To był kolejny smutny dzień polskiego sportu na igrzyskach olimpijskich. Nie chodzi już nawet o same medale, ale o rzetelną i obiektywną ocenę poszczególnych występów. Zawiódł Hubert Hurkacz, zawiedli koszykarze 3×3 i przede wszystkim zawiodły szpadzistki, które były dziś największą nadzieją.
Jeszcze rano wydawało się, że największą negatywną sensacją jest przegrana polskich szpadzistek z Estonią. Kilka godzin zweryfikowało tę opinię i trzeba już tamtą porażkę traktować inaczej, bowiem Estonki pokonały później Włoszki, a w finale Koreanki i zdobyły złoto olimpijskie. Polki przegrały więc z samymi mistrzyniami, które jednak zaskoczyły formą, bo rozstawione były z numerem siódmym. Polki były faworytkami, wygrały w końcu ostatnie zawody Pucharu Świata przed igrzyskami. Knapik-Miazga i Jarecka stworzyły przewagę i dały prowadzenie 14:10. Kluczowe były później dwie przegrane Oli Jareckiej – dwoma i trzema punktami. Ostatnia Ewa Trzebińska nie odrobiła jednopunktowej straty. Zawiedzione szpadzistki musiały jeszcze walczyć o klasyfikację miejsc 5-8. Pokonały Włoszki, przegrały z Amerykankami i zajęły 6. pozycję, ale to już nie miało znaczenia. Jedynie dla Magdaleny Piekarskiej-Twardochel, która wygrała walkę z nowotworem i wystartowała właśnie w tej walce na igrzyskach olimpijskich.
Z bardzo nisko rozstawionym zawodnikiem mierzył się w II rundzie Hubert Hurkacz. Liam Broady to tenisista, który nigdy nie wygrał żadnego turnieju ATP, a w rankingu znajduje się na 143. miejscu. Przegrana Hurkacza z tak słabym graczem to sensacja, ale Broady naprawdę miał niezły dzień. Był wybiegany, nie popełniał błędów niewymuszonych, dobrze się czuł na korcie – w przeciwieństwie do naszego gracza, który po porażce przyznał, że jest po zatruciu pokarmowym i każda dłuższa wymiana odcinała mu prąd, nie miał sił, dlatego starał się skracać wymiany. Czas też nie grał na jego korzyść, bo pierwszego seta przegrał 5:7, choć prowadził już 4:1. Po jednym przełamaniu i kilku obronionych break pointach wygrał drugiego seta, pieczętując go niespodziewanie mocnym drugim serwisem. W trzecim secie Broady nie dał Polakowi żadnych szans. Hurkacz przegrał 5:7, 6:3, 4:6.
Pora podsumować trzecie rozczarowanie, a więc koszykarzy 3×3, którzy zapowiadali, że powalczą na tym turnieju o złoto. Kończą swój udział w igrzyskach z bilansem 2-6. Dziś przegrali z Belgami w ostatniej sekundzie meczu, kiedy Thibaut Vervoort trafił, mając tylko 0.9 sekundy do końca. To był rzut błykawiczny, z dziwnej pozycji i zza zasłony Zamojskiego. Świetnie podsumował on jednak cały występ naszej reprezentacji 3×3. Nie załapaliśmy się nawet do TOP6, a skończyliśmy na jednym z dwóch miejsc, które z turnieju odpadły po fazie grupowej. W fazie grupowej swoje mecze rozegrali też siatkarze plażowi. Para Fijałek/Bryl pokonała Chilijczyków 2:0 i ma już awans do 1/8. Później swój mecz przegrała para Kantor/Łosiak, ale oni mierzyli się już z silniejszą, niemiecką drużyną. Mają bilans 1-1 i nadal są w walce o 1/8. Wystarczy zająć w grupie trzecie miejsce, żeby nie odpaść. Mieliśmy też zmagania w żeglarstwie. Magdalena Kwaśna po kolejnych dwóch wyścigach (w sumie po sześciu) jest na 15. miejscu. Aleksandra Melzacka i Kinga Łaboda po trzech wyścigach w klasie 49er FX są także na 15. miejscu w klasyfikacji ogólnej. Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński startowali w tej samej klasie u mężczyzn. Udało im się jednak popłynąć tylko raz przez niesprzyjającą pogodę i zakończyli wyścig na 9. miejscu.
