Skip to main content

Już w sobotę rozpoczynamy sezon żużlowej Ekstraligi. Niestety, na początku bez kibiców i z kłopotami. Już wiadomo, że mecz w Grudziądzu został przełożony, a drugi sobotni wisi na włosku. To będzie sezon testowy, bo zawodnicy będą nadal testować super rozwiązania rodem z Turcji lub F1 i sami będą testowani na koronawirusa.

Tureckie opony Anlas już nie budzą takich skrajnych emocji, ale nadal trwa walka technologiczna. A obecność inżyniera z F1 obok Artioma Łaguty także, wg ekspertów, dawała mu przewagę na torze, dzięki zastosowaniu nowatorskich rozwiązań w sprzęcie.

Z kolei przepisy covidowe niestety dają pole do nadużyć. Wystarczy dwóch zawodników zakażonych i mecz jest przełożony. Ale teraz wyobraźmy sobie, że Stal Gorzów do ważnego meczu ma przystąpić bez Bartosza Zmarzlika albo Falubaz bez Patryka Dudka. Wtedy zapewne, znając polskie kombinatorstwo, zaczną się poszukiwania tego drugiego pozytywnego testu i będzie spokój.

Pierwszy taki przypadek już jest w Motorze Lublin. Jarosław Hampel w poniedziałek miał dodatni wynik, a to ogromny kłopot wobec zawirowań wokół Dominika Kubery. Dziwnym trafem już następnego dnia znalazł się drugi "covidianin" – Grigorij Łaguta. Wobec tego inauguracyjny mecz sezonu został przełożony, tak jak wcześniej pojedynek GKM Grudziądz ze Spartą Wrocław. W tym przypadku także chodziło o zakażenia – w zespole z Grudziądza.

Skupmy się jednak na czymś stałym, a więc składach. U niektórych kosmetyka, u innych rewolucja. Jak to wpłynie na rozkład sił w lidze? Trudno spodziewać się nowości w czołówce oraz na dole tabeli.

Po raz kolejny mistrzostwa broni Unia Leszno. Byki nadal dysponują piekielną siłą na pozycjach 9-13/1-5. Nie dość, że udało się zatrzymać największe gwiazdy, to jeszcze ściągnęli Jasona Doyle'a, a w roli zawodnika U24 mają Jaimona Lidseya

Mocno zmieniła się natomiast sytuacja formacji juniorskiej. Nie ma Smektały, nie ma Kubery, nie ma nawet Szlauderbacha, który przydałby się na początku sezonu. Ale spokojnie, będą kolejne perełki. Pewniakiem do miejsca w składzie jest Kacper Pludra, który w świetnym stylu pokazał się w debiutanckim biegu ekstraligowym, jaki dostał w finale ubiegłego sezonu. Na początku sezonu jego partnerami będzie ktoś z dwójki Hubert Ścibak, Krzysztof Sadurski, z naciskiem na tego drugiego. Wszyscy w Lesznie czekają na 23 maja i 16. urodziny Damiana Ratajczaka. Prawdopodobnie więc debiut tego zawodnika przypadnie na wyjazdowy mecz z Motorem. Już od dawna mówi się o wielkim talencie, który w dotychczasowych zawodach juniorskich wielokrotnie objeżdżał znacznie bardziej doświadczonych kolegów.

Ciekawie wygląda także Stal Gorzów, w której bardzo dużo będzie zależało właśnie od postawy juniorów czy zawodnika U24. Tutaj będzie rywalizacja pomiędzy Marcusem Birkemose i Rafałem Karczmarzem. Ten drugi zimą mocno naraził się w klubie swoimi występkami podczas jednej z imprez, co skończyło się kłopotami na policji. Poza tym jednak gorzowianie mają naprawdę mocne podstawy, by powtórzyć ubiegłoroczny sukces. Zresztą srebrny medal w sezonie 2020 można uznać za małe mistrzostwo, zważywszy na to, gdzie byli w połowie sezonu.

Z roku na rok coraz większe ambicje mają we Wrocławiu i wydaje się, że wszelkie atuty są w ich rękach. Oczywiście kłopotem jest, spodziewana, dyskwalifikacja Maksyma Drabika. Dlatego też praktycznie nie ma jakiejkolwiek głębi składu. Najmniejszy kłopot ze zdrowiem, a tych nie zabraknie przez covid czy po prostu upadki, oznacza spory ból głowy Dariusza Śledzia. Dodatkowo to będzie pierwszy sezon, gdy nie będzie nikogo pokroju Drabika czy Czugunowa w formacji juniorskiej. Przemysław Liszka czy Michał Curzytek to solidni zawodnicy, ale jednak trudno będzie wypełnić stratę po takich zawodnikach. Głównym atutem ma być jednak tercet Janowski, Woffinden i Łaguta. Jeśli oni nie zawiodą, na Dolnym Śląsku będą cieszyć się z medalu. W jakim kolorze? Tego nie wie nikt.

