Skip to main content

To nie był dzień z polskimi szansami medalowymi i finałami, na które warto wcześniej wstać. Czwartek to był spokojny dzień, który upłynął (dosłownie) na śledzeniu głównie wyścigów żeglarskich Piotra Myszki i niespodziewanie prowadzącej pary Skrzypulec/Ogar-Hill.

Zaczynamy więc od żeglarstwa. Za Piotrem Myszką już cztery dni rywalizacji i wyścigi numer 10, 11 i 12. Dziś można było oglądać wszystkie w publicznej telewizji, bo męska klasa RS:X startowała na końcu i nie musiała dzielić antenty z innymi wyścigami. Najsłabszy był pierwszy. Do mety Myszka dopłynął na 9. pozycji i już wydawało się, że podium mu ucieka. Tym bardziej, że wygrał Thomas Goyard, którego miał gonić. Kolejne wlały już w nas dużo optymizmu. Myszka dopłynął kolejno na 5. miejscu, a później na 2. miejscu. Słabszy start przydarzył się Goyardowi i Camboniemu, a więc dwóm zawodnikom z podium. Włoch – niestety dla nas – i tak odrobił aż 11 miejsc. Zajmował fatalne 21. miejsce, ale ostatecznie finiszował na 9. pozycji i utrzymał podium. Przed nami już tylko finał punktowany podwójnie, w którym bierze udział TOP10. Jest mała strata do Włocha i Francuza. Żeby stanąć na podium – Myszka musi wyprzedzić Camboniego o dwie lokaty albo też Goyarda o trzy.

W finałowym wyścigu jest już też Zofia Noceti-Klepacka. Tu szans medalowych absolutnie brak, do tego miała dziś kiepski dzień. Dopłynęła raz na 11. miejscu i dwukrotnie na 7. W finale może co najwyżej przesunąć się maksymalnie o jedną lub dwie lokaty. Ogólnie zajmuje 9. miejsce. Rewelacyjnie spisują się za to Agnieszka Skrzypulec i Jolanta Ogar-Hill w klasie 470. Wczoraj wygrały obydwa wyścigi, a dziś potwierdziły wielkie aspiracje. Najpierw zajęły 2. miejsce, a później 5. Po czterech wyścigach najgorszym i odpadającym w klasyfikacji jest ten ostatni, a to przecież i tak znakomicie. Polki cały czas mają zapas, utrzymują równą formę i mogą sobie pozwolić na jeden fatalny występ. Zostały jeszcze trzy dni rywalizacji plus późniejszy wyścig finałowy, więc na razie jeszcze się nie podpalajmy.

Dla uzupełnienia trzeba też dodać, że w klasie 49er swój piąty i szósty wyścig odhaczyła para Łukasz Przybytek/Paweł Kołodziński, ale na nich nikt nie stawiał. To nawet nie jest nasza najlepsza para w tej klasie. Przyjechali tu w zastępstwie dlatego, że Szymon Wierzbicki miał kontuzję kolana. Dziś spisali się słabiuteńko. Na 19 zespołów dopłynęli kolejno na 15. oraz 18. miejscu, a w ogólnej klasyfikacji są na 13. pozycji. Czwarty dzień zmagań ma za sobą także Magdalena Kwaśna w klasie Laser Radial. Tutaj jednak mamy aż 44 zawodniczki. Polka po ośmiu wyścigach jest na 16. miejscu. Tylko raz na osiem udało jej się finiszować w TOP10.

Przechodzimy teraz już do innych dyscyplin. Dziś był dzień tych bardziej niszowych, jak strzelectwo czy łucznictwo. W tym pierwszym rywalizowały dwie Polki – Sandra Bernal oraz Klaudia Breś. Zacznijmy od Bernal, która na IO spisała się bardzo dobrze. O awans w jej dyscyplinie jest trudno, bo do finału wchodzi sześć zawodniczek. Polka dziś miała świetny dzień i tylko jedno pudło na 50 strzałów, co pozwoliło jej na awans z 19. aż na 9. lokatę. Do finału to jednak nie wystarczyło. Właśnie w trapie swój pierwszy medal w historii zdobyła reprezentacja San Marino. Brąz wywalczyła Alessandra Perilli. Dużo słabiej w strzelaniu z pistoletu sportowego poszło Klaudii Breś. Po pierwszym dniu zajmuje 35. miejsce po w etapie, który nosi nazwę precyzja. Przed nią jeszcze rywalizacja na tzw. szybkość.

