Skip to main content

Peter Wright pokonał 7:5 w setach Micheala Smitha i został mistrzem świata w darcie. Szkot sklasyfikowany na drugim miejscu w rankingu PDC odzyskał tytuł po tym, jak wywalczył go w 2020 roku. To drugie mistrzostwo świata Wrighta, a druga porażka w finale Smitha.

Trzeba przyznać wprost – było kilka lepszych meczów na tym turnieju. Zaczęło się od komedii pomyłek na double'ach w pierwszym secie, ale im dalej w las, tym było już lepiej. Michael Smith pierwszy raz w turnieju skończył tak wysoki finisz jak w trzecim secie – kombinację triple 20, triple 19 i czerwony środek, a więc 167, ale było to jego jedyne wyzerowanie powyżej 100. Kluczowy moment finału to ten, w którym Wright przegrywał już 4:5 i 0:2 w dziesiątym secie. Było bardzo blisko tego, żeby za chwilę na tablicy wyświetlił się wynik 4:6, a wówczas Anglik potrzebowalby już tylko jednego seta do tryumfu. Wtedy jednak Wright "odpalił". Na dziewięć legów wygrał aż osiem. Najpierw wyrównał na 5:5, a potem rozbił w pył przeciwnika, wykorzystując w 11. secie 100% szans na podwójnych. Wright miał 3/3, grał seta na średniej ponad 112 i przemknął jak wiatr. Podłamany Smith wciąż jakby myślał o tym, co wydarzyło się wrześniej i kolejnego seta także przegrał.

Mistrzostwa świata to turniej "długodystansowy". O co chodzi? Otóż tutaj nie przejdzie chwilowy fart, czy 15-minutowa dobra dyspozycja. Wszystko przez długi format spotkań. Przetrwają ci, którzy grają najregularniej i to w meczach, które mogą trwać nawet dwie godziny. Przykładowo, w podłogowym turnieju Players Championship wystarczy wygrać sześć legów i można wyeliminować mocnego przeciwnika. Tutaj sześć takich wygranych legów daje najwyżej dwa wygrane sety. A takich setów w finale trzeba było wygrać siedem, w półfinale sześć, w ćwierćfinale pięć, w czwartej i trzeciej rundzie po cztery. Tylko pierwsza i druga runda to spotkania do trzech wygranych setów, a więc w sumie… dziewięciu legów. To i tak więcej niż w podanym przykładzie nietelewizyjnego Players Championship.

Specyficzny jest też format gry na sety, weźmy kolejny przykład – powiedzmy Grand Slam of Darts, gdzie Gerwyn Price pokonał w minionym sezonie Petera Wrighta 16:8 w legach. W mistrzostwach świata przegrasz w każdym secie 2:3, 2:3, 2:3 i w meczu jest już 0:3 w plecy, a to odwrócić trudniej niż gdyby grać w formacie "legowym", bo wówczas trzeba by było odwrócić mecz od stanu 6:9. Tak więc niespodzianki w mistrzostwach świata zdarzają się bardzo rzadko. Ktoś musi być w naprawdę świetnej dyspozycji, żeby zagrać na nosie zawodnikom ze światowej czołówki. Kimś takim w tym turnieju był młody Callan Rydz, ale został pokonany przez mistrza świata – Petera Wrighta w ćwierćfinale, choć zabrakło mu naprawdę niewiele, prowadził nawet 3:1, a potem 4:3 w meczu do pięciu wygranych setów.

Peter Wright jest niepokonany od 12 spotkań. Zakończył rok w znakomitym stylu, a nowy równie dobrze rozpoczął. Pod koniec listopada wygrał telewizyjny turniej Players Championship Finals, który wymagał kwalifikacji w 30-turniejowym formacie opisanych już powyżej "podłogówek". TOP64 wchodziło do finału, a Wright wygrał po drodze cztery takie małe turnieje i później zwyciężył w finałach transmitowanych już przez telewizję. Latem wygrał także World Matchplay, a także w parze z Johnem Hendersonem nierankingowe World Cup of Darts. To wyjątkowy turniej, gdzie gra się mecze międzynarodowe dwójkami – najpierw dwa single, a jeśli będzie 1:1, to debla. Wright był także w finale Grand Slam of Darts i półfinale Masters, ale miał także turnieje przeciętne, jak mistrzostwa Europy, World Grand Prix, World Series of Darts czy prestiżową ligę Premier League, gdzie był dopiero siódmy.

Po raz drugi w karierze zdobył tytuł mistrza świata. Po drodze pobił rekord turnieju, kiedy rzucił 24 maksy w półfinale z Garym Andersonem. Rekord ten wyrównał w finale Michael Smith, którego też trzeba docenić za genialny turniej. Smith pobił inny rekord – maksów w całym turnieju. Rzucił ich w sumie 83, pokonując poprzedni, ten Gary'ego Andersona, aż o 12. Awansował z dziewiątego na piąte miejsce w rankingu PDC. Wyeliminował najlepszego w 2021 roku Jonny'ego Claytona, grając mecz mistrzostw, potem był lepszy od Gerwyna Price'a, a w półfinale spokojnie pokonał Jamesa Wade'a. Wright i Smith po ostatniej lotce nie uniknęli łez. Smith był wyraźnie podłamany, a Wright wzruszony ze szczęścia, bo wrócił na tron po roku przerwy i tylko on sam wie, ile kosztowało go to pracy i nerwów.

Related Articles