Nie był to jakiś spektakularny dzień w wykonaniu polskich olimpijczyków. Można się jednak cieszyć z przełamanej klątwy Pawła Fajdka, który i tak nas przyprawił późną nocą o mocne bicie serca. Porwały nas także walki Tadeusza Michalika w zapasach. Sporo naszych startowało też w kajakarstwie. Odwołano zawody żeglarskie.
Dziś wyścig medalowy w klasie 49er miała mieć para Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński, a nasza wielka medalowa nadzieja, czyli Agnieszka Skrzypulec i Jolanta Ogar-Hill czekały także dziś bardzo ważne dwa ostatnie wyścigi w 470 przed tym finałowym, jednak zostały one odwołane z powodu braku wiatru. Odbędą się więc jutro. Podobnie jak pięć lat temu, w 1/8 odpadła polska drużyna w tenisie stołowym. Wtedy było 0:3 z Japonią, a dziś 0:3 z Koreą Południową. Najbardziej szkoda debla Natalii Partyki i Natalii Bajor. Polki odrobiły 0:2 w setach, grając znakomicie. W ostatnim secie miały nawet piłki meczowe, ale ostatecznie przegrały 11:13. Szkoda, bo taka niespodzianka mogłaby napędzić dalszą rywalizację indywidualną. Najsłabsza była Li Qian, która po raz kolejny zawiodła. Nasza najlepsza tenisistka stołowa (35. w rankingu) i mistrzyni Europy z 2018 roku nawet nie nawiązała najmniejszej walki z 14. w rankingu Jeon Jihee. W ostatnim meczu Natalia Bajor powalczyła ze zbliżoną do siebie w raningu Shin Yubin, też odrobiła z 0:2, ale przegrała w piątym secie. Polki przegrały więc 0:3 i odpadły.
Można było mieć nadzieje, co do startu Tomasza Bartnika – obecnie panującego mistrza świata w strzelaniu z trzech pozycji. Jego celem było wejście do ósemki finałowej, gdzie już mogło zdarzyć się wszystko. Niestety jednak zajął 15. miejce, choć po pozycji klęczącej był piąty, ale spadł po pozycji leżącej i stojącej. W 1/8 finału grała się też para siatkarzy plażowych – Michał Bryl/Grzegorz Fijałek. Niestety Polacy przegrali na przewagi pierwszego seta, a w drugim strata w pewnym momencie była już zbyt duża, żeby ją odrobić. Szkoda momentu w pierwszym secie, kiedy skutecznym blokiem popisał się Lupo i to Włosi mieli piłkę setową. Wicemistrzowie olimpijscy z Rio wygrali swój czwarty mecz i awansowali co ćwierćfinału. W sprincie drużynowym kobiet w kolarstwie torowym startowały Marlena Karwacka i Urszula Łoś. Na osiem duetów – Polki zakończyły eliminacje na szóstej pozycji, a więc w 1/4 zmierzyły się z trzecimi Holenderkami i przegrały ten pojedynek. W walce o 7. miejsce pokonały Ukrainki. Rekord świata pobiły Chinki i zdobyły złoty medal.
Agnieszka Wieszczek-Kordus to nasza brązowa medalistka w zapasach z Pekinu, jednak wtedy w kategorii do 72 kg. W Rio startowała już do 69 kg, podobnie teraz. Niech was jednak ten medal nie zmyli, bo to już nie jest wiek i najlepsza forma Polki. Sukcesy odnosiła kilka lat temu, ale to na wojskowych mistrzostwach świata. Aktualnie w swojej kategorii nie ma jej nawet w TOP10. Na igrzyska dostała się tylko dlatego, że zdyskwalifikowano jedną z olimpijek ze Szwecji, a Wieszczek-Kordus była pierwsza w kolejce. Zdecydowanie przegrała w pierwszej walce z Ukrainką Czerkasową (5. w rankingu) 0:11 i sędzia przerwał walkę z powodu zbyt dużej przewagi punktowej. Lepiej poszło za to Tadeuszowi Michalikowi. Wygrał dwie walki – najpierw w 1/8, później w 1/4 i stanął naprzeciwko wielkiego faworyta z Rosji – dwukrotnego mistrza świata i mistrza Europy, dużo cięższego i silniejszego Musy Jewłojewa, który popisał się m.in. dwoma wózkami i nie dał Polakowi szans. Michalik jutro powalczy o brąz w kategorii do 97 kg w stylu klasycznym.
