Skip to main content

Pierwsze, historyczne Grand Prix Rosji zakończyło się triumfem faworyta miejscowych, Artioma Łaguty. Potwierdziła się całkowita dominacja dwóch czołowych zawodników cyklu SGP, bowiem drugie miejsce zajął Bartosz Zmarzlik. Nie ma cienia wątpliwości, że kwestia złota i srebra rozstrzygnie się między tymi dwoma żużlowcami.

Faza zasadnicza zawodów zakończyła się bezdyskusyjnym zwycięstwem Łaguty, który przegrał tylko raz – w czwartej serii przyjechał za plecami Fredrika Lindgrena. Zmarzlik zaczął od trzeciego miejsca, ale potem punktował bardzo solidnie i bez najmniejszych problemów zameldował się w najlepszej ósemce turnieju.

Niestety, po raz kolejny zawiódł Maciej Janowski. Dywagacje o tym, że Magica stać na tytuł mistrza świata z każdym kolejnym turniejem stają się coraz zabawniejsze. W Togliatti Magic zaczął od trzeciego miejsca i wykluczenia. Choć potem było dużo lepiej, to 8 punktów nie starczyło na awans do półfinału. Trochę pechowo, bo nierzadko nawet 7 oczek to wystarczająca zaliczka.

Trzeci z Polaków, Krzysztof Kasprzak, dopisał do swojego dorobku w klasyfikacji generalnej 2 punkty. Zajął 15 miejsce i był lepszy tylko od Roberta Lamberta. W wypadku KejKeja można powiedzieć, że dobre i to.

Wróćmy do najlepszych. W pierwszym półfinale miejscowa publiczność miała spore powody do radości, bowiem na dwóch pierwszych miejscach przyjechali dwaj Rosjanie – Emil Sajfutdinow jako pierwszy i Łaguta jako drugi. Wicelider klasyfikacji generalnej miał trochę szczęścia, bo źle wyszedł spod taśmy i oglądał plecy Lindgrena. Szwed popełnił jednak błąd na trasie i dał się wyprzedzić. Stawkę zamknął Leon Madsen. Drugi półfinał to popis Zmarzlika, który przywiózł za swoimi plecami kolejni Andersa Thomsena, Maxa Fricke i Taia Woffindena. Anglik w fazie zasadniczej brylował, ale swój półfinałowy bieg zakończył upadkiem.

W finale po raz siódmy z rzędu zameldował się Łaguta, a po raz szósty z rzędu Zmarzlik. Trudno przypomnieć sobie sezon, który do tego stopnia byłby zdominowany przez dwóch jeźdźców. Zmarzlik wybierał pole startowe jako pierwsze i zdecydował się na trzecie, co było dość zaskakujące. Wprawdzie z tego pola wygrał bieg półfinałowy, ale wydaje się, że lepszym wyborem było pierwsze lub drugie. Z drugiego startował Łaguta, który na dojeździe do pierwszego wirażu wypchnął Zmarzlika i pognał do mety jako pierwszy. Dwukrotny mistrz świata musiał się zadowolić drugą pozycją. Od wrocławskich Grand Prix Zmarzlik zajmuje wyłącznie pierwsze i drugie miejsca, ale wobec niemal równie dobrej postawy Łaguty sytuacja w klasyfikacji generalnej jest arcyciekawa. Po wczorajszych zawodach różnica między dwójką liderów stopniała do jednego punktu. Do końca rywalizacji zostały jeszcze trzy turnieje – w Vojens i dwa razy w Toruniu. Zmarzlik ma minimalną przewagę punktową, ale teraz wydaje się, że jego główną przewagą jest po prostu doświadczenie. Brzmi to trochę paradoksalnie, bo przecież to Łaguta jest starszy. Rosjanin jedzie jednak po swój pierwszy indywidualny medal, podczas gdy Zmarzlik ma ich cztery, z czego dwa złote.

Related Articles