Cztery mecze Ekstraligi obejrzą kibice w weekend. Czy to już siódma kolejka? Otóż nie! Odrabiamy zaległości z czwartej i piątej, ale dzięki temu czeka nas 60 wyścigów emocji. Wśród nich wyczekiwany debiut 16-letniego talentu z Leszna.
Piątek, 18:00 Motor Lublin – Apator Toruń
Jedni i drudzy po minionym weekendzie mogą być niezadowoleni. Motor tylko zremisował w Grudziądzu, a Apator poległ w domu z Włókniarzem. Lublinianie po 12. biegach w Grudziądzu byli w niemal beznadziejnej sytuacji. Wtedy pomocną dłoń wyciągnął Nicki Pedersen. To nie zmienia faktu, że punkt w Grudziądzu nie był miło przyjęty w Lublinie. Tym razem zawiedli juniorzy, którzy wygrali ze swoimi rówieśnikami ledwie 6:5, a to oni powinni zrobić różnicę. Ponadto słabo wyglądał Dominik Kubera. Reszta zespołu również nie ustrzegła się wpadek, stąd strata punktów.
U siebie jednak powinno być znacznie lepiej, co pokazywały już spotkania ze Spartą czy Włókniarzem. Przede wszystkim u siebie więcej punktów powinni zdobyć Hampel czy Kubera, a także młodzieżowcy. Wiktor Lampart i Mateusz Cierniak to nadal najlepszy duet w Ekstralidze, chociaż wczoraj nieoczekiwanie zabrakło ich na podium Srebrnego Kasku w Bydgoszczy.
Apator przegrał z Włókniarzem i za tamto spotkanie rozgrzeszyć można tylko Jacka Holdera. Pozostali w mniejszym lub większym stopniu zawiedli. Najbardziej oczywiście… drugi z braci Holderów – Chris. Trzy punkty, ale tak naprawdę nikogo z przeciwników nie objechał na torze. Znacznie słabiej wyglądali też Lambert, Przedpełski czy nawet domowy Miedziński. Teraz nawet te 6 punktów Miedziaka byłoby na wagę złota, ale poza MotoAreną kompletnie nie istnieje. Dla torunian zdobycie 40 punktów powinno być sukcesem i myślenie w kontekście rewanżu, ewentualnie punktu bonusowego. Języczkiem u wagi wśród Aniołów będzie oczywiście Robert Lambert jadący spod numeru 8, czyli tego, z którym nie chciał jeździć w… barwach Motoru.
Piątek, 20:30 GKM Grudziądz – Unia Leszno
Kolejny mecz bez Krzysztofa Kasprzaka w składzie. Trudno się dziwić, ostatnio GKM zdobył punkt z Motorem, a Paweł Miesiąc dorzucił swoje trzy grosze do końcowego – było, nie było – sukcesu. Nadal jednak grudziądzanie stoją na straconej pozycji w starciu z aktualnym mistrzem kraju. Pewniakiem na pewno Nicki Pedersen, a zwyżkę formy sygnalizują Kenneth Bjerre i Przemysław Pawlicki. Pytanie czy to ich lepsze rezultaty, czy słabszy dzień przeciwnika z minionego weekendu? Unia Leszno chyba będzie najlepszym weryfikatorem obecnych możliwości.
Ten mecz to także będzie pewien paradoks na pozycjach juniorskich. W ostatnich latach zazwyczaj dochodziło do pojedynków najsłabszej – GKM – z najlepszą – Unia – parą młodzieżową. Tym razem w roli faworytów przystępować będą Denis Zieliński i Mateusz Bartkowiak. Po stronie gości prawdopodobnie ostatni raz obejrzymy zestawienie Kacper Pludra i Krzysztof Sadurski. Wszystko przez niedzielne urodziny Damiana Ratajczaka, ale o tym przy kolejnym weekendowym spotkaniu Byków.
Leszczynianie w Grudziądzu nie mogą sobie pozwolić na stratę punktów, ale ciekawą przypadłością u nich jest… niewiadoma w postaci zawodnika, który będzie miał słabszy dzień. Doyle miał takowy z Apatorem, Pawlicki z Falubazem, Kołodziej i Lidsey ze Stalą. Na kogo teraz trafi?
