To już dziś! Choć zmagania w kilku dyscyplinach trwają od dwóch dni, oficjalny początek najważniejszej sportowej imprezy na świecie, Letnich Igrzysk Olimpijskich, zaplanowany został właśnie na piątek 23 lipca. Przed nami Tokio 2020, choć tak naprawdę Tokio 2021. Wszyscy wiemy dlaczego na IO przyszło nam czekać rok dłużej niż przypuszczaliśmy. Nie czas jednak żałować róż, gdy zapłonie olimpijski znicz.
Już 21 lipca rozpoczęła się rywalizacja piłkarzy i softballistów. Dziś w nocy najwytrwalsi fani sportu mogli także obejrzeć poczynania wioślarzy. Jednak dopiero o 13:00 czasu polskiego rozpocznie się ceremonia oficjalnego otwarcia 32. Letnich Igrzysk Olimpijskich. Jej punktem kulminacyjnym będzie oczywiście zapalenie olimpijskiego znicza. Rywalizacja na wielu sportowych arenach Japonii potrwa aż do niedzieli 8 sierpnia. Wtedy oficjalnie pożegnamy się z igrzyskami, a wielu sportowców po drodze zdobędzie swoje najcenniejsze trofea w karierze – medale IO.
Czy będą w tym gronie Polacy? Zapewne tak. Pisaliśmy już o tym. Zdaniem amerykańskiej agencji AP biało-czerwoni mogą przywieźć z Tokio nawet ponad 20 krążków, w tym 5 złotych. Pamiętajmy, że to jedynie symulacja, w dodatku w niektórych miejscach mocno rozjeżdżająca się z przewidywaniami bukmacherów. Trzeba jednak przyznać, że wizja tak dużego worka medali dla Polaków jest przyjemna. W XXI wieku nie zbliżyliśmy się do tej liczby. W Atenach było 10 krążków, a potem w Pekinie, Londynie i Rio za każdym razem po 11.
Kibice nad Wisłą z zapartym tchem śledzić będą przede wszystkim poczynania siatkarzy. Tęsknota za medalem w sporcie drużynowym jest ogromna i sięga 1992 roku, kiedy to w Barcelonie nasi piłkarze pod wodzą Janusza Wójcika sprawili miłą niespodziankę, sięgając po srebro. Teraz mistrzowie świata pod wodzą Vitala Heynena są jednym z dwóch głównych faworytów (obok Brazylii) do wygrania rywalizacji w Tokio. Czerwcowa Liga Narodów tylko potwierdziła te spekulacje. W finale spotkaliśmy się z Canarinhos, ale pierwszy wygrany set był wyłącznie miłym początkiem złego. Brazylia wygrała 3:1. Rewanż w Tokio mile widziany, ale wcześniej nasi zawodnicy muszą przejść przez rywalizację w grupie – czekają nas mecze z Iranem, Włochami, Wenezuelą, Japonią i Kanadą. Pierwszy już jutro o 12:35. Grupa uchodzi za dość łatwą. W drugiej są Argentyna, Francja, Brazylia, USA, Tunezja i sportowcy występujący pod flagą Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego.
Już od pierwszych dni powinno być ciekawie, bo w sobotę poznamy medalistów w kilku dyscyplinach – m.in. podnoszeniu ciężarów, judo, czy kolarstwie szosowym. Wyścig ze startu wspólnego powinien być arcyciekawy. Nie minął tydzień od zakończeniu Tour de France, a kolarzy czeka piekielnie trudna trasa, która raczej wyklucza sukces sprintera. Za faworyta uchodzi zwycięzca Wielkiej Pętli – Tadej Pogacar. Wśród kandydatów wymienia się także jego rodaka, Primoża Roglicia. Znów nie poszło mu w TdF, ale fakt, że wycofał się po tygodniu rywalizacji może być zbawienny. To w końcu kilkanaście etapów mniej w nogach.
W nocy z piątku na sobotę rozpocznie się też rywalizacja z udziałem polskich tenisistów. Męski debel Kubot/Hurkacz zagra z silną niemiecką parą Struff/Zverev. Iga Świątek w singlu zagra również z niemiecką rywalką – Moną Barthel.
Wielu kibiców zadaje sobie pytanie, kiedy oglądać będzie można rywalizację lekkoatletów. Królowa sportu w pierwszym tygodniu oddaje pole innym dyscyplinom, a sama na główną arenę wejdzie dopiero w piątek 30 lipca. Jednak od pierwszego dnia, do finału 8 sierpnia, rozdawane będą medale. My także liczymy na swój plon.
Igrzyska bez kibiców z całego świata będą trochę smutne, ale to wciąż sportowe święto, którego nie wypada przegapić. Ze względu na różnicę czasu czeka nas sporo zarwanych nocy.