Skip to main content

Niemal nazajutrz po rozegraniu ostatniej eliminacji tegorocznego cyklu Grand Prix poznaliśmy stałe dzikie karty na sezon 2021. Oznacza to w praktyce, że wiemy kto pojedzie w przyszłorocznej walce o Indywidualne Mistrzostwo Świata. Tegoroczną wygrał Bartosz Zmarzlik, stając się pierwszym Polakiem, który obronił tytuł.

Zmarzlik w Toruniu startował pod presją. Miał przewagę kilku punktów nad Fredrikiem Lindgrenem i Taiem Woffindenem, ale na pewno nie była to bezpieczna przewaga, która cokolwiek mogłaby gwarantować. Większość stawiała jednak polskiego "F-16" w roli faworyta do zgarnięcia kolejnego złota. To musiało Zmarzlikowi ciążyć jak diabli. Jednak poradził sobie. W piątek zwiększył przewagę nad Lindgrenem, ale za to stopniała przewaga nad Woffindenem. W sobotę trzeba było więc najbardziej uważać na trzykrotnego mistrza świata z Wielkiej Brytanii. Awans do sobotniego finału na Motoarenie gwarantował Zmarzlikowi tytuł. I Polak najpierw do tego finału awansował, a potem postawił efektowną kropkę nad "i", wygrywając turniej. Polscy kibice byli w ekstazie, bo za plecami Zmarzlika przyjechał Maciej Janowski. Niestety, "Magicowi" zabrakło 10 punktów do Lindgrena i Woffindena, którzy między sobą, w dodatkowym biegu rozstrzygnęli kwestię wicemistrzostwa świata. Wygrał Brytyjczyk. Janowski zajął 4. miejsce w cyklu. A Zmarzlik zwyciężył z naprawdę okazałą przewagą 16 punktów, co przy nowej punktacji jest naprawdę sporym osiągnięciem.

Zachwycać się Zmarzlikiem można bez końca. To skromny chłopak, będący tytanem pracy. W tym sporcie, jak pewnie w żadnym innym, talent nie wystarcza. Potrzeba godzin treningu i hektolitrów wylanego potu. Greg Hancock swoje ostatnie, czwarte złoto IMŚ zdobywał w wieku 46 lat. Zmarzlik ma 25 lat i już dwa złote krążki. Jeśli nie spocznie na laurach i omijać go będą poważne kontuzje, jest materiałem na legendę tego sportu, multimedalistę. Na pewno będzie faworytem cyklu w 2021 roku.

Poza Zmarzlikiem miejsce w SGP 2021 utrzymali oczywiście Lindgren, Woffinden, Janowski, a także Leon Madsen i Jason Doyle. Rokrocznie to najlepsza ósemka miała gwarancję startu w SGP na kolejny rok. W tym roku tylko szóstka. Jednak w praktyce było niemal pewne, że zawodnicy z miejsc 7. i 8., czyli dwaj Rosjanie – Artem Łaguta i Emil Sajfutdinow – także otrzymają prawo startów.

Kto poza nimi dostał stałe dzikie karty? Martin Vaculik (9. miejsce w tym sezonie), Max Fricke (10. miejsce) i Anders Thomsen. Ten ostatni w Grand Prix 2020 nie jeździł, ale o jego nominacji z pewnością zdecydowały dobre występy w PGE Ekstralidze. Poza tym Dania z tylko jednym reprezentantem w osobie Thomsena – to byłby spory cios dla tego utytułowanego żużlowo kraju. Miejsca w cyklu nie utrzymali Niels Kristian Iversen i Mikkel Michelsen.

Poza stałymi dzikimi kartami od organizatora awans do cyklu uzyskuje najlepsza trójka z tak zwanego Grand Prix Challenge. Już od wielu tygodni wiadomo, że trójką szczęśliwców zostali Matej Żagar, Oliver Berntzon i Krzysztof Kasprzak. Słoweniec w tegorocznym cyklu zajął 11. miejsce. Berntzon w Grand Prix zadebiutuje i niejako zastąpi w roli drugiego Szweda Antonio Lindbaecka, bezdyskusyjnie najgorszego zawodnika w tym sezonie. Z kolei Kasprzak wraca do SGP. Bilans Polaków również będzie się więc zgadzał, bo z rywalizacji odpadł przecież Patryk Dudek. Piętnastoosobową stawkę uzupełnia mistrz Europy – Robert Lambert.
 

Znamy uczestników, ale nie znamy póki co kalendarza sezonu 2021. Tegoroczny został zmodyfikowany wskutek epidemii koronawirusa, ale władze światowego speedway'a liczą, że w sezonie 2021 wszystko wróci do normy i karuzela IMŚ wyjedzie poza Polskę i Czechy.

Related Articles