W łucznictwie mieliśmy za to Sylwię Zyzańską oraz Sławomira Napłoszka. Warto wyróżnić Sławomira Napłoszka, który jest drugim najstarszym w historii polskim olimpijczykiem. 53-latek wrócił na IO po 29 latach, warto poczytać o historii jego występu na igrzyskach. Polak zmierzył się w 1/32 z dużo wyżej rozstawionym Holendrem i mocno go postraszył. Przegrał w dwóch pierwszych setach, ale później zaczął trafiać celniej, zaliczał sporo trafień w samą 10 i urwał Holendrowi seta, a kolejne dwa zremisował. Ten jednak nie chciał się mylić i wyeliminował Polaka 6:4 w setach. Napłoszek miał dziś urodziny i kończył 53 lata. Sędzia jeszcze w końcówce sprawdzał jedną strzałę pomiędzy 8 a 9. Ostatecznie zatwierdził 8 punktów, kilka milimetrów i Napłoszek miałby dogrywkę… Dużo słabiej za to spisała się Zyzańska, której rywalka z Włoch wcale dobrze nie strzelała, no ale jeśli trafia się w jednym strzale w 4… Polka trafiała też w siódemki i szybko przegrała w trzech setach, a więc 0:6.

Kończymy też na tych IO z naszym wioślarstwem. Jerzy Kowalski i Artur Mikołajczewski startowali w finale B dwójki podwójnej wagi lekkiej. Polacy zajęli drugie miejsce i zostali sklasyfikowani na ósmym. Na igrzyskach rozpoczął się też golf i Adrian Meronk z wynikiem +1 jest 48. To jedna z rzeczy, na których się kompletnie nie znam, więc nie oceniam, zostawiam suchy rezultat. Golf wrócił na igrzyska po 112 latach! Zawodnicy rywalizowali w 1900, 1904 roku, a później dopiero w Rio w 2016. Beata Pacut w judo do 78kg zaczęła od wygranej przez ippon z reprezentantką Gabonu Sarah-Myriam Mazouz. Później miała bardzo trudne zadanie i pojedynek z drugą w rankingu mistrzynią świata z 2018 i wicemistrzynią z 2019 – Shori Hamadą. Pacut dobrze i ofensywnie zaczęła, ale Japonka była lepsza – wygrała po jednym trzymaniu, a później po kolejnym, co w konsekwencji dało ippon. Hamada została później mistrzynią olimpijską.

Kilku naszych zawodników startowało też na pływalni. Zaczął rano Radosław Kawęcki. Polak spisał się świetnie i w swoim półfinale był trzeci i w sumie z siódmym czasem awansował do finału 200 metrów stylem grzbietowym. To kolejny pozytywny akcent i kolejny finalista na pływalni po Krzysztofie Chmielewskm. Znakomicie poszło też w eliminacjach 100 metrów motylkiem Jakubowi Majerskiemu. Pobił rekord Polski i w swoim wyścigu zajął świetne drugie miejsce. Awansował do półfinału w sumie z trzecim najlepszym czasem! W takiej formie to szansa na kolejny olimpijski finał. Odpadł za to nasz najbardziej doświadczony pływak – Paweł Korzeniowski. W swoim gronie zajął przedostatnie – 8. miejsce i wylądował daleko w klasyfikacji. Na 200 metrów stylem grzbietowym startowała też młodziutka lublinianka – Laura Bernat. 15-latka nie pobiła rekordu życiowego, ale także awansowała do półfinału z 13. czasem. Odbędzie się on jutro. Startowała również sztafeta mieszana 4x stylem zmiennym. Na nic zdało się pobicie rekordu Polski – sztafeta została zdyskwalifikowana za nieprawidłowo przeprowadzoną zmianę.

Grała także nasza para miksta tenisowego Świątek/Kubot, ale jej poświęciliśmy osobny tekst.

Related Articles