Podobnie w Częstochowie, gdzie wydaje się, że zrobili dobre ruchy. Liderzy – Madsen i Lindgren – pozostali, a przyszła druga(?) linia. Bartosz Smektała wyjechał z domowego Leszna i trafił do Częstochowy, w której od lat bardzo dobrze się czuł i miał na nią konkretny silnik! Ponadto zawodnicy na dorobku, czyli Jeppesen i Woryna oraz bardzo mocna formacja juniorska. Jakub Miśkowiak ma być numerem jeden, ale coraz głośniej do składu puka Bartosz Kowalski, któremu miejsca za darmo nie odda Mateusz Świdnicki, ubiegłoroczne objawienie w zespole Lwów.

Znowu bardzo mocną, przynajmniej na papierze, formacje juniorską zbudowali w Lublinie. Tyle że teraz nikt w ciemno nie będzie przypisywał parze Wiktor Lampart i Mateusz Cierniak punktów, bo ubiegły sezon pokazał, że nie warto. Wtedy Trofimow i Lampart mocno zawodzili, stąd brak lublinian w play-offach. Zmiany regulaminowe wymusiły odejście Mateja Zagara. Początek sezonu może być jednak trudny ze względu na brak możliwość jazdy Dominika Kubery, który jest oficjalnie wolnym zawodnikiem. Dopiero po kilku meczach będzie można go zatrudnić. Ponadto koronawirus we wtorek dopadł Jarosława Hampela. To oznacza, że swoją szansę dostanie zapewne Mark Karion, a także można się spodziewać występów Rohana Tungate'a w roli gościa. Chociaż tutaj kłania się przepis o liczbie Polaków w składzie. Brak Hampela równa się wystawieniu w roli "kevlara" w składzie jednego z juniorów, których będą mogli zastępować juniorzy z 14-15/6-7.

Mocno zastanawia skład Falubazu, który chyba znowu liczy na wystrzał formy wielu zawodników jednocześnie. Kłopot w tym, że play-offy w ubiegłym sezonie zapewnili, w sporej mierze, juniorzy. Krakowiak, a do tego Tonder i Pawliczak zrobiili mega postępy i w wielu meczach pomogli przechylić szalę na korzyść Falubazu. Kłopot w tym, że urodzili się w 1999 roku i skończyli wiek młodzieżowca. Teraz z pozycji dla najmłodszych będą "straszyć" Fabian Ragus, Jakub Osyczka czy Kacper Grzelak. Pytanie czy rywali, czy bardziej swoich kibiców… W składzie niby jest Patryk Dudek, Max Fricke, Matej Zagar czy Piotr Protasiewicz, ale w zasadzie poza pierwszym, reszta nie daje żadnych gwarancji. Coś nam podpowiada intuicja, że to się może źle skończyć w Zielonej Górze…

Na spadek skazani zostali – po raz kolejny – żużlowcy GKM-u Grudziądz. Stop! Jakiego GKM-u? Nie można zapomnieć o stu firmach będących w nazwie. Chodzi przecież o ZOOleszcz DPV Logistic GKM Grudziądz… Zajmijmy się jednak składem. Odszedł Artiom Łaguta, a w jego miejsce trafił Krzysztof Kasprzak. Patrząc na ich formę z ostatnich lat to wymiana katastrofalna. W Grudziądzu muszą liczyć, że Pawlicki, Kasprzak wystrzelą w końcu z formą. Przestaną się obrażać o wszystko, tylko zaczną jeździć na miarę swojego potencjału. Małym plusem jest wypożyczenie z Gorzowa Mateusza Bartkowiaka. Zdolny junior większość ubiegłego sezonu stracił przez kontuzje, a przy Hallera będzie miał szansę się odbudować.

Bardzo ciekawy i zastanawiający jest skład Apatora Toruń. Nie ma żadnych strzelb pokroju Zmarzlika, Sajfutdinowa czy Woffindena. Generalnie dominują zawodnicy, którzy pod względem siły u najmocniejszych pełniliby rolę albo drugiej linii, albo tych pomiędzy najlepszymi a drugą linią. Bracia Holderowie, Paweł Przedpełski, Adrian Miedziński to skład iście toruński, wspomagany z pozycji U24 przez Roberta Lamberta. To jest skład, który albo wystrzeli, albo totalnie zawiedzie i jakoś stanów pośrednich nie widać. Plusem sprowadzenie Karola Żupińskiego i wzmocnienie marnej od wielu lat formacji juniorskiej.

Related Articles