Na pewno nie tak wyobrażali sobie pierwszy dzień Igrzysk Olimpijskich w Tokio polscy kibice. Ci, którzy od godzin nocnych do popołudnia śledzili zmagania na różnych arenach, rzadko mieli powody do radości.
Najbardziej rozczarowali polscy siatkarze. Kandydaci do olimpijskiego złota przegrali z Iranem! Grupowe mecze miały być dla biało-czerwonych pestką, a tymczasem taki był wyłącznie pierwszy set. Potem do głosu doszli rywale, wygrywając dwie partie. Mistrzowie świata doprowadzili do tie-breaka, a w nim walka o jeden punkt trwała bardzo długo, na przewagi. Ostatecznie górą 23:21 byli Irańczycy. Na pewno nie tak wyobrażaliśmy sobie początek drogi ekipy Vitala Heynena w Tokio. Pozytyw jest taki, że ta porażka o niczym nie decyduje. Najważniejsze mecze jeszcze przed nami, a ten powinien być nauką.
Niewiele dobrego możemy mówić także o drugiej z naszych reprezentacji w sportach drużynowych. Koszykarze 3×3 najpierw przegrali z Łotwą 14:21. Michael Hicks po meczu był wściekły i stwierdził, że nie realizowaliśmy żadnych założeń taktycznych. Czy lepiej było z Japonią? Klasa rywala znacznie niższa, a nasi prowadząc już 18:12 napędzili sobie problemów i doprowadzili do dogrywki. Tutaj na szczęście okazali się lepsi i wciąż są w grze o medale. Jednak ten dzień na pewno nie był zastrzykiem optymizmu.
Po cichu liczyliśmy na niespodziankę i medal któregoś z kolarzy, startujących w wyścigu ze startu wspólnego. Trasa była wyprofilowana raczej pod Michała Kwiatkowskiego i to on najdłużej liczył się w rozgrywce czołowych zawodników. Ostatecznie opadł jednak z sił i nie włączył się w bezpośrednią walkę o podium. Najlepszy okazał się Richard Carapaz, którego ucieczka okazała się skuteczna. Dwa pozostałe medale rozstrzygnęli między sobą główni faworyci i bohaterowie ostatniego Tour de France – Wout Van Aert (srebro) i Tadej Pogacar (brąz). Michał Kwiatkowski wpadł na metę na 11. miejscu. Brązowy medalista z Rio, Rafał Majka był 19.
Mieszane uczucia można mieć po występach naszych tenisistów. Iga Świątek pewnie rozbiła Monę Barthel 6:2; 6:2. Niestety, z turniejem pożegnał się zarówno Kamil Majchrzak, jak i debel, po którym obiecywaliśmy sobie wiele – Łukasz Kubot i Hubert Hurkacz ulegli niemieckiej parze Jan-Lennard Struff/Alexander Zverev 2:6; 6:7.
Kiepsko wypadły nasze wioślarskie osady startujące w nocy (polskiego czasu). Wszystkie szczęścia muszą szukać w repasażach.
Z rywalizacji odpadły także nasze szpadzistki. Aleksandra Jarecka i Renata Knapik-Miazga dotarły do najlepszej szesnastki, ale na tym koniec. Jarecka była o krok od ćwierćfinału, bowiem prowadziła z wicemistrzynią olimpijską z Rio, Rosellą Fiamingo. W trzeciej tercji Polka straciła pięć punktów z rzędu i finalnie zeszła z planszy pokonany.
Z kontuzją przegrała nasza strzelczyni, Aneta Stankiewicz. Polka strzelała w kwalifikacjach naprawdę dobrze, ale… do ostatniej serii. Ból kolana okazał się jednak zbyt duży i w kluczowym momencie Stankiewicz zaczęła pudłować…
Na koniec jeszcze dobra wiadomość. Natalia Partyka przebrnęła pierwszą przeszkodę w turnieju tenisa stołowego. Polka bez problemu 4:0 ograła Australijkę Michelle Bromley. W niedzielę Partyka zagra z Egipcjanką Dina Meshref. Szanse są wyrównane.