Skip to main content

Kibice kolarstwa w ten weekend muszą mieć podzielną uwagę, bo w Polsce kończy się właśnie nasz krajowy tour, a tymczasem w Hiszpanii wystartowała Vuelta Espana. To już 76. edycja tego wieloetapowego klasyku. Obsada jest bardzo mocna i zapowiada się kawał dobrego ścigania. Po sobotnim prologu na prowadzeniu znalazł się Primoż Roglić, któremu najwyraźniej do twarzy w czerwieni…

Słoweniec wygrywał Vueltę w 2019 i 2020 roku. Teraz może skompletować swoisty kolarski hat-trick. Nie byłby pierwszym, któremu to się udało, ale z drugiej strony takich asów nie było znowuż aż tak wielu. Dokonywali tego Szwajcar Tony Rominger oraz Hiszpanie Alberto Contador i Roberto Heras, jednak tylko ten pierwszy robił to rok po roku (1993-1995). W przypadku Roglicia zasadne jest zatem pytanie czy powtórzy wyczyn Romingera, a ponadto czy będzie w stanie prowadzić w Vuelcie od początku do końca.

Przypomnijmy, że słoweński kolarz dość szybko wycofał się z Tour de France. Był poobijany i narobił sobie dużych strat. Nie miał szans rywalizować z rodakiem, Tadejem Pogacarem. Marzenie o wygraniu Wielkiej Pętli musiał odłożyć przynajmniej o rok. Klasę pokazał za to w wyścigu jazdy indywidualnej na czas na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Zdobył złoto w niesamowitym stylu, praktycznie nokautując rywali. Opromieniony tym sukcesem zabiera się za obronę tytułu w Vuelcie. Ma dość pomocnych pomagierów – Roberta Gesinka, Seppa Kussa czy Stevena Kruijswijka. W dodatku na jego korzyść działa fakt, że wyścig zamyka „czasówka”. 33-kilometrowy odcinek z Padron do Santiago de Compostela może być miejscem gdzie Roglić nadrobi nad rywalami sporo sekund. W sobotnim prologu okazał się lepszy o 6 sekund od drugiego Alexa Aranburu, ale głównym rywalom dołożył ciut mocniej. Adam Yates stracił 20 sekund, Richard Carapaz 25, a Egan Bernal 27. A mówimy przecież o raptem 7-kilometrowym etapie.

No właśnie, jeśli mówimy o głównych rywalach Roglicia to nie bez powodu wymieniamy właśnie kolarzy jednej grupy. Ineos to w światowym peletonie istne „galacticos”. Bernal wygrał w tym roku Giro, a do kolekcji wielkich tourów brakuje mu Vuelty. Yates tak układał sobie kalendarz tegorocznych startów, by właśnie w Hiszpanii być w optymalnej formie. Jest jeszcze bardzo mocny Carapaz, drugi kolarz ubiegłorocznej La Vuelty. Ekwadorczyk jednak może być za bardzo zmęczony, by walczyć o zwycięstwo. W Tour de France był 2., a zaraz potem sięgnął po złoty medal w wyścigu ze startu wspólnego w Tokio. Można więc zakładać, że z tej trójki o wygraną w Vuelcie powalczą najprędzej Kolumbijczyk i Anglik. Co ciekawe, smak wygranej w wyścigu dookoła Hiszpanii zna brat bliźniaka Adam Yatesa – Simon. Był on najlepszy w 2018 roku.

Nie można wykluczać, że o triumf spróbują powalczyć także kolarze innych grup. Jest Alexandr Vlasov z Astany, Mikel Landa z Bahrain-Victorious, Miguel Angel Lopez i Alejandro Valverde z Movistar czy Romain Bardet z Team DSM.

Co o samej trasie? 21 etapów wyścigu składa się na łączną liczbę ponad 3400 kilometrów. Wyścig zaczyna się oczywiście od płaskich etapów, gdzie szaleć będą sprinterzy lub ucieczkowicze. Dwa górskie etapy 20 i 22 sierpnia będą tylko uwerturą do kluczowych rozstrzygnięć w ostatnim tygodniu jazdy. Prawdziwe ściganie zacznie się 28 sierpnia. Od tego dnia na siedem kolejnych etapów aż pięć to będzie rywalizacja w górach. Wszystko spuentuje to „czasówka” 5 września.

Related Articles