
Futsal być może jest ubogim krewnym klasycznej odmiany piłki nożnej. Jest to jednak sport bardzo widowiskowy, dynamiczny i świetny do oglądania. Kto wczoraj zdecydował się rzucić okiem na poczynania reprezentacji Polski w meczu eliminacji Mistrzostw Europy przeciwko Portugalii, ten raczej nie żałował. Biało-czerwoni zremisowali 2:2 i mocnym akcentem rozpoczęli walkę o turniej finałowy w Holandii.
Portugalczycy to aktualni mistrzowie Europy. W 2018 roku w finale pokonali Hiszpanię, która tym samym nie sięgnęła po swój ósmy tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu. Dla sąsiadów z Półwyspu Iberyjskiego był to pierwszy tytuł i drugi medal w historii. Drużynę do zwycięstwa poprowadził niesamowity Ricardinho, król strzelców turnieju i jeden z najlepszych futsalistów na świecie. YouTube jest pełen filmików z jego popisami i niezwykłej urody bramkami.
Nasza reprezentacja to przy Portugalii ubogi krewny. Wprawdzie polski futsal rozwija się harmonijnie z roku na rok, ale awans na Euro byłby dla nas dopiero trzecim takim osiągnięciem. Na dwóch poprzednich turniejach (w 2001 i 2018 roku) biało-czerwoni niczego nie zwojowali. Fakt, że ten ostatni czempionat był dla nas pechowy – trafiliśmy do grupy z czołowymi reprezentacjami Europy, Kazachstanem i Rosją. Remis ze Sborną dał nadzieję na sukces, ale porażka 1:5 z Kazachami te nadzieje rozwiała. Później nasi grupowi rywale zagrali ze sobą w meczu o brąz turnieju.
Od 20 lat w każdym meczu z Portugalczykami reprezentanci Polski zawsze przegrywali. Do wczoraj. Remis z mistrzami Europy ma jednak słodko-gorzki smak, bo Polacy prowadzili w 34. minucie (na niecałe 6 minut przed końcem) już 2:0! Pedro Cary i Tiago Brito szybko odpowiedzieli jednak bramkami na trafienia Arkadiusza Szczypczyńskiego i Mikołaja Zastawnika. Remis to z jednej strony wielki sukces, a z drugiej strony pozostał lekki niedosyt. Okazja do rewanżu na Ricardinho i spółce już niedługo, bowiem rewanżowy mecz już 3 lutego w Łodzi.
Wygrana była blisko… ale remis z aktualnymi mistrzami Europy to i tak wielki wynik❗ Łapcie skrót spotkania ⬇ #tvpsport pic.twitter.com/ee7lHBptFR
— TVP SPORT (@sport_tvppl) January 29, 2021
Polska o awans na przyszłoroczne Euro walczy nie tylko z Portugalią, ale także z Czechami i Norwegią. Bezpośredni awans zapewni sobie zwycięzca grupowej rywalizacji, ale aż sześć drużyn z drugich miejsc także załapie się na turniej. Dwie najsłabsze ekipy z drugich miejsc zagrają ze sobą w barażu. Eliminacje w tym roku odbywają się w zmienionej formule. Do tej pory były to turnieje, gdzie w ciągu kilku dni rozstrzygała się kwestia awansu. Teraz przypomina to już normalne eliminacje do wielkiego turnieju – tak jak w klasycznym futbolu. Ze względu na koronawirusa rywalizacja w naszej grupie będzie jednak najprawdopodobniej zaburzona. Norwegia, z uwagi na krajowe restrykcje, wszystkie mecze miała rozgrywać na wyjazdach, ale już teraz wiadomo, że planowany na najbliższe dni dwumecz z Czechami w ogóle się nie odbędzie. Skandynawów czekają więc walkowery. Koniec cyklu eliminacyjnego planowany jest na kwiecień.
Fakt, że prawdopodobnie drugie miejsce dawać będzie awans na Euro, oznacza że biało-czerwoni mają spore szanse, które mocno zwiększyły się po wczorajszym remisie z Portugalią. Nasz futsal rozwija się jednak w szybkim tempie i być może w środę w Łodzi podopieczni Błażeja Korczyńskiego pokażą niedowiarkom, że piątkowy wyczyn nie był dziełem przypadku. Tego im i sobie życzymy.