Choć na etapie ćwierćfinałów Ligi Mistrzów nie ma już przypadkowych drużyn, to o Manchesterze City i Bayernie Monachium można mówić jako o największych faworytach rozgrywek. Jednego z nich zabraknie już w półfinale, bo los zrządził, że Bawarczycy i The Citizens zmierzą się już w fazie ćwierćfinałowej. Dziś pierwsze spotkanie na Allianz Stadium. Początek o 21:00.
Starcie City z Bayernu to mecz pełen smaczków. Przede wszystkim Pep Guardiola spędził trzy sezonu w Monachium, prowadząc Bayern do trzech kolejnych tytułów w kraju, ale bez sukcesów w Lidze Mistrzów. Na przeszkodzie zawsze stawały mu drużyny z Hiszpanii. Po trzech latach w Bayernie, Katalończyk przeniósł się do Manchesteru City, gdzie z sukcesami pracuje po dzień dzisiejszy. Z sukcesami, ale znów bez tego najważniejsza – uszaty puchar Ligi Mistrzów nie trafił w ręce uznawanego za trenerskiego geniusza Pepa od dekady. Podnosił go dwukrotnie jako szkoleniowiec Barcelony. W dwóch kolejnych klubach zawsze musi przełknąć gorycz porażki. Czy sezon 22/23 będzie inny?
Na drodze Guardioli staje jedna z dwóch najpoważniejszych przeszkód – za drugą uznać należy oczywiście Real Madryt, broniący tytułu i zawsze będący potęgą w rozgrywkach Champions League. Jeśli Man City wyjdzie zwycięsko z pojedynku z Bayernem, to całkiem możliwe, że znów zagra z Realem – warunkiem jest wygrana Królewskich w dwumeczu z Chelsea. Ta część drabinki do finału jest piekielnie mocna.
Dziś w Manchesterze patrzeć będziemy uważnie nie tylko na Guardiolę, ale też na Joao Cancelo. Portugalczyk był ważnym ogniwem w Man City, ale nagle, dość niespodziewanie, odszedł do Bayernu w zimowym okienku. Guardiola nie lubi konfliktowych graczy, sprawiających mu problemy w szatni, w tajemnica poliszynela jest taka, że Cancelo był właśnie taką jednostką. I właśnie dlatego, mimo że dawał drużynie dużo jakości, został „odpalony”. Dziś wraca na stare śmieci i będzie miał okazję przypomnieć się Guardioli oraz publiczności na Etihad.
Manchester City jest w świetnej formie – wygrał osiem ostatnich meczów we wszystkich rozgrywkach. Ostatnie potknięcie to remis z RB Lipsk w Lidze Mistrzów. Wydawało się wtedy, że w rewanżu RasenBallsport może sprawić problemy mistrzom Anglii. Skończyło się zwycięstwem City 7:0 i pięcioma bramkami niesamowitego Erlinga Haalanda. Teraz Obywatele będą chcieli to samo zrobić kolejnemu rywalowi z Bundesligi, choć nie ma wątpliwości, że jakościowo jest to przeciwnik o co najmniej półkę wyżej.
Tymczasem Bayern jest w dziwnym momencie. Nie tak dawno władze klubu z Bawarii zdecydowały się rozwiązać umowę z Julianem Nagelsmannem. Nie chodziło nawet o słabe wyniki, a raczej o względy pozasportowe – m.in. romans z dziennikarką Bilda i aferę „przeciekową”. Młodego szkoleniowca zastąpił Thomas Tuchel. Tuchel, który wie, co to znaczyć być ratownikiem. Dwa sezony temu zastąpił w Chelsea Franka Lamparda, a potem poprowadził The Blues do triumfu w Lidze Mistrzów, notabene w finale pokonując Man City. W Monachium marzą o tym, że ich trener powtórzy sukces sprzed dwóch lat i zatrudniony w środku sezonu poprowadzi Bayern do Stambułu, a potem do końcowej wiktorii.
Tuchel w debiucie ograł Borussię Dortmund 4:2. Wygrany Klassiker pozwolił Bayernowi wrócić na fotel lidera. Jednak już trzy dni później mistrzowie Niemiec sensacyjnie odpadli z krajowego pucharu – przegrali 1:2 z Freiburgiem. Z tym samym zespołem mierzyli się też w Wielką Sobotę – wygrali 1:0, więc trudno jednoznacznie ocenić formę drużyny. Manchester City może być dużo surowszym weryfikatorem niż BVB i Freiburg.
Na koniec o personaliach. W zespole gospodarzy zabraknie Phila Fodena i to w zasadzie jedyne osłabienie Citizens. W Bayernie od dłuższego czasu poza grą są Manuel Neuer i Lucas Hernandez. Do grona nieobecnych dołączył też Eric Choupo-Moting. Pod nieobecność Kameruńczyka w ataku zagra najprawdopodobniej Sadio Mane. Senegalczyk latem zamienił Premier League na Bundesligę. W odwrotnym kierunku poszedł Erling Haaland. Norweg wykręca niesamowite liczby i dziś powstrzymanie go jest jednym z najważniejszych i najtrudniejszych zadań dla defensorów Bayernu.
Dawać już to meczycho!