Skip to main content

Środa to przede wszystkim powrót Natalii Maliszewskiej na tor w eliminacjach short tracku na 1000 metrów, gdzie udało jej się zakwalifikować do ćwierćfinału. Bardzo dobry występ zanotowali też saneczkarze Wojciech Chmielewski i Jakub Kowalewski, którzy zajęli 9. miejsce.

Franciszek Gąsienica Groń wywalczył historyczny, pierwszy medal dla Polski na igrzyskach w 1956 roku w kombinacji norweskiej. Nie wybuchła "gąsienicomania", kombinacja nie rozpaliła kibiców. Jakoś się to trzymało jedynie w latach 70., gdzie Stefan Hula senior – ojciec obecnego skoczka – zdobył brąz mistrzostw świata. Przez lata najsłynniejszym polskim kombinatorem norweskim był Staszek Ustupski, ale to na przełomie lat 80. i 90. Nawet zajął 8. miejsce na IO w Albertville w 1992 roku. Taki Tomasz Pochwała, a więc kombinator norweski z genów ojca i dziadka, wnuk Gąsienicy Gronia, bardziej słynął startując w skokach narciarskich. Jeszcze rok temu było tak źle, że PZN musiał wysłać Kupczaka na przygotowania do MŚ razem z… Czechami, bo rozpadła się kadra seniorów, wszyscy pokończyli kariery, bo było to zbyt frustrujące. Szczechowicz to ambitna 20-letnia nadzieja w martwej dyscyplinie. Znając już kontekst sytuacji, podam tylko, że na obcnych IO Szczepan Kupczak zajął 34. miejsce, a Andrzej Szczechowicz 35. Startowało 44 olimpijczyków.

Michał Niewiński to 18-latek, któremu należą się ogromne brawa. W jego biegu padł rekord olimpijski, a on sam dotarł do mety jako szósty, czyli ostatni. Igrzyska olimpijskie to jednak zawody, na których powinno się bić swoje życiówki, a Niewiński z czasem 2,12.852 aż o dwie sekundy pobił rekord Polski. Dał z siebie wszystko, długo nawet prowadził w swoim biegu, ale już na samym końcu nie wytrzymał tempa dużo lepszych zawodników. Wreszcie na torze mogliśmy zobaczyć Natalię Maliszewską, która straciła szansę na medal na swoim koronnym dystansie (500 metrów) przez pamiętną aferę, której nie chce mi się już opisywać. Polska zawodniczka jednak się nie poddaje i walczy w wyścigu na 1000 metrów. Tam nie jest już taką faworytką, a medal byłby niesamowitą historią i sensacją. Nie takie jednak rzeczy zdarzały się już w short tracku. Maliszewska wygrała w bardzo wyrównanym biegu i znalazła się w ćwierćfinale. Niestety w kolejnym, trochę szybszym już biegu, odpadła Kamila Stormowska.

Osiem najlepszych zespołów startowało także w eliminacjach sztafety short trackowej. Tam Nikola Mazur, Patrycja i Natalia Maliszewskie oraz Kamila Stormowska zrobiły chyba wszystko, co mogły. Chinki i Holenderki w biegu numer jeden były poza absolutnym zasięgiem. Udało się wyprzedzić tylko Włoszki, ale to i tak nie dału finału A i Polki ostatecznie zmierzą się w finale B. Cztery lata temu i osiem lat temu w ogóle nas nie było w tej konkurencji. Zresztą może być tak, że finał B da… olimpijski medal. Takie cuda wydarzyły się w Pjongczangu, gdzie w finale A sędziowie zdyskwalifikowali Kanadyjki i Chinki. Holenderki wówczas dokonały czegoś niemożliwego, bijąc rekord świata i rekord olimpijski… w finale B, co jeszcze bardziej sensacyjnie dało im olimpijski brąz. Tak więc trzeba walczyć nawet w finale B!

Pochwały należą się dwójce polskich saneczkarzy – Wojciechowi Chmielewskiemu i Jakubowi Kowalewskiemu, którzy zajęli znakomite 9. miejsce. Po pierwszym przejeździe byli nawet oczko wyżej, zeszli poniżej 59 sekund, ale po drugim spadli o jedną lokatę. Wiecie kiedy polska dwójka saneczkarzy ostatnio była w TOP10 na igrzyskach? Otóż w 1976 roku! W Insbrucku 10. miejsce zajęli Andrzej Żyła i Jan Kasielski. Zwyciężyła legendarna już niemiecka para Tobias Wendl i Tobias Arlt, dla obu jest to złoto numer pięć w karierze – mają po trzy w duecie saneczkarskim z Soczi, Pjongczangu i Pekinu i dwa w sztafecie drużynowej. Powalczą jeszcze o szóste. Saneczki i bobsleje to dyscypliny, w których Niemcy są światową potęgą. My możemy panów Tobiasów sobie nie znać, bo nie mamy nawet saneczkarskiego toru, ale w Niemczech są bardzo rozpoznawalni. Na ostatnich igrzyskach Niemcy zdobyli sześć medali w czterech konkurencjach saneczkarskich (trzy złota, dwa srebra i brąz) i cztery medale w trzech konkurencjach bobslejowych (trzy złota i srebro). A najbardziej niesamowite, że w bobslejach wystawili dwie czwórki, które zdobyły złoto i srebro. Niemcy mają cztery tory, my na razie zero. Ale dwa mają powstać…

Related Articles