Niedziela, 16:30 Stal Gorzów – Włókniarz Częstochowa
Jeszcze tydzień temu taki mecz byłby jasny do rozważań nad wynikiem. Kapitalna Stal i fatalny Włókniarz. W ostatni weekend nieco zamienili się rolami jedni i drudzy. Stal – poza Bartoszem Zmarzlikiem – pojechała słabe zawody we Wrocławiu. Włókniarz dobre w Toruniu, choć też nie mówimy o całym zespole. Lwy miały przede wszystkim trzy strzelby. Mowa o doskonałym i niemal bezbłędnym Jakubie Miśkowiaku, kapitalnym Leonie Madsenie i bardzo ważnym Jonasie Jeppesenie. Trudno powiedzieć czyje punkty były najważniejsze, bo każdy z nich wykonał super robotę. Pierwszego umiejętnie "wykorzystał" Piotr Świderski dwukrotnie zmieniając Kacpra Worynę. Trochę tym ryzykował, ale opłaciło się. Raz przyjechał ze Smektałą na 5:1, a potem uratował biegowy remis, gdy jechał z… Madsenem. Bieg 11 to była jedyna wpadka Duńczyka, który w końcu pojechał, jak na lidera przystało. Jeppesen potwierdził, że lubi jeździć w Toruniu i dał bardzo wiele. Reszta? W kratkę, ale stały i słaby występ po stronie Kacpra Woryny…
Teraz jednak rywal znacznie trudniejszy. Przede wszystkim taki, który zazwyczaj nie ma wyrw w składzie. Stal u siebie powinna nadal straszyć. Zmarzlik raczej u siebie nie przegrywa, podobnie jak Vaculik, choć ten ma coraz więcej kłopotów – jak w ZG czy Wrocławiu. Dorzućmy Andersa Thomsena i Szymona Woźniaka w domowej dyspozycji i gospodarze powinni mieć spokój. Mimo wszystko w ostatni weekend pokazali swoją ludzką naturę, czyli da się z nimi powalczyć.
Warto zwrócić także uwagę na wyścig numer dwa, wszak doczekamy się tam pojedynku trzech medalistów Srebrnego Kasku. Dwóch najlepszych – Miśkowiak i Świdnicki po stronie częstochowian oraz trzeci Jasiński po stronie gorzowskiej.
Niedziela, 19:15 Sparta Wrocław – Unia Leszno
Mocno zajęci są w ten weekend żużlowcy Unii. Oczywiście odbije się to na rezerwach z Rawicza, które nie będą mogły liczyć na wsparcie, niczym tydzień temu. Wszystkie siły idą na wyjazd do Wrocławia. Wśród nich, jako się rzekło, debiut Damiana Ratajczaka. Mówi się, że to obok Wiktora Przyjemskiego z Polonii Bydgoszcz, największy talent polskiego żużla z rocznika 2005. Reszta ekipy bez zmian, wraz z numerami, co jest znakiem rozpoznawczym ekipy Piotra Barona.
Nieco podobnie działa Dariusz Śledź, który nadal musi sobie radzić bez Taia Woffindena. Strata ogromna, ale przed tygodniem okazało się, że można rozbić mocną Stal Gorzów, także bez Brytyjczyka. Kluczem była postawa tercetu Łaguta, Czugunow i Janowski. Razem zdobyli ponad 40 punktów! Gdy ma się takie strzelby, wówczas można niemal w każdym biegu mocno punktować i nie przegrywać biegów. Dodatkowo solidnym wsparciem był Daniel Bewley, który jako druga linia także jest ważnym ogniwem, gdyż od początku meczu jest niemal pewny, że jego pomoc w 14. biegu będzie niezbędna.
Trener Śledź chyba także zrozumiał błąd w zestawieniu składu sprzed tygodnia, gdy Mateusz Panicz zastapił Przemysława Liszkę pod numerem juniorskim. Ten ostatni dostał dwie szansę, zmieniając – zgodnie z regulaminem – po razie swoich kolegów i trzeba przyznać, że pokazał się z dobrej strony. Pokonał dwóch rywali, a Sparta w czwartym i dwunastym biegu przywiozła 4:2 do mety.