Chyba nie ma fana skoków narciarskich, który nie patrzyłby z wielką sympatią i podziwem na japońskiego skoczka. 48-letni Noriaki Kasai zapowiedział, że bardzo chce wystąpić na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Byłyby to jego dziewiąte!
Srebro w konkursie drużynowym w Lillehamer 1994, brąz w konkursie drużynowym w Soczi 2014 i wreszcie srebro – również w Soczi, indywidualnie. Wtedy Japończyk przegrał z Kamilem Stochem zaledwie o 1,3 punktu i do ostatniej chwili nie było wiadomo, kto zostanie mistrzem olimpijskim. Kasai miał wówczas 41 lat i 254 dni. Został najstarszym medalistą olimpijskim w skokach, a srebro zadedykował ciężko chorej młodszej siostrze, która niestety zmarła dwa lata później. Medalu swojego brata doczekała, a Kasai mimo przeciwności losu pozostał cały czas pozytywnym, uśmiechniętym i skromnym facetem, którego podziwiano na całym świecie.
W 2014 roku powiedział: – Chcę wystartować na igrzyskach w Pjongczangu. I tak się rzeczywiście stało. Na średniej skoczni zajął 21. miejsce, a na dużej 33. Razem z kolegami z reprezentacji zajęli też 6. lokatę w konkursie drużynowym. Nie to było jednak dla Noriakiego najważniejsze. Liczyła się szeroko propagowana istota samych igrzysk – duma z samego uczestnictwa. Teraz Kasai mówi: – Chcę wystartować w Pekinie. Wówczas będzie miał 50 lat. Fenomenem już i tak jest, a mógłby się stać tylko jeszcze większym.
Niestety jednak obrazek w środku nie jest tak piękny, jak jego pudełko. O ile w sezonie 2018/19 Kasai jescze punktował – a to 11., 21., 29. na mamucie w Oberstdorfie, a to uciułane punkciki w Oslo czy w Engelbergu. Nawet jeśli do drugiej serii nie awansował, to zawsze kręcił się w okolicach trzydziestki. Czyli solidnie. W zeszłym sezonie Japończykowi szło już jednak fatalnie. W ogólnej klasyfikacji zdobył okrągłe 0 punktów, a najlepsze jego miejsce, to 33. w Klingenthal. Stracił miejsce w kadrze, a obecnie jest w niej numerem 8-9. Wrócić będzie trudno.
Na początku roku podejrzewano, że da sobie spokój, ale już wtedy dał do zrozumienia, że nawet nie ma mowy. Trzy tygodnie temu były mistrzostwa Japonii, w których 48-latek wystartował. Zajął tam 16. miejsce. Kasai jest ambitny. W wieku 48 lat skupił się na poprawie pozycycji dojazdowej. Niestety stracił status członka kadry narodowej, więc może mieć problem z powołaniem na Puchar Świata. A do tego odwołano zawody w Japonii, w których mógłby wystartować bez owego statusu. On jednak jak mantrę powtarza słowo "Pekin" i się nie poddaje: – Muszę spełnić warunki: wygrać krajowe zawody i być lepszym od reprezentantów na Puchar Świata. Przynajmniej nie będzie miał sobie nic do zarzucenia. I jak tu go nie lubić?