Zbigniew Bródka dopiero kilka miesięcy temu wrócił do uprawiania sportu po dwóch latach przerwy. Najpierw zdobył mistrzostwo Polski w biegu ze startu wspólnego, a ostatnio w tej samej konkurencji – trzecie miejsce w Pucharze Świata.
Zbigniew Bródka ma 37 lat i jeszcze jedno wielkie zawodowe marzenie – występ na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Sensacyjny złoty medalista z Soczi podbił serca milionów Polaków i w moment stał się sławny. W 2014 roku zdobył złoto na dystansie 1500 metrów, bijąc w finale Holendra Verveija o 0,003 sekundy. Dołożył brązowy krążek na tych samych igrzyskach w biegu drużynowym. Później zajął 5. miejsce w Plebiscycie Przeglądu Sportowego na Najlepszego Sportowca Polski w 2014 roku. Ten sukces przyczynił się do powstania pierwszego w Polsce krytego toru do łyżwiarstwa szybkiego, na którym można trenować przez cały rok. Od 2017 roku reprezentanci Polski wreszcie nie muszą wyjeżdżać na zagraniczne zgrupowania.
I właśnie na torze w Tomaszowie Mazowieckim Zbigniew Bródka wrócił w niesamowitym stylu. Najpierw wywalczył mistrzostwo Polski w biegu ze startu wspólnego. Był też czwarty w wyścigu na 1000 metrów i trzeci na 1500 metrów. Wystartował także w biegu na 10000 metrów, gdzie zajął trzecią pozycję. Trudno było mu łączyć pracę zawodowego strażaka z występami, dlatego zakończył karierę. Otrzymał pozwolenie na powrót i od wiosny narzucił sobie reżim treningowy, by spełnić swoje marzenie o występie na igrzyskach. A do tego potrzebne są dobre wyniki w Pucharze Świata. Zaczęło się od zawodów właśnie w Tomaszowie Mazowieckim. Tam Polak zajął trzecie miejsce w biegu ze startu wspólnego, czym tak naprawdę sam siebie zaskoczył. – Nie przypuszczałem, że już teraz stać mnie na rywalizację z najlepszymi – przyznał później w wywiadzie.
To właśnie w biegu masowym Bródka ma zamiar wystąpić w Pekinie. Mistrzostwo Polski, a później brąz w zawodach, gdzie dał się wyprzedzić jedynie Japończykowi Masahito Obayashiemu i Rusłanowi Zacharowowi z Rosji mogą dawać małe nadzieje. Fakt, że Bródka akurat tor w Tomaszowie Mazowieckim zna doskonale. Pytanie, jak zaprezentuje się na kolejnych zawodach. Jeszcze niedawno mówił, że jego celem jest po prostu występ i godne pożegnanie się ze sportem. Wynik w Pucharze Świata pozytywnie go zaskoczył i dał dodatkowego kopa, że może 37-latka stać na kolejną sensację w swojej karierze. Oprócz tego – startuje też na swoim koronnym 1500 metrów. Tam jednak szanse ma już absolutnie znikome.
Po raz pierwszy od 2017 roku polski zawodnik stanął na podium Pucharu Świata. – Bródka to słowo wytrych w łyżwiarstwie szybkim, ogromny sukces jego samego i łyżwiarstwa szybkiego. Dał wspaniałe emocje kibicom na trybunach, jak i przed telewizorami. Zrobił wspaniałą rzecz, tak jak zapowiadał, wrócił z przytupem – mówił prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego Rafał Tataruch. To olbrzymia sztuka, żeby wrócić po dwóch latach i od razu w tak niesamowitym stylu stanąć na podium Pucharu Świata. – Każdy zawodnik, który zakwalifikuje się na igrzyska olimpijskie może zdobyć medal – mówił po tym sukcesie Bródka. Podkreślał, że bieg ze startu wspólnego jest większą szansą na niespodziankę. Marzyć nikt przecież nie zabrania.