Czwartkowy konkurs Mistrzostw Polski w skokach narciarskich na Wielkiej Krokwi zakończył się sukcesem Kamila Stocha, dla którego jest to już ósmy tytuł mistrzowski w karierze. Wśród pań najlepsza okazała się Nicole Konderla.
I właśnie od pań zacznijmy, choć ten konkurs równie dobrze można by przemilczeć. Poziom naszych zawodniczek jest dramatycznie niski, co zresztą przekłada się na wyniki w Pucharze Świata. Złota sprzed roku z Wisły broniła Kamila Karpiel, ale broniła bez skutku, bowiem tym razem nie stanęła nawet na podium. Z łączną notą 88.8 zajęła 4. miejsce, a zatem wyprzedziła tylko trzy rywalki. Brąz przypadł w udziale Annie Twardosz, której nota także była śmiesznie niska. Znacznie lepiej wyglądała srebrna Kinga Rajda, która w obu skokach przebiła barierę 100 metrów (109.5 i 111). To samo udało się zwyciężczyni – Konderla w pierwszej próbie poszybowała na 117 metr, co dało jej sporą przewagę nad rywalkami. W drugim skoku zaliczyła 109.5 metra i z ponad 10-punktową przewagą sięgnęła po pierwsze złoto w karierze. Konderla niedawno skończyła 21 lat, więc można ją traktować jako potencjalną nadzieję. Choć trzeba to wziąć w spory cudzysłów, bo tak jak wspomnieliśmy – polskie skoki narciarskie kobiet póki co kuleją, a siedmioosobowa obsada mistrzostw kraju jest wymowna.
Wśród panów na starcie pojawiło się 45 zawodników, w tym czteroosobowa ekipa Kazachów, którzy wystąpili gościnnie. Do pewnego momentu konkurs przypominał trochę rywalizację kobiet – krótkie skoki, nierzadko fatalne stylowo, w dużej mierze oddawane przez młodych adeptów tego sportu. Najmłodszy Łukasz Łukaszczyk to dopiero 14-latek! Notabene oddał dwa przyzwoite skoki i wszedł do drugiej serii, finalnie zajmując 26. miejsce. To naprawdę świetny rezultat jak na tak młodego zawodnika.
Oczywiście niekwestionowanym faworytem zawodów był Stoch, który jako jedyny Polak w tegorocznym Pucharze Świata raczej nie zawodzi. Ba, zaliczył już nawet jedno podium i w kontekście zbliżającego się Turnieju Czterech Skoczni jest nadzieją na niezły rezultat. Pozostali biało-czerwoni zawodzą i są bez formy lub w bardzo nierównej formie, jak Piotr Żyła. Popularny „Wiewiór” zresztą potwierdził swoje wahania formy. Po pierwszej serii był dopiero ósmy, m.in. za Maciejem Kotem, Stefanem Hulą czy Jakubem Wolnym, za to pozycję wyżej niż Dawid Kubacki. Jednak w finałowej serii Żyła poszybował jak na mistrza świata przystało – złamał barierę 140 metrów i przebojem wdarł się na podium. Ba, postraszył nawet prowadzącego po pierwszej serii Stocha. Finalnie zawodnik z Zębu utrzymał prowadzenie, skacząc 137.5 metra. Żyłę pokonał o ponad 5 pkt, a trzeciego Pawła Wąska o ponad 9 pkt. Ta trójka była zresztą pewna udziału w Turnieju Czterech Skoczni, a co do pozostałych trener Michal Dolezal miał podjąć decyzję właśnie po konkursie na Wielkiej Krokwi.
I podjął. Poza wspomnianą trójką medalistów do Oberstdorfu polecą także Andrzej Stękała, Dawid Kubacki i Jakub Wolny, czyli kolejno 4., 5. i 6. zawodnik dzisiejszego konkursu. Rozstrzygnięcie sprawiedliwe, zgodne z wynikiem sportowym.
Sędziowie dzisiejszych zawodów pozwolili skoczkom na dalsze loty. Nie było zachowawczych belek startowych, dzięki czemu obejrzeliśmy sporo skoków powyżej 130 metrów i jedną próbę ponad 140 metrów. Czy to może być jakikolwiek powód do optymizmu w kontekście zbliżającej się rywalizacji w Niemczech i Austrii? Raczej nie. Dość miażdżące są tu słowa Adama Małysza, który w porannej rozmowie w RMF FM powiedział, że na podstawie treningów, gdyby to on miał decydować, nie zabrałby na TCS nikogo poza Stochem, Żyłą i Wąskiem. Mocne słowa mistrza, który jest niedoścignionym liderem w liczbie tytuł Mistrza Polski – zdobył ich aż 21. Drugi jest Piotr Fijas, który 13-krotnie stał na najwyższym stopniu podium tej imprezy. Stoch zgarnął swoje ósme złoto, zrównując się ze Stanisławem Bobakiem. Więcej ma jeszcze patron Wielkiej Krokwi – Stanisław Marusarz (11).