Skip to main content

W PGE Ekstralidze żarty się skończyły. Za nami 8. kolejka, a to oznacza, że rozdane zostały pierwsze punkty bonusowe. Trafiły one do Sparty Wrocław, Włókniarza Częstochowa, Apatora Toruń i Stali Gorzów. Walka o play-off i utrzymanie w lidze rozpoczęła się na dobre.

Żadnych emocji nie przyniosło pierwsze piątkowe spotkanie. Sparta Wrocław była murowanym faworytem meczu w Grudziądzu i miała sporo do udowodnienia, bo w pierwszej rywalizacji obu zespołów to GKM okazał się minimalnie lepszy (45:44). Wtedy jednak wrocławianie musieli sobie radzić bez Taia Woffindena, który upadł w swoim pierwszym biegu i doznał kontuzji. Teraz był Woffinden, atut własnego toru i nie było żadnych złudzeń. Tradycyjnie w takich meczach jedynym zawodnikiem grudziądzkiej ekipy, który „trzymał wynik” był Nicki Pedersen (11 pkt w 6 startach). Wśród gospodarzy aż czwórka jeźdźców przywiozła dwucyfrówki, a ostateczny rezultat 63:27 to nokaut.

Nokautu nie spodziewali się raczej licznie okupujący stadion w Częstochowie fani lubelskiego Motoru. Włókniarz to oczywiście bardzo silny zespół, ale sympatycy Koziołków na pewno liczyli co najmniej na punkt bonusowy. Jednak dość szybko okazało się, że zarówno zwycięstwo meczowe, jak i bonus będą jedynie w sferze marzeń ściętej głowy. Motor odjechał słabiutki mecz i – podobnie jak w przypadku GKM-u – jedynym jasnym punktem zespołu był Duńczyk, w tym wypadku Mikkel Michelsen (15 pkt w 6 biegach). Totalnie zawiódł Grigorij Łaguta – startował pięć razy i zdobył ledwie 3 oczka. Niewiele lepiej Jarosław Hampel – 6 punktów w 6 biegach. Włókniarz tym razem nie potrzebował wystrzału na pozycjach juniorów – tym razem duet Miśkowiak – Świdnicki dorzucił do „wspólnej kasy” 8 punktów. Tutaj przewaga gospodarzy była minimalna, bo sam Wiktor Lampart zdobył 7 punktów. Mateusz Cierniak przywiózł zaś dwa zera. Kluczowe różnice w tym meczu były na pozycjach seniorskich. Wśród Lwów nie zawiódł w zasadzie nikt. Po wielu biegach trójkę przywiózł wreszcie nawet Kacper Woryna, a jego łączny dorobek 10+4 jest naprawdę imponujący. Włókniarz 56, Motor 34. Trzy punkty zostały pod Jasną Górą.

Ciekawie było w Zielonej Górze, gdzie spotkały się dwie drużyny zagrożone spadkiem z PGE Ekstraligi. Falubaz jak powietrza potrzebował zwycięstwa nad Apatorem Toruń, a idealnym układem byłaby wygrana za 3 punkty. Do tego potrzeba było jednak zdobycia przynajmniej 52 punktów. Po drugim biegu, w którym juniorska para gospodarzy wygrała podwójnie, Falubaz prowadził już do samego końca. Zmieniały się tylko rozmiary tego prowadzenia. Maksymalnie było to jednak osiem punktów. Taka sytuacja była po 14. gonitwie, co oznaczało, że podwójne zwycięstwo w ostatnim biegu daje remis w dwumeczu i brak bonusu. Tym razem jednak znakomicie spisujący się Mateusz Tonder nie dał rady i przyjechał ostatni. Dwa punkty zdobył wprawdzie Piotr Protasiewicz, ale porażka 2:4 zielonogórzan oznaczała, że bonus pojedzie z Aniołami do Torunia. Mimo wszystko Tonder był i tak najlepiej punktującym zawodnikiem Falubazu (11 pkt). Na dobrym poziomie pojechał także Patryk Dudek (10+1 pkt), Protasiewicz (9 pkt) i Max Fricke (7 pkt). Po tej wygranej Falubaz zepchnął na ostatnie miejsce GKM.

W hicie kolejki Stal Gorzów pokonała Unię Leszno. Wicemistrz zrobił to mistrzowi po raz drugi, bo wcześniej Stal wygrała także na torze w Lesznie. Starcie na Jancarzu trzymało w napięciu od samego początku do samego końca. Najwyższe prowadzenie jednej ze stron to cztery punkty. Nie było więc okazji do stosowania rezerw taktycznych. To był pokaz speedway’a na najwyższym poziomie. Najlepszym aktorem tego widowiska został Martin Vaculik, który zdobył płatny komplet. Wtórował mu oczywiście Bartosz Zmarzlik (12 pkt). Po stronie Byków dwucyfrówki zrobili Janusz Kołodziej i Jason Doyle (obaj 11+1 pkt). Miłą niespodzianką dla kibiców Unii był na pewno występ Damiana Ratajczaka. Utalentowany junior zdobył 6 punktów, w tym dwukrotnie przecinając linię mety jako pierwszy. W tym sezonie fani mistrzów Polski przyzwyczaili się już do minimalnych zdobyczy formacji juniorskiej. Marne to jednak pocieszenie, gdy Stal zdobywa całą pulę w dwumeczu, a Unia obecnie znajduje się poza playoffami…

W kierunku Ekstraligi mkną wciąż krośnieńskie Wilki. Beniaminek rozbił na swoim terenie Start Gniezno 54:36. Vaclav Milik przywiózł płatny komplet, a tylko raz plecy rywala oglądał Andrzej Lebiediew. Cenne, minimalne zwycięstwo w Łodzi odniosło Wybrzeże Gdańsk, a ROW Rybnik pokonał 48:41 Polonię Bydgoszcz. Mecz został jednak zapamiętany głównie ze względu na fatalnie wyglądający karambol w biegu 9. Poważne kontuzje odnieśli w nim David Bellego i Grzegorz Zengota. Być może gdyby nie to, bydgoszczanie byliby w stanie powalczyć choćby o meczowy punkt.

Z kolei w 2. Lidze Żużlowej udało się odjechać tylko jeden mecz. Wolfe Wittstock zainaugurowało wreszcie sezon, przegrywając na własnym terenie z PSŻ Poznań 41:49. Skandalem i walkowerem zakończył się za to mecz Stali Rzeszów z Kolejarzem Opole. Sędzia Jerzy Najwer zdecydował, że nawierzchnia toru nie nadaje się do ścigania. Gospodarze zostali ukarani wyniki 0:40. Co najciekawsze – to wszystko przy ciepłej, letniej pogodzie, bez opadów deszczu. Ile razy polski żużel nas jeszcze zaskoczy?

 

Related Articles