43 lata na karku, a wciąż jest najlepszy. Tom Brady po raz kolejny pokazał dlaczego jest legendą światowego sportu. Zdobył swój siódmy tytuł Super Bowl, ale tym razem wyjątkowo dla Tampa Bay Buccaneers. Nikt nie ma więcej mistrzostw niż on.
Kiedy Tom Brady po 19 latach opuszczał New England Patriots, to budziło pewien dyskomfort. W końcu przez tyle lat tworzyli nierozerwalny związek. Myślałeś – Brady, myślałeś – Patriots. Bez niego ta drużyna grała tylko dwa razy w finale Super Bowl. Z Tomem Bradym "na kierownicy" zagrali tam 9 razy, zwyciężając w 6 z nich. Teraz pierwszy raz wygrał "osobno", zdobywając tytuł z Tampa Bay Buccaneers. To trochę tak, jakby Lionel Messi odszedł do Manchesteru City i dał tej drużynie upragnioną Ligę Mistrzów. Albo gdyby Michael Jordan poprowadził Washington Wizards do wielkich sukcesów.
To był 10. finał Toma Brady'ego. Zapowiadano – szalona młodość i wielki talent vs wieloletnia klasa i doświadczenie. Liderem ofensywy Kansas City Chiefs jest bowiem Patrick Mahomes i mógł powtórzyć to, co Brady zrobił w roku 2005 – obronić tytuł. Musiał jednak uznać wyższość 18 lat starszego wyjadacza. Brady tylko poprawił własny rekord tytułów – do 7. Drugi w tej klasyfikacji Charles Haley ma ich 5. Oczywiście gwiazdor został też wybrany MVP finału, piąty raz w karierze. Rekordów Brady'ego jest tyle, że nie sposób je tu wszystkie wymieniać. Sportowiec chciał jednak bardzo uczynić coś, co rozsławiło Peytona Manninga, czyli zwycięstwo Super Bowl jako rozgrywający, z dwoma różnymi drużynami. To jest tym trudniejsze, bo uczysz się innej taktyki, innych zachowań wszystkich nowych kolegów z drużyny i wchodzisz ze swoją wizją gry do zupełnie nowego środowiska. Do 2021 roku udało się to tylko Manningowi z Indianapolis Colts i Denver Broncos.
Przegrał faworyt, bo to Mahomes i koledzy byli typowani do zwycięstwa. Tampa miała kiepski sezon zasadniczy i musiała się mierzyć z silniejszymi zespołami w play-offach. W samym finale było oczywiście podobnie, jednak finalnie skończyło się na 31:9, bez historii. Pierwsze przyłożenie dla Tampy zaliczył… Rob Gronkowski, człowiek, którego Brady musiał namawiać do wznowienia kariery. Gronkowski miał problemy psychiczne po wielu licznych urazach i nie chciał się juz dłużej bawić w granie w futbol, a dziś może się cieszyć z czwartego tytułu w swojej karierze. Zresztą, drugi w tym meczu touchdown też należał do niego. Fantastycze długie podanie posłał Brady i po podwyższeniu zrobiło się 14:3. Zawodnicy Kansas popełniali fatalne błędy w obronie. Po przyłożeniu Antonio Browna i podwyższeniu Succopa było już 21:6. Widać było wściekłość rywali, którym nic nie wychodziło.
Kansas zakończyli ten mecz bez żadnego touchdownu. Ich jedyne punkty to trzy kopnięcia Harrisona Butkera. To było zdecydowanie za mało na Tampę. Jeden z najsłabszych meczów sezonu przydarzył się obrońcom tytułu w samym finale… a Tom Brady nie miał litości i jak przystało na starego mistrza, po prostu to wykorzystał.