Karierę zakończyła też dziś Maja Włoszczowska, dwukrotna srebrna medalistka olimpijska. Nie była to żadna nadzieja na medal i sama Włoszczowska mówiła, że nie czuje się mocna i jedzie się godnie pożegnać z karierą sportową. Na metę dojechała na 20. pozycji, a w jej konkurencji całe podium zajęły zawodniczki ze Szwajcarii. W eliminacjach wzięła udział nasza sztafeta męska 4x200m stylem dowolnym, ale wynik lepiej pominąć. W swoim wyścigu zajęli ostatnie siódme miejsce z najgorszym czasem – 7:18.91. Większych szans na zwycięstwo z mistrzynią świata nie miała w boksie Karolina Koszewska. Busenaz Surmeneli to faworytka w kategorii do 69 kg. Wygrała zdecydowanie i wyraźnie na punkty. Aneta Stankiewicz oraz Tomasz Bartnik startowali w mikście strzelectwa z karabinu pneumatycznego. W eliminacjach pobili rekord Polski i zajęli niesamowite drugie miejsce. Stankiewicz i Bartnik cztery razy na sześć w swoich seriach zdobyli ponad 105 punktów. Żeby pokazać różnicę, to w kolejnej fazie ani Polce, ani Polakowi nie udało się ani razu pokonać takiej granicy w czterech seriach, a suma punktów z tych serii dała ostatnie – 8. miejsce. Do walki o medale stawały cztery najlepsze pary.
A teraz czas na drobne lub trochę większe pozytywy. Należy zacząć od piątego miejsca Klaudii Zwolińskiej w kajakarstwie górskim. Polka przeszła najpierw łatwe eliminacje, gdzie odpadało tylko kilka najgorszych zawodniczek, później w półfinale popłynęła ostrożnie, bez kar i z czasem 111.76 jako ostatnia weszła fo finałowej 10. A tam już totalnie zaryzykowała, płynąc szybko, odważnie i bardzo dobrze. Po drodze złapała cztery punkty kary, co było wkalkulowane w podjęte ryzyko. Zwolińska popłynęła tak, że wyprzedziła kilka znanych nazwisk i ostatecznie zajęła 5. pozycję, co jest wielkim sukcesem debiutantki. Warto także pochwalić młodego Krzysztofa Chmielewskiego, który awansował do finału 200 metrów motylkiem z 7. czasem. To znakomita informacja, biorąc pod uwage, z czego ostatnio słynie nasze pływanie (z afer) i w jakiej znajduje się kondycji na poziomie strukturalnym. Chmielewski to więc taki cudem znaleziony rodzynek w cieście.
Medale, medale, medale… najbliżej wisiał ten obok Aleksandry Kowalczuk. Polska taekwondzistka mierzyła się w walce o brązowy medal z wielką gwiazdą tej dyscypliny i dużo bardziej utytułowaną Biancą Walkden. Do pewnego momentu spisywała się dobrze, miała kontakt punktowy, ale w końcówce to trzykrotna mistrzyni świata pokazała swoje doświadczenie i zdobyła brąz. Polka wcześniej wygrała pierwszą walkę, a w 1/4 uległa Milenie Mandić, późniejszej złotej medalistce. Jej awans do finału pozwolił Polce na repasaż. Tam wyraźnie pokonała Kenijkę Ogallo, otrzymując szansę na walkę o brąz, gdzie właśnie przegrała z Biancą Walkden. I tak należy ją pochwalić za występ, bo jeszcze ponad tydzień temu miała mnóstwo zamieszania z pierwszym pozytywnym testem na COVID. Test wyszedł ostatecznie negatywny, ale musiała się nakombinować i nastresować z kwarantanną, innym lotem i testami… Wielką sensację w drugiej rundzie sprawiła judoczka Agata Ozdoba-Błach, która pokonała faworytkę z Japonii. Wygrała dwie walki, ale niestety w ćwierćfinale przez trzy kary shido przegrała z Włoszką Centracchio. Szansę na medal zmarnowała nieudanym repasażem i nawet nie zawalczyła o brąz.
Kolejny dzień i tyle rozczarowań, skoro wyróżniamy tutaj Ozdobę-Błach, która nawet nie podeszła do walki o brązowy medal, a była jednym z najjaśniejszych punktów. Nadal czekamy na to, żeby jakiemuś medaliście poświęcić po prostu osobny tekst. W końcu takie sukcesy trzeba wyróżniać. To był czwarty dzień zmagań…