Skip to main content

Magnus Carlsen niedawno po raz czwarty obronił tytuł szachowego mistrza świata. Norweg pokonał Rosjanina Jana Niepomniaszczija 7,5:3,5, ale więcej się mówi o szokujących słowach mistrza już po tym pojedynku.

– Przez większość roku było dla mnie jasne, że te mistrzostwa świata powinny być ostatnimi. To już nie znaczy tyle, co kiedyś. Nie czułem, żeby pozytywy przeważyły nad negatywami. Dla tych, którzy oczekują, że następnym razem znów zagram o mistrzostwo świata – szansa na rozczarowanie może być bardzo duża. Po pierwszy tytuł sięgnął w 2013 roku, pokonując Viswanathana Ananda i od tamtej chwili jest absolutnym numerem 1 na świecie, szachowym celebrytą w świecie sportu. Carlsen odkłamuje stereotypy szachisty, pokazuje, że można inaczej, z większym "jajem", naciskiem na marketing, nie podchodząc do tego śmiertelnie poważnie. W 2014 roku obronił tytuł, co więcej – wywalczył też mistrzostwo świata w szachach szybkich i błyskawicznych, zostając pierwszym w historii graczem, który zdobył wszystkie te tytuły na raz. To tylko podkreślało jego szachowy geniusz. Osiągnął najwyższy szachowy wynik w historii – 2882.

Tym razem pokonał w finale Rosjanina – Jana Niepomniaszczija, numer 5 w rankingu, który wygrał turniej pretendentów, ale trzeba powiedzieć, że był to dla Norwega łatwy pojedynek. Podczas jednego z meczów rosyjski zawodnik popełnił szeroko komentowany, wręcz szkolny błąd, po którym Carlsen kręcił głową z niedowierzaniem. Cały czas się zastanawiał, czy aby nie jest to jakaś pułapka… wszystko to działo się w partii numer 9. Carlsen nie mógł uwierzyć, że rywal świadomie zapędził gońca w kozi róg i właściwie przegrał na własne życzenie. Rosjaninowi było później wstyd za ten ruch, Carlsen komentował, że dostał wygraną po prostu za darmo. A zdarzyło się tak, bo Niepomniaszczij po partii numer 6 kompletnie się posypał. Po pięciu remisował 2,5:2,5, a później przegrał w prawie 8-godzinnym, najdłuższym w historii pojedynku, w którym gracze wykonali 136 ruchów.

Później Rosjanin przegrał jeszcze trzy partie na pięć kolejnych i nie nawiązał walki o mistrzostwo świata. Komentowano, że nie był do tego pojedynku przygotowany mentalnie. Tym razem Carlsen musiał się mniej napocić, niż w starciu w 2018 roku. Wówczas mierzył się z Amerykaninem Fabiano Caruaną i w klasycznej batalii po 12 partiach było 6:6. Wtedy Carlsen specjalnie przeciągał walkę tak, żeby dochodziło do kolejnych remisów, bo czuł się dużo mocniejszy w szachach szybkich. Właśnie do takiego pojedynku doszło w dogrywce i tam już Norweg wygrał trzy kolejne mecze, zapewniając sobie tytuł mistrza świata. We wcześniejszym meczu o mistrzostwo świata – także po dogrywce w szachach szybkich pokonał Siergieja Kariakina. Można zatem powiedzieć, że pojedynek z Niepomniaszczijem był stosunkowo łatwy.

Carlsen wyraźnie mówi o wypaleniu, jednak trzeba zaznaczyć, że nie chodzi o całkowitą rezygnację z szachów. Chodzi mu po prostu o formułę samych mistrzostw świata. Chce jako pierwszy w historii przekroczyć barierę 2900 punktów. Do tej pory najwyższy wynik to 2882 Carlsena z 2014 roku, a w tym momencie jego ranking to 2856. Drugi w rankingu jest młodziutki Alireza Firudża, który w listopadzie tego roku przekroczył 2800 punktów rankingowych jako najmłodszy szachista w historii, pochodzący z Iranu (choć występujący pod francuską flagą po wycofaniu irańskich zawodników z MŚ i konflikcie) Firudża urodził się 18 czerwca 2003 roku. Carlsen przyznał, że tylko pojedynek z Firudżą, a więc numerem 2 w rankingu, może go ewentualnie przekonać do obrony tytułu. Tyle, że najpierw ten musi się zakwalifikować do turnieju kandydatów, a później go wygrać, a to już się Norwegowi nie podoba. Wtedy więc rzuci zabawki i… bawcie się sami, bez niego.

Related Articles