Skip to main content

Dużo dzieje się w skokach narciarskich, ale to w tym okresie roku normalne – w końcu trwa Turniej Czterech Skoczni. Dla nas niestety jest to kontynuacja cierpień Pucharu Świata. Po fatalnych skokach w Innsbrucku w poniedziałek, z Austrii wycofany został Kamil Stoch. Ośmiokrotny mistrz Polski wraca do kraju, gdzie skupi się na treningach. To próba uratowania sezonu.

Stoch był naszą nadzieją na TCS. Wygrywał tę imprezę już trzy razy, a poza tym był jedynym z biało-czerwonych, który w tym sezonie prezentował jako taką formę. Raz stał nawet na podium zawodów PŚ. Niestety, wszystko prysło bardzo szybko. W Oberstdorfie Kamil przegrał w parze KO i odpadł po pierwszej serii konkursowej. W Ga-Pa powtórzył to. Już wtedy zaczęły się dyskusje, czy w ogóle jest sens jechać do Austrii. Kamil pojawił się w Innsbrucku, ale niestety, jego skoki treningowe i kwalifikacyjny w Innsbrucku okazały się całkowitą klapą. Nie udało się załapać do konkursu.

Stoch nie krył swoich uczuć. W rozmowie z mediami powiedział, że serce mu krwawi, a łzy same cisną się do oczu. Czuje się bezradny, całkowicie bez formy. Po rozmowie ze sztabem trenerskim i Adamem Małyszem zapadła decyzja, że Stoch wraca do kraju. Do Igrzysk Olimpijskich w Pekinie pozostaje jeszcze miesiąc – to już ostatni dzwonek, by próbować postawić Stocha na nogi. Może jeszcze uda się uratować choćby skrawek sezonu. Póki co jednak trudno o optymizm. Nie widać, by trener Michal Dolzal i jego współpracownicy znali przyczynę słabej formy Stocha i całej drużyny.

Bo wszyscy skaczą słabo i oczywiście nie inaczej było w poniedziałek. Na Bergisel w kwalifikacjach najwyższe miejsce z biało-czerwonych zajął Andrzej Stękała, który był 18. Do konkursu weszli także Piotr Żyła (26.), Paweł Wąsek (32.), Jakub Wolny (34.) i Dawid Kubacki (36.). Skakanie sztuka dla sztuki, bez szans na czołówkę, do której tak przywykliśmy w ostatnich latach.

Serię kwalifikacyjną znów wygrał lider turnieju – Ryoyu Kobayashi. Japończyk najwyraźniej ma chrapkę na komplet zwycięstw w niemiecko-austriackiej imprezie, czyli na powtórzenie swojego wyczynu sprzed trzech lat. Czy to możliwe? Na razie jest w połowie drogi, a na dalszą część tej drogi przyjdzie poczekać. Dzisiejszy konkurs w Innsbrucku został odwołany, więc w akcji nie zobaczymy ani Stocha, ani żadnego innego skoczka. Powodem oczywiście silny wiatr. Najpierw przekładano serię próbną, by w końcu ją odwołać, a potem to samo działo się z konkursem. Ostatecznie po 15:00 zrezygnowano z dalszego przeciągania zabawy, szczególnie, że na Bergisel nie ma sztucznego oświetlenia, więc skakanie w półmroku czy po ciemku to nonsens.

Najprawdopodobniej kolejna próba rozegrania konkursu w Innsbrucku jutro, co wymusi zmiany w programie turnieju. Jutro zawodnicy mieli już trenować i kwalifikować się do konkursu w Bischofshofen. Być może ostatni akord Turnieju Czterech Skoczni zostanie skumulowany w jeden dzień. Na skoczni w Bischofshofen jest sztuczne światło, więc można skakać od rana, zaliczając trening, kwalifikacje, a potem zawody.

Polskich kibiców w tej chwili bardziej interesować będzie jednak sposób przygotowań Stocha i reszty drużyny do ZIO. Puchar Świata został już całkowicie przegrany, więc trzeba zrobić wszystko, by próbować odbudować mistrzów – Stocha, Żyłę i Kubackiego. Ale jak? Wydaje się, że strategia dochodzenia do formy poprzez udział w konkursach spaliła na panewce.

Related Articles