Halowe Mistrzostwa Europy w Toruniu dobiegły końca, a dla Polaków przyniosły aż 10 medali. Niestety, zasady klasyfikacji medalowej są brutalne – liczy się przede wszystkim kruszec krążków. Tutaj nie było tak owocnie jak przed dwoma i czterema laty, gdy biało-czerwoni wygrywali tę klasyfikacje. Tym razem nasi lekkoatleci zdobyli tylko jedno złoto, pięć sreber i cztery brązy.
10 medali to liczebnie drugi wynik na tych mistrzostwach – więcej (12) zdobyli tylko Brytyjczycy. Gdyby więc patrzeć na klasyfikację punktową, nasza reprezentacja była drugą siłą zakończonego czempionatu. To jednak tylko statystyki.
W piątek zaczęliśmy od dwóch srebrnych krążków. Michałowi Haratykowi (pchnięcie kulą) i Marcinowi Lewandowskiego (1500 m) nie udało się obronić tytułów sprzed dwóch lat. W przypadku Lewandowskiego nie było to tak oczywiste, bo w pewnym momencie przyznano mu złoto, dyskwalifikując zwycięzcę biegu. O zamieszaniu z Jacobem Ingebrigtsenem pisaliśmy TUTAJ.
W sobotę jedyny medal dla Polski wywalczyła Justyna Święty-Ersetic w biegu na 400 metrów. Niestety Polka przypłaciła bieg urazem i w niedzielę nie mogła biec w sztafecie trenera Aleksandra Matusińskiego. Ten musiał więc zdecydować się na eksperymentalne zestawienie, w której jego drużyna do tej pory nigdy nie biegała: Natalia Kaczmarek, Małgorzata Hołub-Kowalik, Kornelia Lesiewicz i Aleksandra Gaworska.
Nasze panie mimo tak pozmienianego składu stanęły na wysokości zadania i… na podium. W niedzielnym biegu 4×400 metrów przez moment nawet prowadziły, ale koniec końców po heroicznym boju Aleksandra Gaworska z trudem „dowiozła” brąz. Był to ostatni z medali dla Polski w tym dniu. Wcześniej było bardzo owocnie.
Zacznijmy od najlepszego w naszym wykonaniu biegu na 800 metrów. Tam zdobyliśmy aż dwa krążki – oba najcenniejsze. Pierwszy do mety przybiegł Patryk Dobek. Po niesamowitym finiszu za jego plecami ostatecznie dobiegł Mateusz Borkowski. Większe nadzieje medalowe w tym biegu wiązaliśmy z Adamem Kszczotem, a tymczasem najbardziej doświadczony z Polaków ukończył bieg na 4. pozycji. W pewnym momencie wytracił rytm i nie był w stanie nadrobić strat na finiszu. Dobek to super sensacja tych mistrzostw, gdyż do tej pory jego specjalnością było 400 metrów przez płotki! Dopiero w tym roku Dobek zaczął biegać też ten dystans i zakończyło się to gigantycznym sukcesem 27-latka! Sam podkreśla jednak, że jeszcze nie wie na co postawi w kontekście Igrzysk Olimpijskich w Tokio.
Dwa medale w tej konkurencji wywalczyły także panie. Na drugim miejscu do mety dobiegła Joanna Jóźwik, która odradza się po gorszym okresie w swojej karierze. Jóźwik borykała się z kontuzjami, zmieniła trenera. Długo szukała formy. Ale wygląda na to, że w olimpijskim roku ją znalazła. Zresztą podobną drogę przeszła brązowa Angelika Cichocka. Nasze urocze dziewczyny przegrały w tym biegu tylko z Brytyjką Keely Hodgkinson.
Brąz w siedmioboju wywalczył Paweł Wiesiołek. Ten medal to raczej miłe zaskoczenie. Do tej pory Wiesiołek nie mógł się pochwalić żadnymi międzynarodowymi sukcesami.
Listę naszych medalistów uzupełnia tyczkarz Piotr Lisek, który jak zwykle skakał bardzo solidnie, zaliczając 5.80. Dało to brązowy medal za plecami dwóch faworytów – Armanda Duplantisa, który bez skutku polował na rekord świata, oraz Valentina Lavillenie, młodszego brata bardziej znanego Renauda.