Puchar Świata w skokach narciarskich zawitał do Willingen. W ostatnich latach rozgrywany tam był miniturniej – Willingen Five. W tym roku liczbę prób, wliczających się do klasyfikacji, zwiększono do sześciu (dodatkowe kwalifikacje także przed niedzielnym konkursem). Szykuje nam się więc Willingen Six. O ile tylko pozwoli na to pogoda, bo prognozy nie są korzystne. Ba, mówiąc wprost są fatalne. Przez cały weekend ma padać deszcz i wiać silny wiatr – najsilniejszy dziś. Rozegranie dzisiejszych treningów i kwalifikacji będzie graniczyło z cudem.
Dodatkowa klasyfikacja i nagroda podczas weekendów w Willingen została wprowadzona w 2018 roku. Wtedy imprezę wygrał Kamil Stoch, wyprzedzając Johanna Andre Forfanga oraz Daniela Andre Tande. Rok później najlepszy był absolutny dominator tamtego sezonu – Ryoyu Kobayashi, który okazał się lepszy od Piotra Żyły i Karla Geigera. Przed rokiem w Willingen udało się rozegrać tylko trzy z pięciu zaplanowanych prób – kwalifikacje i jeden konkurs. Najlepszy był Stephan Leyhe, zostawiając za plecami Stefana Krafta i Mariusa Lindvika.
Czego spodziewać się po tegorocznej rywalizacji, zakładając, że aura pozwoli na jej przeprowadzenie? Polacy w Niemczech radzą sobie przeważnie bardzo dobrze. Właśnie w Turnieju Czterech Skoczni zbudowali znakomitą formę, którą pokazywali później także w Titisee-Neustadt. W Zakopanem i Lahti było już gorzej. Forma gdzieś uleciała, a ostatni konkurs w Finlandii był bardzo niepokojący, bo w pierwszej dziesiątce zabrakło miejsca dla choćby jednego biało-czerwonego. Za około miesiąc Mistrzostwa Świata – także w Niemczech, bo gospodarzem jest Oberstdorf. Ta impreza jest teraz priorytetem dla trenera Michala Doleżala i jego podopiecznych. Nie ma wielkich złudzeń, że szansa na Kryształową Kulę dla Kamila Stocha, Dawida Kubackiego lub Piotra Żyły jest niewielka. Halvor Egner Granerud przejściowe kłopoty ma już za sobą i znów jest w świetnej formie. W Lahti wprawdzie nie stanął na podium, ale tylko dlatego, że w swoim drugim skoku upadł. Skoczył jednak tak daleko, że mimo mocno obniżonych not za styl, zabrakło mu do zwycięstwa 2.4 pkt.
I właśnie Graneruda trzeba upatrywać w roli faworyta Willingen Six. Oprócz niego także gospodarzy, czyli Markusa Eisenbichlera oraz Karla Geigera. W dobrej formie są Marius Lindvik, Robert Johansson. Od początku sezonu liczy się także Anże Lanisek. Słoweniec niespodziewanie został liderem swojej drużyny narodowej. W ten weekend do rywalizacji powróci jego rodak – Timi Zajc. Był on jednym z bohaterów głośnego konfliktu podczas MŚ w lotach. Po nim nomen omen wyleciał z kadry. Ponoć jest jednak w dobrej formie. W Willingen nie poskaczą za to Peter Prevc i Domen Prevc. Starszy z braci jest zakażony koronawirusem, a młodszy trafił na kwarantannę. Co ciekawe – tydzień temu covid wykryto także u trzeciego z braci – Cene.
Zakładając bardzo optymistyczny scenariusz, w którym wszystko idzie zgodnie z wyznaczonym harmonogramem, dziś w Willingen dwie serie treningowe (od 13:30). O 15:45 początek kwalifikacji do sobotniego konkursu. W sobotę o 15:00 seria próbna, a o 16:00 start zawodów. W niedzielę o 14:45 kwalifikacje do zawodów, które zaplanowane są na 16:15.
Zwycięzca Willingen Six wzbogaci się o 15 tysięcy euro, drugi zawodnik imprezy zainkasuje 10 tysięcy euro, zaś trzeci skoczek turnieju dostanie 5 tysięcy euro. To zmiana w stosunku do lat ubiegłych, kiedy nagradzany był tylko triumfator – zgarniał wtedy 25 tysięcy.