W czwartek rozpoczynają się Mistrzostwa Świata w lotach narciarskich w Planicy. Impreza miała zostać rozegrana w marcu, ale wtedy storpedował ją wybuch pandemii. Choć upłynęło już prawie 9 miesięcy, to wirus w odwrocie nadal nie jest, a skoczkowie o medale na Velikance powalczą bez udziału publiczności. Kto zgarnie złoto?
W czwartek powinien się odbyć oficjalny trening, a potem kwalifikacje. Na piątek i sobotę przewidziane są cztery serie konkursowe, bowiem mistrza świata w lotach wyłania się właśnie poprzez cztery skoki. Zarówno w piątek, jak i sobotę, skakanie przewidziane jest na godzinę 16:00. Z kolei w niedzielę o 16:00 rozpocznie się konkurs drużynowy, składający się z dwóch serii.
To oczywiście plany, które może pokrzyżować pogoda. W tym momencie Planica mierzy się z dużymi opadami śniegu, ale prognozy na dni mistrzostw są dość optymistyczne. Wiatr w granicach norm, temperatura niska, opady umiarkowane. Dziś wszystkie siły organizatorów zostały skierowane na przygotowanie Letalnicy – w związku z tym odwołano wstępnie zaplanowany trening na mniejszej skoczni HS138. Konkursowe loty odbywać się będą na "mamucie" HS240.
Na poprzednich mistrzostwach w Oberstdorfie Kamil Stoch wywalczył srebrny medal, przegrywając tylko z Danielem-Andre Tande. Był to drugi medal Polski w historii tej imprezy. Wcześniej w 1979 roku sensacyjnie po brąz sięgnął Piotr Fijas. Mimo gigantycznych sukcesów nigdy medalu Mistrzostw Świata w lotach narciarskich nie zdobył Adam Małysz, choć raz, w 2010 roku, do brązu zabrakło mu 0.4 pkt! W tym samym roku niewiele zabrakło, a biało-czerwoni zdobyliby pierwszy medal w drużynie. Jednak w swoim drugim skoku całkowicie sprawę pokpił Łukasz Rutkowski, lądując na 143. metrze. Medal odebrali Finowie w składzie Janne Happonen, Olli Muotka, Matti Hautamaeki, Harri Olli. Do tej pory był to ostatni medal "Suomi" w dużej imprezie. Dziś zresztą próżno szukać jakichkolwiek reprezentantów tego kraju w światowej czołówce. Polacy po medal sięgnęli wreszcie w 2018 roku, zdobywając brąz za plecami Norwegów i Słoweńców.
Dla Kamila Stocha złoto MŚ w lotach to ostatni wielki skalp do zdobycia. Ma Kryształowe Kule, złoto Mistrzostw Świata, Igrzysk Olimpijskich, a także triumfy w Turnieju Czterech Skoczni. Ukoronowaniem wielkiej kariery wielkiego mistrza byłby triumf w lotach. Planica 2020 to może nie ostatnia szansa, ale na pewno jedna z ostatnich. Możemy być pewni, że Stoch z formą celuje właśnie w loty na Velikance.
Czy formę udało się wyszlifować podczas ostatnich treningów? Gdy światowa czołówka skakała w dalekiej Rosji, Stoch wraz z Dawidem Kubackim, Piotrem Żyłą, Klemensem Murańką i Andrzejem Stękałą przygotowywał się do zawodów w Polsce. Udało się uniknąć dalekich podróży i zminimalizować ryzyko zarażenia koronawirusem. Ale czy udało się osiągnąć optymalną formę? W Wiśle i Ruce były przebłyski, ale brakowało regularności. W Planicy potrzeba czterech prawie perfekcyjnych prób, by liczyć na pokonanie Markusa Eisenbichlera, Halvora Egnera Graneruda czy innych znakomitych skoczków. Do gry wraca też Stefan Kraft, który zawalił konkurs w Wiśle, a potem wylądował na kwarantannie. Koronawirusowe perypetie są już za obrońcą Kryształowej Kuli, a jego na pewno nie można lekceważyć. W 2016 roku zdobył indywidualnie brąz.
Warto dodać, że dla Stocha będą to już ósme mistrzostwa na skoczni mamuciej, co czyni go w tej klasyfikacji rekordzistą Polski. Małysz i Fijas startowali po siedem razy.