylu zawodników zdyskwalifikowano i nie powtórzono wyścigu. Trudno nawet skomentować tę sytuację, której w ogóle się nie spodziewaliśmy. Trudno też być w skórze Piotra Myszki…
Dla uzupełnienia informacji o żeglarstwie – w wyścigu medalowym w klasie RS:X brała udział też Zofia Noceti-Klepacka i zajęła w nim 5. pozycję, jednak to nie pozwoliło jej na żaden awans i skończyła udział w igrzyskach na 9. miejscu w klasyfikacji ogólnej. Wyścigi numer 9, 10 i 11 miały pary naszych skiffistów i skiffistek w klasie 49er. Melzacka/Łoboda zanotowały fatalny dzień, kończąc: na 20. miejscu, na 17. miejscu oraz 18. miejscu (startowało 21 par) i w ogólnej klasyfikacji spadły na 15. pozycję. To były ich trzy ostatnie starty. Jeszcze jeden czeka parę Przybytek/Kołodziński. Oni z kolei wygrali swój drugi już wyścig na tych igrzyskach, ale w dwóch innych dzisiaj zajęli 17. i 15. lokatę (startowało 19 par). Te wyniki pozwoliły im jednak na awans do wyścigu finałowego, bo są w ogólnej klasyfikacji na 9. pozycji.
Zakończył się trzeci dzień rywalizacji golfistów, a w nim Adrian Meronk awansował na 46. miejsce. Jesteśmy też po dwóch dniach zmagań w jeździectwie. Małgorzata Cybulska, Joanna Pawlak i Jan Kamiński zajmują kolejno – 18., 32., i 55. miejsce. Drużynowo polska reprezentacja awansowała o dwie lokaty i zajmuje 12. pozycję. W elimimacjach pistoletu w trzech postawach (klęczącej, leżącej i stojącej) startowała Anna Stankiewicz. Najlepiej poszło jej w pozycji leżącej, która była drugą z kolei i po niej wylądowała na 14. miejscu. Po strzelaniu z pozycji stojącej skończyła jednak 16. W sumie startowało 37 zawodniczek, do finału wchodziło 8. Bartłomiej Adamus zajął 7. miejsce w podnoszeniu ciężarów w kategorii do 96 kg. W rwaniu miał 163, a w podrzucie 197 kg. W podrzucie spalił próby na 204 i 205 kg, ale nawet gdyby podniósł, to i tak nie zająłby wyższej lokaty. Swój baraż o 1/8 finału przegrała para Kantor/Łosiak. Polacy posypali się mentalnie w tie-breaku, gdzie Kantora zaczęły też łapać skurcze. Za dyskusję dostali też czerwoną kartkę (strata punktu) i przegrywali aż 2:8. Najbardziej szkoda tu pierwszego seta, który zakończył się wynikiem 29:31. Dalej przeszła para Herrerea/Gavira. W turnieju pozostaje nam więc tylko duet Fijałek/Bryl.
Teraz pora na podsumowanie kolejnego, przedostatniego już dnia na pływalni. Znakomity, najlepszy jak do tej pory wynik spośród wszystkich to 5. miejsce, które dziś zajął 20-letni Jakub Majerski w finale 100 metrów motylkiem. Już w eliminacjach pobił rekord Polski, a teraz jeszcze go poprawił o 0,05s – na 50,92s. To rewelacyjny wynik młodego zawodnika, na którego nikt przecież nie stawiał. Katarzyna Wasick startowała w półfinale na 50m stylem dowolnym i w swoim zajęła trzecie miejsce, co dało jej awans do finału. Będzie to czwarty finał Polaków w pływaniu. Polka uzyskała 24,26 s., a to piąty czas półfinałów. O medal będzie tutaj trudno, ale Kasia na pewno powalczy. Paweł Juraszek także był w półfinale na 50m stylem dowolnym, ale osiągnął 14. czas i do finału nie awansował.
A teraz czas na dalszą część zawodów lekkoatletycznych. Joanna Linkiewicz spisała się dobrze w biegu na 400 metrów przez płotki. Polka pobiła swój rekord życiowy, w swoim biegu dotarła na czwartym miejscu i bezpośrednio awansowała do półfinału. Patryk Dobek to świeżutki halowy mistrz Europy na 800 metrów. W swoim biegu eliminacyjnym był trzeci i awansował dalej do półfinału, z kolei drugi w swoim biegu był Mateusz Borkowski i on także uzyskał awans. Pia Skrzyszowska i Klaudia Siciarz także zameldowały się w półfinale w swojej konkurencji – 100 metrów przez płotki. Skrzyszowska ma dopiero 20 lat, pobiła rekord życiowy, a w sumie uzyskała czas numer 9, Siciarz przeszła dalej z 20. czasem, poziom rywalizacji był w tej konkurencji bardzo wysoki. Problem w eliminacjach skoku o tyczce miał Piotr Lisek, który najpierw dwa razy zrzucił 5,65, a potem przy trzeciej próbie poprzeczka nie spadła tylko cudem. Również w ostatniej próbie pokonał 5,75, a więc wynik, który gwarantował finał. Piotr Sobera bowiem uzyskał 5,65, ale to był za słaby wynik na awans. Mógł jeszcze poprawić ten wynik, ale zrezygnował przez ból nogi. Klątwy igrzysk nie może przełamać Paweł Wojciechowski. W Londynie i w Rio pos
zło mu bardzo słabo. Złoty (2011) i brązowy (2015) medalista MŚ strącił dwa razy poprzeczkę na wysokości 5,50 i przeniósł ją na 5,65, ale tej wysokości także nie pokonał i odpadł z wynikiem 5,30. Dla porównania – w 2011 roku złoto dała mu wysokość 5,90.
Jutro późną nocą czeka nas ostatni grupowy mecz polskich siatkarzy. Szans medalowych raczej nie ma, chyba, że niespodziankę sprawi Katarzyna Wasick. W końcu w "sprincie" pływackim decydują przecież setne sekundy. Zobaczymy też sporo naszych lekkoatletów w dalszych eliminacjach.