Hitem 10. serii spotkań w PGE Ekstralidze było niedzielne spotkanie Sparty Wrocław z Motorem Lublin. Koziołki pojechały do jaskini lwa raczej nie marząc o zwycięstwie, a jedynie o utrzymaniu punkty bonusowego. Cel wydawał się realny, bo w Lublinie gospodarze wygrali aż 52:38, wykorzystując m.in. nieobecność kontuzjowanego Taia Woffindena w szeregach wrocławskiej ekipy.
Potwierdziły się przypuszczenia, że Sparta od początku narzuci swoje warunki i będzie budować przewagę. W pierwszej serii startów Motor ratował Wiktor Lampart, który wygrał swoje obydwa wyścigi, a drużynowo kończyły się one wynikami 4:2 i 5:1 dla Motoru. Mimo to podopieczni Dariusza Śledzia po czterech biegach byli na minimalnym prowadzeniu, które potem rosło. Słabo spisywali się liderzy lubelskiej ekipy – Grigorij Łaguta i przede wszystkim Mikkel Michelsen. Po przeciwnej stronie barykady „niełapalny” był Maciej Janowski, a na swoim wysokim poziomie jechali również Woffinden, Artiom Łaguta i Gleb Czugunow. W końcówce meczu Motor się postawił. Grigorij Łaguta w 13. biegu pokonał parę Janowski – Bewley i Koziołki zremisowały ten wyścig 3:3. W pierwszym nominowanym biegu za plecami Woffindena przyjechała para Michelsen – Kubera, przywożąc za sobą Artioma Łagutę. W tym momencie Sparta straciła szansę na bonus, ale mogła jeszcze doprowadzić do sytuacji, w której bonusu nie zgarnie nikt. Potrzebne było podwójne zwycięstwo w ostatnim biegu. Ten rozpoczął się dużo lepiej dla gości, ale na trasie Janowski wyszedł na prowadzenie, a Czugunow wyprzedził Hampela. Młody Rosjanin do samego końca niepokoił swojego rodaka, czyli popularnego „Griszę”. Ten jednak nie dał się objechać i przywiózł arcyważne 2 punkty do mety, co skutkowało bonusem dla Motoru. W drugiej części meczu starszy z braci Łagutów dał popis.
Wcześniejszy niedzielny mecz dostarczył chyba jeszcze większych emocji. Kto nie oglądał spotkania Falubazu Zielona Góra z Włókniarzem Częstochowa, niech żałuje i natychmiast nadrobi choćby skrót. Tu była nie tylko dramaturgia, ale także mnóstwo mijanek na trasie. Początek należał do gości z Częstochowy, którzy wypracowali sobie sporą przewagę (nawet 8 pkt). Falubaz jednak systematycznie odrabiał tę stratę, by po 13. biegu doprowadzić do remisu! To nie wszystko, bo pierwszy nominowany bieg zakończył się wygraną 4:2 zielonogórzan. Wydawało się, że szala zwycięstwa przechyli się w kierunku drużyny, która zaciekle walczy o utrzymanie. W 15. biegu para Piotr Protasiewicz – Patryk Dudek pokpiła jednak sprawę. Obaj zawodnicy przeszkodzili sobie na pierwszym okrążeniu, próbując ścigać Leona Madsena. Wykorzystał to Kacper Woryna i po chwili częstochowianie wyszli na podwójne prowadzenie, którego nie oddali do mety. A Madsen z 13 pkt na koncie został najlepszym zawodnikiem tego meczu. Włókniarz tym samym także nie odpuszcza walki o playoffy.
A co zdarzyło się w piątek? GKM Grudziądz sprawił nadspodziewanie duże problemy Stali Gorzów, ale na „Jancarzu” niespodzianki nie było. Finalnie Stal wygrała 49:41. Niespodzianką nie jest na pewno również fakt, że najlepiej punktowali Bartosz Zmarzlik i Martin Vaculik (po 12 pkt). W drużynie gości punkty rozkładały się bardziej równomiernie, a po raz pierwszy w tym sezonie „dwucyfrówki” nie wykręcił Nicki Pedersen (9 pkt). Warto odnotować powrót do składu Krzysztofa Kasprzaka. „KejKej” na torze, który zna jak własną kieszeń zdobył 7 punktów. To niezły prognostyk dla walczącego o życia GKM-u.
Ważne zwycięstwo w Toruniu odniosła Unia Leszno. Byki zwyciężyły 49:41. Mistrzowie Polski prowadzenie objęli w biegu juniorskim i nie oddali go do końca spotkania. To zresztą dość zaskakujące, bo juniorzy to w tym sezonie pięta achillesowa Unii. Jednak para Kacper Pludra – Damian Ratajczak pokonała 4:2 miejscowych juniorów Apatora. Najlepiej na Motoarenie „fruwał” Piotr Pawlicki – 13 pkt. Po 9 oczek przywieźli Paweł Przedpełski, Jack Holder, Adrian Miedziński i Robert Lambert (Apator) oraz Emij Sajfutdinow i Jason Doyle (Unia).
Sytuacja w ekstraligowej tabeli jest arcyciekawa. Na prowadzeniu Sparta (18 pkt). Oczko mniej ma Stal Gorzów. Te drużyny są praktycznie pewne udziały w playoffach. Za ich plecami trwa walka trzech drużyn o dwa miejsca. Unia Leszno, Motor Lublin i Włókniarz Częstochowa mają po 14 punktów. Ostatnie kolejki fazy zasadniczej będą ekscytujące.
W I lidze odjechano dwa zaległe mecze. ROW niespodziewanie przegrał na swoim terenie 39:51 z zespołem Arged Malesa Ostrów. W takim samym stosunku Orzeł Łódź wygrał u siebie z Polonią Bydgoszcz. Co oznaczają te rezultaty w kontekście ligowej tabeli? Zmiana na czele tabeli. Teraz to team z Ostrowa prowadzi, wyprzedzając rybniczan. W bliskim kontakcie punktowym są Wilki Krosno.
Zerkamy także do 2. ligi żużlowej, gdzie miało miejsce bezprecedensowe wydarzenia – mecz dwóch niemieckich drużyn. Trans MF Landshut Devils pokonał Wolffe Wittstock aż 59:30, po meczu, który był raczej antyreklamą speedwaya’a. Ważną wygraną na swoim terenie odniósł Kolejarz Rawicz, pokonując 50:40 PSŻ Poznań. Kwestia awansu do I ligi na 99% rozstrzygnie się pomiędzy Kolejarzami z Opola i Rawicza.