Lublin będzie mógł pojechać z Betard Spartą Wrocław w pierwszym meczu finałowym Ekstraligi. Faworytem całej rywalizacji wrocławianie, ale lublinianie nie są bez szans!
Przewaga stopniała
Wydawało się, że Motor będzie miał ogromną przewagę na pozycjach juniorskich. Tyle że w poniedziałek optymizm kibiców Koziołków mocno opadł. Wszystko przez bandycki atak Bartłomieja Kowalskiego na Wiktora Lamparta. W jego wyniku mocno ucierpiał młodzieżowiec lublinian. Jego występ początkowo stał pod znakiem zapytania. Na szczęście obyło się bez złamań, ale Lampart jest mocno poobijany i jego dyspozycja na torze będzie sporą zagadką. Mimo tego razem z Mateuszem Cierniakiem powinni dać sobie radę i wypracować przewagę nad swoimi vis a vis Przemysławem Liszką oraz Michałem Curzytkiem.
Braterski pojedynek
Mecze Motoru ze Spartą i Sparty z Motorem to także okazja na rywalizacje w rodzinie Łagutów. Już wiadomo, że złoty i srebrny medal pozostanie w rodzinie. Osobną kwestią jest, który trafi do którego zawodnika. Dla jednego i drugiego to pierwsza szansa na złoto. Trudno się dziwić, skoro dotychczas głównie wybierali kluby z drugiego szeregu.
Różnica klas pomiędzy Rosjanami jest nadto widoczna. Artiom Łaguta to średnia 2,388 zaś Grigorij ledwie 1,833. Oczywiście ten drugi znacznie lepiej spisuje się na domowym torze. Mimo tego nie ma podjazdu do młodszego brata. Ten zresztą jest w stanie zgarnąć podwójną koronę najważniejszych żużlowych trofeów. Mowa o mistrzostwie Polski oraz złotym medalu mistrzostw świata w cyklu Grand Prix.
Grisza w ostatnich 10 dniach zamiast na poprawie swojej jazdy musiał skupiać się bardziej na… leczeniu. Jeszcze przed upadkiem Lamparta, to był największy kłopot lublinian. Makabryczna kraksa z Szymonem Woźniakiem wyglądała fatalnie. Na szczęście skończyło się tylko i wyłącznie na strachu i siniakach.
Przeklęta ziemia dla Janowskiego
Do połowy sezonu tyle mówiło się o genialnej postawie Macieja Janowskiego, aż trafiło się Grand Prix w Lublinie. Dwie rundy kompletnie przekreśliły szansę Magica na złoty medal MŚ. Jak się później okazało, wówczas rozpoczęła się słabsza dyspozycja na arenie międzynarodowej. Przed finałem demony mogą powracać. W końcu Janowski w tym roku odjechał 16 biegów w Lublinie i… żadnego z nich nie wygrał indywidualnie.
W lidze zgarnął ledwie 9 punktów z dwoma bonusami przy sześciu startach. Wówczas pokonał dwukrotnie Krzysztofa Buczkowskiego oraz Mateusza Cierniaka, a także raz Wiktora Lamparta. W sierpniowych rundach GP zgarnął odpowiednio pięć i cztery oczka, będąc jednym z maruderów piątkowo-sobotnich rund w Lublinie.
Jednak nadal mówimy o drugim najlepszym zawodniku Ekstraligi. Średnia 2,593 robi wrażenie, a jeszcze większe robi fakt, że mnóstwo z tych punktów zgarnął na dystansie. Według statystyk Krzysztofa Gurgurewicza bilans na dystansie to… +47 na korzyść Janowskiego. Drugi w tej klasyfikacji jest Zmarzlik i ma wynik niemal o połowę gorszy. Oczywiście to też kwestia skuteczności na startach. Nadal jednak wyniki "w polu" Magica budzą respekt.
Domowe atuty
Jedni i drudzy w tym sezonie wygrali komplet ośmiu meczów na własnych torach. W zdecydowanej większości rywale niewiele mieli do powiedzenia. Zasadniczo mecze, w których była walka do ostatnich metrów o dwa punkty meczowe, to incydenty. Zarówno przy Zygmuntowskich, jak i na Olimpijskim. Co ciekawe jednak Motor był w wąskim gronie klubów, które pokonały Spartę w tym sezonie. Oczywiście żółto-biało-niebiescy skorzystali na nieobecności Taia Woffindena i słabej postawie liderów wrocławian. Mimo tego udało im się zgarnąć także bonusa, co pokazuje, że można utrzeć nosa finałowemu rywalowi.
Rosnąca forma vs topowi zawodnicy
Patrząc na średnie biegopunktowe, zdecydowanym faworytem finałów będą wrocławianie.
Janowski 2,593
A.Łaguta 2,388
Woffinden 2,115
Czugunow 1,701
Bewley 1,693
———————-
Michelsen 2,114
G.Łaguta 1,833
Lampart 1,823
Kubera 1,739
Hampel 1,701
Liczba liderów Sparty po prostu poraża. Trzech zawodników w TOP7 to jest coś, czego oczekiwano po tym tercecie. Swoje dokładają młodsi zawodnicy, czyli Czugunow i Bewley. Na tym bazują wrocławianie. Motor to z kolei wyrównany skład. Niewielka różnica pomiędzy drugim a piątym najlepszym zawodnikiem. Dla jednych to brak armat, dla drugich głębia składu, w którym każdy może zaskoczyć. Najważniejszą informacją jest jednak pobudka Krzysztofa Buczkowskiego w najważniejszym momencie. W ostatnich trzech spotkaniach za każdym razem trafiał do biegów nominowanych. Dwukrotnie jechał w 15. i raz w 14. To najlepsza reklama zawodnika, który przez większość sezonu zawodził.