Skip to main content

Nie było magii Engelbergu. Myślenie magiczne czasem ma sens, ale przeważnie to jednak rozum wygrywa z sercem. Polscy skoczkowie są całkowicie bez formy i w Szwajcarii znów dostali „baty”. Konkursy na Gross-Titlis-Schanze należały do Karla Geigera i Ryoyu Kobayashiego. Niemiec i Japończyk odjeżdżają reszcie stawki w klasyfikacji generalnej.

Znów powtórzył się scenariusz optymistycznych treningów w piątek, przynajmniej jeśli chodzi o Kamila Stocha. Nasz najlepszy skoczek w drugiej serii treningowej zajął 2. miejsce, przegrywając jedynie z reprezentantem gospodarzy, Killianem Peierem. Wyniki pozostałych biało-czerwonych raczej przeciętne, ale powoli trzeba przyzwyczajać się do tego, że lokomotywą naszej reprezentacji jest w tym sezonie wyłącznie Stoch. Kamil zajął 5. miejsce w kwalifikacjach, udowadniając dobrą dyspozycję. Dobrze spisał się Andrzej Stękała, który zajął 19. miejsce. Do konkursu wskoczyli także Paweł Wąsek, Jakub Wolny i Dawid Kubacki. Ten ostatni psim swędem, bo zajął 48. miejsce. Przepadł Klemens Murańka i – co zaskakujące – Piotr Żyła, który doleciał ledwie do 107. metra…

Sobotni konkurs był kontynuację tego co w piątek. Kamil Stoch był w czołówce, choć do najlepszych trochę zabrakło. Trzykrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni po pierwszym skoku był na 7. pozycji, a w drugiej serii awansował oczko wyżej. Nieźle, ale przecież wszyscy wiemy, że Stocha stać na więcej. Poziom konkursu był jednak bardzo wysoki i najlepsi nie psuli skoków. Ostatecznie o 0.8 pkt wygrał Geiger, wyprzedzając Kobayashiego i Timiego Zajca, który prowadził po pierwszej serii. Na dalszych miejscach uplasowali się Peier, Jan Hoerl i nasz Kamil, który wyprzedził choćby Halvora Egnera Graneruda, Anze Laniska i Stefana Krafta. Niestety, o występie pozostałych podopiecznych Michala Dolezala szkoda w ogóle wspominać. Nikt nie zakwalifikował się do drugiej serii. Miejsca? Stękała 35, Wolny 44, Wąsek 45, Kubacki 48. Dramat.

Niedziela była nie lepsza. Wprawdzie w drugiej serii było „aż” trzech biało-czerwonych, ale żaden nie załapał się do pierwszej dziesiątki. Nie po raz pierwszy w tym sezonie Stoch w niedzielę nie był w stanie powtórzyć dobrych skoków z piątku i soboty. Po dwóch średnich skokach nasz lider zajął 16. miejsce. Oczko wyżej uplasował się Piotr Żyła, który w niezłym stylu wrócił do rywalizacji po sobotniej przerwie. Punktował także Wąsek – on zaskoczył pozytywnie w pierwszym skoku, lądując prawie na 132 metrze. Druga próba była o 14 metrów słabsza i Wąsek finalnie ukończył konkurs na 19. pozycji. Pozostali biało-czerwoni w konkursie? Murańka 39, Kubacki 42. Reszta przepadła w kwalifikacjach.

W niedzielę dwaj najlepsi, czyli Geiger i Kobayashi zamienili się miejscami. Tym razem triumfował Japończyk, który wygrał bardzo wyraźnie, z ponad dwunastopunktową przewagą. Podium uzupełnił Marius Lindvik. Gospodarzy zasmucił Peier, który prowadził po pierwszej serii. Nie było jednak sukcesu Szwajcara, bowiem finalnie ten wylądował na 4. miejscu. Podkreślić należy ogromny awans Graneruda, który po słabym skoku w pierwszej serii był na 22. miejscu, ale potem poszybował na 138.5 metra, co było najdłuższym skokiem konkursu. Zwycięzca zeszłorocznego Pucharu Świata tym samym wskoczył na 6. miejsce.

Przed naszymi skoczkami jeszcze kilka treningów i Mistrzostwa Polski w Zakopanem. Dopiero po ich rozegraniu trener Michal Dolezal wyznaczy ekipę na Turniej Czterech Skoczni. Czeski szkoleniowiec ujawnił, że Stoch, Żyła i Wąsek są już pewni wyjazdu na niemiecko-austriacką imprezę, a reszta decyzji zapadnie w czwartek. Na dziś widać gołym okiem, że jeśli w kontekście TCS można liczyć na kogokolwiek, to wyłącznie na Stocha, choć i u niego na pewno są rezerwy.  

Related Articles