Skip to main content

W niedzielę bardzo liczyliśmy na występ naszych panczenistek, które znajdują się w ścisłej światowej czołówce, ale te trochę nas rozczarowały. Za to najlepszy wynik w sezonie zanotowała Monika Hojnisz-Staręga, która była 9. w biegu pościgowym. Zapraszam na podsumowanie niedzielnych występów.

Polskie panczenistki na 500 metrów to światowa czołówka. Andżelika Wójcik w klasyfikacji Pucharu Świata zajmuje 5. miejsce, a Kaja Ziomek 6. miejsce. Wójcik potrafiła nawet wygrać jedne zawody w Salt Lake City i trzykrotnie zająć 4. miejsce, Ziomek z kolei raz stanęła na najniższym stopniu podium, a dwukrotnie była 5. Mieliśmy zatem prawo liczyć, że i tym razem zakręcą się w absolutnej czołówce, jednak występ olimpijski to tylko jeden wyścig, nie ma możliwości rewanżu. Polki miały znakomite losowanie – Ziomek w przedostatniej parze z największą faworytką zawodów – Erin Jackson, a Wójcik wiedziała jaki wynik pobić, bo trafiła do ostatniej pary z Rosjanką Fatkuliną. Amerykanka Jackson rzeczywiście pojechała najlepiej, ale Ziomek wyraźnie od niej odstawała i skończyła na 9. miejscu. Polka z Rosjanką stoczyły na koniec zażarty bój, ale obie wylądowały daleko – Fatkulina na 10., a Wójcik na 11. miejscu, co jest trochę rozczarowujące. Ogólnie jednak zarówno kobiety, jak i mężczyźni w sprincie wykonują kawał dobrej roboty, co może zaprocentować na kolejnych igrzyskach.

Słowa pochwały należą się dla Moniki-Hojnisz Staręgi, która zajęła najlepsze w tym sezonie miejsce. Większośc swoich punktów w Pucharze Świata wywalczyła właśnie w biegach pościgowych i potwierdziła już na samych igrzyskach, że ta konkurencja z czterema strzelaniami jej sprzyja. Była 30. w Hochfiltzen, 13. w Oberhofie i 21. w Ruhpolding. W niedzielę zanotowała dwa pudła na samym początku i spadła w klasyfikacji, ale później wszystkie rywalki pudłowały, a Hojnisz-Staręga miała trzy strzelania na zero i przesunęła się do TOP10. Miała startować jeszcze Kamila Żuk, bo także po sprincie wywalczyła miejsce w pościgówce, tylko że nie doszła do pełni sił po chorobie i odpuściła występ. W męskim biegu pościgowym startował Grzegorz Guzik, ale po aż ośmiu błędach na strzelnicy spadł o kolejne sześć pozycji i skończył jako 54. Wyprzedził więc tylko pięciu zawodników. W short tracku finału B startowały Polki: Nikola Mazur, Natalia Maliszewska, Patrycja Maliszewska i Kamila Stormowska. Wspominaliśmy ostatnio, że cztery lata temu finał B dał… medal po dyskwalifikacji dwóch ekip z finału A. W polskim wyścigu najpierw upadła Rosjanka, a na dwa okrążenia przed końcem Amerykanka. Polki skończyły tylko za Włoszkami, co sklasyfikowało je na 6. miejscu.

Michał Jasiczek i Paweł Pyjas nie ukończyli trasy w męskim slalomie gigancie, podobnie jak 31 innych zawodników. Czołówka jeszcze dawała radę, ale było to zabójcze dla mniej doświadczonych zawodników, jak właśnie Polacy, czy inne jeszcze bardziej egzotyczne kraje. Obaj Polacy nie mają nawet punktu w Pucharze Świata, Jasiczek był kiedyś 23. w Soczi w slalomie. Warunki na trasie były fatalne, organizatorzy jednak nie przełożyli konkurencji na inny dzień. Ciekawostką był Benjamin Alexander z Jamajki, który przejechał trasę wolno, a licząc oba zjazdy, stracił ponad minutę do Marco Odermatta. Ale… ukończył! I zajął 46. miejsce, wyprzedzając 41 zawodników, którzy nie zostali sklasyfikowani. Ogólnie przejazdy narciarskie są największym odzwierciedleniem idei igrzysk, która polega na samym uczestnictwie. sprzyjają tym najbardziej egzotycznym reprezentantom, bo tutaj zobaczyliśmy m.in.: Haitańczyka, Libańczyka, reprezentanta Hong Kongu, Ghańczyka, Argentyńczyka, Marokańczyka, a oba przejazdy ukończył choćby Erytrejczyk, Hindus, Kolumbijczyk, Portorykańczyk a także wspomniany reprezentant Jamajki.

Related Articles