Jeśli chodzi o kajakarzy, to tylko siedem reprezentacji wystawiło więcej olimpijczyków od nas. Marta Walczykiewicz to srebrna medalistka z Rio w K-1 na 200 metrów, a więc najkrótszym dystansie na IO. W swoim wyścigu eliminacyjnym była druga i wyprzedziła trzecią Szwedkę zaledwie o 0,09 sekundy, ale to pozwoliło jej uniknąć ćwierćfinału, uzyskując bezpośredni awans do półfinału. Podobnie z duetem Karolina Naja/Anna Puławska. One z kolei wygrały i to w pewnym stylu – o sekundę – swój wyścig w K-2 na 500 metrów. Także więc awansowały z pominięciem ćwierćfinału. Karolina Naja to dwukrotna brązowa medalistka olimpijska w K-2, ale w parze z Beatą Mikołajczyk. To też multimedalistka MŚ i ME. Już w parze z Anną Puławską zdobyły srebro MŚ w 2019 roku. W K-1, podobnie jak Walczykiewicz, startowała też Helena Wiśniewska, ale ona po eliminacjach musiała walczyć w ćwierćfinale i na tym etapie minimalnie odpadła, zajęła trzecie miejsce i zabrakło jej, żeby wyprzedzić jedną rywalkę. Wiktor Głazunow i Tomasz Barniak potrzebowali do awansu dwóch startów. Ich wyścig eliminacyjny był jednak dużo, dużo szybszy niż ten drugi, natomiast później wygrali swój ćwierćfinał i przeszli dalej. Szanse na cokolwiek mają jednak minimalne. Wyprzedzenie kogokolwiek w swoim półfinale będzie sukcesem.
Jeśli ktoś wstał bardzo wcześnie rano, żeby obejrzeć eliminacje w wykonaniu Pawła Fajdka, to czterokrotny mistrz świata sprawił, że taki kibic prędko się obudził i serce zaczęło mu bić mocniej. Pierwszą próbę miał bardzo słabą, która dałaby mu 19. miejsce i brak awansu… drugą spalił i pozostawała mu trzecia. W niej także popełnił błąd, widać było u niego zestresowanie, żeby po raz kolejny nie spalić występu na IO. 76,46 nie było wymaganym minimum, ale i tak dało awans do finału z 9. miejsca. Takiego problemu nie miał Wojciech Nowicki. Brązowy medalista z Rio potrzebował jednego rzutu, a resztę odpuścił, w wywiadzie stwierdził, że czuje się świetnie i nie było to dla niego trudne. 79,78 osiągnięte "lajtowo" dało mu tutaj pierwszą pozycję w eliminacjach. Joanna Linkiewicz musiała walczyć z ciężkimi warunkami, bo lało, kiedy biegła półfinał na 400 metrów przez płotki. Była piąta w swoim biegu i odpadła, ale w eliminacjach i tak pobiła swoją życiówkę, a to przecież już 31-letnia biegaczka. Wtedy aż krzyknęła na mecie! Jak sama przyznała, marzyła o pobiciu rekordu pięć lat, więc wielkie brawa. Świetnie poszło też Martynie Galant. Awansowała do półfinału w biegu na 1500 metrów z rekordem życiowym poprawionym o blisko cztery sekundy!
Dzisiaj dzień był raczej spokojny i można było wypocząć, jutro jednak trzeba wstać wcześnie i ściskać kciuki, bo jest za co. Najpierw za Martę Walczykiewicz, która może mieć swój finał około 4:30, później za Piotra Liska, który jednak ma piekielnie mocną konkurencję… ale za to najsilniejsza rywalka Anity Włodarczyk ma kontuzję stopy i to Polka będzie faworytką o 13:35. Będą też odwołane wczoraj zawody żeglarskie. No i czeka nas oczywiście ćwierćfinał w wykonaniu siatkarzy. Ten mityczny ćwierćfinał… naprzeciwko reprezentacja Francji, godzina 14:30.