Po rocznej przerwie, spowodowanej pandemią, powrócił festiwal Eurowizji. Za nami półfinały, ale wszystko, co najważniejsze, rozegra się w sobotę. Niestety, już bez udziału reprezentanta Polski. Rafał Brzozowski podzielił los dwóch polskich propozycji z lat poprzednich – Tulii oraz duetu Gromee feat. Lukas Mejier – odpadając w półfinale.
Niestety, sukcesy Polaków w Eurowizji to rzadkość. W pierwszym starcie, w 1994 roku, Edyta Górniak, dziś znana „foliarka” zajęła 2. miejsce. Od tamtej pory tylko dwa razy reprezentanci Polski zajmowali miejsca w pierwszej dziesiątce – Ich Troje (7) w 2003 z piosenką Keine Grenzen – Żadnych Granic oraz Michał Szpak (8) w 2016 z utworem Color of Your Life. Rafał Brzozowski do tego grona nie dołączy, bo nie zakwalifikował się nawet do pierwszej dziesiątki swojego półfinału. Nadzieje Jacka Kurskiego i setek tysięcy fanów programu Jaka To Melodia zostały zbrukane przez głosujących.
Kto może podbić Rotterdam i sięgnąć po triumf w 65. Konkursie Piosenki Eurowizji? Za faworyta w notowaniach bukmacherskich uchodzą propozycje Francji i Włoch. Oba te kraje, podobnie jak Wielka Brytania, Niemcy i Hiszpania, nie muszą przebijać się przez półfinały. Poza tym swoistym TOP 5 rodem z europejskiego futbolu, przywilej taki mają gospodarze, a zatem zwycięzcy poprzedniego konkursu – w tym wypadku Holandia.
Francję reprezentuje 28-letnia Barbara Pravi z ekspresyjnym utworem Voila. Co ciekawa, piosenkarka ma polskie korzenie. Warto zauważyć, że Francja wygrywała festiwal Eurowizji pięć razy, ale po ostatni w 1977 roku, zatem już grubo ponad 40 lat temu!
Drugim faworytem są Włosi, którzy w Eurowizji triumfowali dwukrotnie – w ostatnio w 1990 roku. Ich propozycją jest rockowy zespół o duńskiej nazwie Måneskin z piosenką Zitti E Buoni. Szykuje się „dwunastka” od Duńczyków. Ciekawe czy Europa kupi mocniejsze brzmienia z Italii, która przeważnie serwowała na Eurowizji zupełnie inny rodzaj muzyki.
Co ciekawe, pozostałe kraje, które miały zagwarantowany udział w finale, są na drugim biegunie jeśli chodzi o notowania. Sukces Niemiec, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii lub Holandii jest wyceniany na 501.00! Na tym samym poziomie plasują się szanse Albanii i Mołdawii.
Wróćmy jednak do faworytów. Mamy tu Maltę, która nigdy do tej pory nie wygrała Eurowizji, ale już cztery razy miała swojego reprezentanta na podium. Nieźle, jak na kraj wielkości Krakowa. Ten wyspiarski kraj promuje 20-letnia piosenkarka Destiny, a właściwie Destiny Chukunyere. Siedem lat temu wygrała ona Eurowizję Junior. Piosenka Je Me Casse poza tytułem (To Ja Spadam) w całości jest śpiewana po angielsku i łatwo wpada w ucho. Fraza „Hell no, I am not your honey, Hell no, I don't want your money, Got it wrong, I ain't into dummies” nie jest może przejawem twórczej maestrii autora, ale do realiów Eurowizji pasuje jak ulał.
Czarnym koniem finału może być Szwajcar, Gjon’s Tears. 22-latek o chłopięcej urodzie zaimponował w półfinale operowym głosem, a jego ckliwy utwór Tout l’Univers może chwycić za serce niejedną nastolatkę z telefonem w dłoni. Pamiętajmy, że Duncan Laurence, triumfator z 2019 roku, także zyskał uznanie balladą (Arcade), a nie przaśnym utworem w jarmarcznym stylu, jakich co roku w Eurowizji jest mnóstwo.
Takie propozycje serwują inni kandydaci do czołowych miejsc – Ukraina czy Islandia. I na pewno nie można spisywać ich na straty. Co ciekawe, Islandczycy w ogóle nie pojawili się w Rotterdamie, bo u jednego z członków kapeli Dadi og Gagnamagnid wykryto koronawirusa. Występ puszczono więc z taśmy. Sukces zespołu Lordi sprzed 16 lat będzie próbowała powtórzyć grupa Blind Channel, która proponuje zdecydowanie najcięższe granie w tegorocznym festiwalu. Piosenka Dark Side znalazła uznanie publiczności w półfinale, ale droga do sukcesu w finale jeszcze daleka. Nie ma jednak wątpliwości, że Finów trudno nie zapamiętać, a to na Eurowizji już połowa sukcesu.
W finale obejrzymy aż 26 propozycji, jednak w dwóch słowach omówiliśmy już głównych kandydatów do zwycięstwa. Triumf innych piosenek byłby traktowany w kategoriach sporej niespodzianki, co w ostatnich latach zdarzało się raczej sporadycznie.