Skip to main content

Za nami Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym w Oberstdorfie. W piątek i sobotę rozdano ostatnie medale na skoczni narciarskiej. Najwięcej powodów do radości mieli Niemcy i Austriacy. Biało-czerwoni wywalczyli brąz w drużynówce, który budzi ambiwalentne odczucia. Ale po kolei…

O piątkowym konkursie indywidualnym będziemy chcieli zapomnieć jak najszybciej. Tym razem żaden z Polaków nie stanął na podium. Dawid Kubacki znów zaimponował w serii próbnej, ale nie przełożył tego na konkurs, gdzie po niezłym pierwszym skoku, drugi zawalił i spadł do drugiej dziesiątki. Andrzej Stękała i Kamil Stoch już po swoich pierwszym próbach skazali się na niskie lokaty. W grze o czołowe miejsca został jedynie Piotr Żyła, który utrzymał świetną formę z normalnej skoczni i potwierdził, że jest najlepiej przygotowanym z biało-czerwonych. Ostatecznie „Wiewiórowi” do medalu zabrakło niewiele. Zajął najgorsze na sportowca 4. miejsce.

Kto rządził? Od początku zmagań na dużej skoczni najlepiej prezentował się Stefan Kraft. Austriak pokazał wielką klasę. Ten sezon był dla niego całkowicie stracony z wielu powodów. W Oberstdorfie odbił sobie jednak te niepowodzenia, sięgając po swój trzeci indywidualny złoty krążek MŚ. Drugi był Robert Johansson. Norweg wyprzedził Karla Geigera, który do srebra z mniejszej skoczni i złota w mikście, dorzucił brąz. Żyle do Geigera zabrakło 3 pkt.

Z perspektywy polskiego kibica dużo ciekawszy był sobotni konkurs drużynowy. Seria próbna wlała w serca fanów dużo niepokoju, bo nasi zbiorczo zajęli w niej zaledwie 6. miejsce, dając się wyprzedzić nawet Japonii i Słowenii. Ba, przewaga nad Szwajcarią nie była zbyt duża, co sugerowało naprawdę mizerny konkurs w wykonaniu podopiecznych Michala Doleżala.

Na szczęście rzeczywistość konkursowa była inna. Z bardzo wysokiego „C” zaczął Piotr Żyła, po skoku którego prowadziliśmy. Andrzej Stękała skoczył dużo słabiej, ale w następnych seriach Kamil Stoch i Dawid Kubacki nie zawiedli. Nie były to skoki olśniewające, ale bardzo dobre. W przypadku Stocha o niebo lepsze niż te z piątku. Finalnie po pierwszej serii prowadzili Niemcy, drudzy byli Austriacy, a trzeci Polacy. Biało-czerwoni mieli niewielką przewagę nad Japonią. Z walki o medale błyskawicznie wymiksowali się z Norwegowie. Marius Lindvik w pierwszej próbie skoczył fatalnie, a zaraz potem niewiele lepiej Daniel Andre Tande.

Drugą serię w reprezentacji Polski dokładnie tak samo jak pierwszą otworzył Żyła. Kolejny świetny skok na 139 metrów i Polacy włączyli się do walki o złoto. Stękała tym razem wytrzymał presję i skoczył kilka metrów dalej niż w pierwszej próbie. Okazał się nawet najlepszy w swojej grupie zawodników. Dzięki temu Polska wylądowała na prowadzeniu, a pozycję lidera utrzymać mieli Stoch i Kubacki. Rywale wytaczali jednak równie ciężkie armaty. Mimo wspaniałej próby Markusa Eisenbichlera Stochowi udało się obronić prowadzenie naszych. Jasne stało się jednak, że przed Kubackim jest bardzo trudne zadanie, bo Geiger skacze bardzo daleko i regularnie.

Austrię w ostatniej serii reprezentował Stefan Kraft. Mistrz świata skakał ciut słabiej niż dzień wcześniej, ale i tak były to bardzo dobre skoki. Krafta po chwili przeskoczył Geiger i Niemcy objęli prowadzenie. Skok na 136 metrów stawiał Kubackiego w bardzo trudnej sytuacji. Musiał poszybować dokładnie w te same okolice, by była szansa na upragniony złoty krążek.

Niestety, Dawid nie wytrzymał presji. Wylądował na 127.5 metrze. Polacy spadli na 3. miesce, za plecy Niemców i Austrii. Z tymi pierwszymi przegraliśmy wyraźnie, ale do pokonania Austrii zabrakło 3 metrów. Paradoksalnie, choć w konkursie Kubacki zdobył ciut więcej punktów niż Stoch, to na niego spadła największa krytyka.

Brąz to z perspektywy tego co działo się w piątek i w sobotniej serii próbnej bardzo dobry wynik. To także poprawa w stosunku do Seefeld, gdzie Polacy skończyli na 4. miejscu. Nie ma co ukrywać – w trakcie konkursu rozbudziły się jednak nadzieje na powtórkę z Lahti 2017 i na złoto naszej czwórki. Zabrakło wybitnej formy Stocha i Kubackiego oraz ciut lepszego skoku Stękały w pierwszej serii. U podopiecznych Stefana Horngachera wynik pociągnęli przede wszystkim Geiger i Eisenbichler, ale świetny był też Pius Paschke. Słabiej wypadł Severin Freund, jednak nawet z tą dziurą w składzie nasi zachodni sąsiedzi zdołali zdobyć kolejny złoty medal tych mistrzostw.

Co ciekawe, gdyby sobotni konkurs liczyć indywidualnie, najlepszy okazał się Piotr Żyła!

Related Articles