Krzysztof Ratajski przegrał w ćwierćfinale MŚ w darta. Przed Polakiem stała wielka szansa na półfinał, ale niżej rozstawiony Stephen Bunting zaprezentował życiową formę i tego dnia był po prostu nie do ruszenia.
Bunting nie miał litości w 44. urodziny polskiego dartera i wykorzystywał jego najmniejsze błędy. Schodził z wysokich finiszów i prawie w ogóle nie mylił się przy double'ach. Dwa pierwsze sety to zderzenie z wielką angielską ścianą. Najpierw Ratajski przełamał rywala, a później przegrał sześć legów z rzędu i zrobiło się bardzo szybko 0:2, a przecież nawet nie zdążył się rozgrzać.
Trzeci set był już wyrównany. Przy stanie 2:2 w legach, to Anglik wytrzymał wojnę nerwów i jeszcze tylko powiększył przewagę na 3:0. W czwartej partii polski zawodnik trochę się obudził, bo szybciutko mogło być już po zabawie. Zaczął lepiej punktować potrójne, więc dzięki temu miał więcej szans na kończenie i to wykorzystywał. Ale… za moment mieliśmy już 1:4, a było naprawdę blisko 2:3. Tutaj już można było się załamać, dodatkowo jeszcze patrząc na fantastyczne zejście Buntinga ze 170. Dwa razy 60, a później sam środek za 50 – to najwyższe możliwe zejście w darcie. Ratajski tylko pokiwał głową z uznaniem.
A jeśli 1:4, to kolejna przegrana partia eliminowała z gry Polaka. Kiedy nie miał już nic do stracenia, to rozluźnił rękę i grał coraz lepiej. Wtedy m. in. wykorzystał wielki błąd rywala, który mógł już w zasadzie przyklepać mecz przełamaniem, ale zmarnował banalne double 8. Ratajski wrócił do meczu, pokazał charakter i doprowadził do stanu 3:4 w setach. Podjął walkę, ale Bunting znów wrzucił level z początku spotkania. Przez cały mecz grał ze średnią punktową 101. To był zdecydowanie jego najlepszy mecz na MŚ. Pokonał Polaka 5:3.
Bunting w federacji PDC jest od 2014 roku i to właśnie wtedy grał najlepiej. Zagościł w czołówce darta, dochodząc do ćwierćfinałów czy półfinałów różnych imprez. Kiedy wydawało się, że może stać się graczem ze ścisłego topu – jego forma gdzieś uleciała i w najbliższych latach był raczej graczem z drugiego albo i trzeciego szeregu. W 2021 roku nawiązuje do swoich najlepszych czasów i właśnie osiągnął półfinał MŚ, przebijając nawet osiągnięcie z 2015 roku. Wówczas po świetnym pojedynku przegral w ćwierćfinale 4:5 z Van Barneveldem.
Krzysztof Ratajski i tak zrobił wielką robotę. Swoim świetnym występem zareklamował Polakom darta i trzeba będzie uważniej śledzić jego poczynania w PDC.