Skip to main content

Jeśli liczymy na lekkoatletyczne medale wielkich imprez, to zawsze za sprawą kobiecej sztafety na 400 metrów, zwanej przez wszystkich aniołkami Matusińskiego. Tym razem także nie zawiodły i zdobyły w Belgradzie brązowy medal.

Justyna Święty-Ersetic biega już od wielu ładnych lat i jest czołowym "aniołkiem" naszej sztafety. Reszta składu cały czas ulega zmianie. Weźmy brązowy medal z halowych mistrzostw Europy w 2015 roku – była tam Justyna i jeszcze inna złota medalistka z Pekinu – Małgorzata Hołub-Kowalik. Ona jednak tym razem pełniła rolę eksperta i dobrego ducha zespołu, ponieważ z Belgradu wykluczył ją uraz. W jej miejsce wystartowała urodzona w 2001 roku Kinga Gacka. To był debiut tej młodej dziewczyny na tak wielkiej imprezie, a na swojej zmianie pobiegła bardzo mądrze, trzymając się toru wewnętrznego. Nie musiała dużo nadrabiać, praktycznie nic też nie straciła, nie walczyła o pozycję, tylko konsekwentnie robiła swoje i przygotowywała pozycję ostatniej Justynie Święty-Ersetic.

No właśnie, bo zdobyliśmy brąz, a wszystko ważyło i zamykało w setnych sekundy. Przez większą część biegu Polki były na trzeciej pozycji. O złoto walczyły cztery reprezentacje – Jamajka, Holandia, Polska i Stany Zjednoczone. Jedna sztafeta musiała obejść się smakiem i w tym przypadku padło na USA. Święty-Ersetic wyprzedziła Lynnę Irby o 0,04 s, ale do Holenderki Femke Bol zabrakło jej jeszcze mniej, bo zaledwie 0,02 s. Przegrała jeszcze z Jamajką Stephenie Ann PcPherson. Pokonała Amerykankę, która w biegu indywidualnym nie weszła nawet do półfinału, natomiast przegrała z dwiema mocniejszymi od siebie przeciwniczkami, które zdobyły indywidualnie medale w Belgradzie – Bol srebro, a McPherson brąz. W biegu indywidualnym Justynie zabrakło sporo, bo aż 0,6 s, czyli dobre ponad pół sekundy. Tam była czwarta.

Przede wszystkim została zmieniona kolejność naszych zawodniczek w samym finale. W biegu eliminacyjnym Natalia Kaczmarek biegła na trzeciej zmianie, w finale to ona zaczęła i miała wypracować pozycję i przewagę. Dobiegła na swojej zmianie na trzeciej pozycji, w końcówce wyprzedzając Amerykankę. Na drugiej zmianie wystartowała Iga Baumgart-Witan, której w eliminacjach kiepsko poszła zmiana pierwsza, stąd ta rotacja. Trzecia ruszyła i trzecia była na finiszu, wtedy do gry wkroczyła Kinga Gacka i jej opisywany już spokojny bieg po pierwszym torze. O nią obawy były największe, ale dała radę. Święty-Ersetic wyprzedziła co prawda Amerykankę, ale dała się wyprzedzić holenderskiej srebrnej medalistce Femke Bol.

Polki do bardzo bogatego dorobku w sztafecie dołożyły kolejny medal na wielkiej imprezie. Do składu medalowego należy dopisać też Aleksandrę Gaworską, która wystartowała w biegu eliminacyjnym. Czas naszej sztafety nie był olśniewający, ale udało się wywalczyć kolejny krążek i pokazać, że na aniołki zawsze można liczyć. Decydowały setne sekundy i słabsza na ostatniej zmianie Amerykanka, a także niesamowity, jak zawsze, finisz Justyny Święty-Ersetic. Na hali biega się inaczej, trzeba pokonać dwa kółka, podejść do biegu inaczej taktycznie, ale to aniołkom Aleksandra Matusińskiego nie robi różnicy i nieważne w jakim składzie startują. Kończymy halowe mistrzostwa w Belgradzie z brązem sztafety i srebrem Ady Sułek w pięcioboju. Trzeba jednak pamiętać, że to HALOWE mistrzostwa, nie ma więc na przykład naszej narodowej konkurencji, czyli rzutu młotem.

Related Articles