To był dziwny weekend w Titisee-Neustadt. W sobotę Polacy zdominowali konkurs, tak jak robili to przez cały Turniej Czterech Skoczni. Kamil Stoch wygrał po raz trzeci z rzędu, a czwarty konkurs 2021 roku został po raz czwarty wygrany przez biało-czerwonego. Niestety, niedziela nie była dla nas…
W sobotę wszystko układało się idyllicznie. Po pierwszej serii w czołowej piątce mieliśmy czterech Polaków i Halvora Egnera Graneruda, który po mniej udanych konkursach w Innsbrucku i Bischofshofen, szybko wrócił do ścisłej czołówki. Ostatecznie skończyło się kolejnym efektownym zwycięstwem Stocha, który po pierwszym skoku był drugi. Dawid Kubacki nie wytrzymał presji i nie poradził sobie z trudnymi warunkami, lądując finalnie na 7. pozycji. Stocha i Żyłę na podium przedzielił lider Pucharu Świata, zatem Kamil odrobił marne 20 punktów w „generalce”. Na piątej pozycji konkurs zakończył Andrzej Stękała, który w pierwszej próbie poszybował najdalej – na 143.5 metra! Pochwalić można było także Jakuba Wolnego, który zajął 11. miejsce, a po pierwszym skoku był oczko wyżej.
Co stało się w nocy z soboty na niedzielę z formą Polaków? Trudno powiedzieć – być może nasi zbyt długo oglądali galę Sportowca Roku w Polsacie, gdzie Dawid Kubacki zajął 10. miejsce, a Kamil Stoch najniższe na podium. Stoch zresztą celnie podsumował to, mówiąc, że to Kubacki zasłużył by być wyżej, bo 2020 rok miał znacznie lepszy. Kto z głosujących pamiętał jednak, co działo się 11 miesięcy temu? Wróćmy jednak do skoków. Niedzielny konkurs przyniósł rozczarowanie. I nawet gdybyśmy nie byli rozpieszczani w ostatnim czasie przez naszych orłów, chyba i tak musielibyśmy powiedzieć o sporym niedosycie.
Oto bowiem w czołowej piątce nie uświadczyliśmy żadnego podopiecznego trenera Doleżala. Najwyżej notowany był Kubacki, który zajął 6. miejsce. W pierwszej dziesiątce znalazł się jeszcze Jakub Wolny (7), do którego za ten weekend nie można mieć żadnych pretensji. Pozostali sporo poniżej oczekiwań kibiców, ale i własnych możliwości. Żyła 16., Stoch 17., Stękała 21. Na pocieszenie punkty Pucharu Świata zdobyli wszyscy, bo 28. miejsce zajął Paweł Wąsek, a 30. Aleksander Zniszczoł.
Trudno nie odnieść wrażenia, że nasi są już przemęczeni tym etapem pucharowej rywalizacji. Mówił to zresztą Kamil Stoch już w sobotę. Wspominał, że fizycznie czuje się jeszcze w miarę dobrze, ale mentalnie odczuwa zmęczenie. W niedzielę potwierdził to nie tylko gorszymi skokami (zwłaszcza w pierwszej serii), ale też słowami po zawodach. Zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni powiedział, że zabrakło komunikacji na linii głowa – nogi. Nogi ponoć jeszcze mogły, ale głowa już nie bardzo chciała. Oba skoki naszego mistrza były spóźnione.
Teraz Polaków czeka kilka dni tak potrzebnego im odpoczynku. W dodatku nie będą obciążeni zbyt długą podróżą, bo i z Niemiec nie jest szczególnie daleko, a najbliższe konkursy to przecież Zakopane. Oby zasłużony relaks pozytywnie wpłynął na Stocha i spółkę, bo sezon jest jeszcze długi, a w perspektywie wyzwania w postaci Mistrzostw Świata i Raw Air.
O Kryształową Kulę będzie ciężko, bo w niedzielę najlepszy okazał się Granerud. Za jego plecami uplasowali się Daniel-Andre Tande, Stefan Kraft, Markus Eisenbichler i Marius Lindvik. Wszyscy skakali w niedzielę bardzo równo. Po udanej próbie Kubackiego w drugiej serii liczyliśmy, że Polak przesunie się choćby o jedną lub dwie pozycje w górę, ale nic takiego się nie stało.