Mistrzostwa świata w lotach miały w polskiej kadrze jednego, głównego bohatera. Wielką sympatię fanów zaskarbił sobie Andrzej Stękała w wywiadzie, w którym rozpłakał się na wizji. Wcześniej zajął znakomite 10. miejsce indywidualnie, a w turnieju drużynowym nadrobił za Kubackiego i za Stocha, a Polacy zdobyli brąz MŚ w lotach. Dziś to o nim jest głośno.
W drużynówce 228 metrów i 229 metrów. To pokazało, że wcześniejszy wynik indywidualny Andrzeja Stękały nie był przypadkiem. On po prostu potwierdził, że jest na te mistrzostwa doskonale przygotowany. Obyło się bez nerwówki. Polacy uplasowali się spokojnie na trzeciej pozycji. U Słoweńców szalał tylko Anze Lanisek, który dwa razy skoczył ponad 230 metrów. Ale to, co nadrobił on, stracił najsłabszy w ich ekipie Bor Pavlovcic. U nas jeden skok zepsuł Kamil Stoch, ale w drugim już zdecydowanie się poprawił. Najsłabszy w naszej kadrze Dawid Kubacki skoczył 211 i 209 metrów, jednak on lotnikiem nigdy nie był. Show skradł za to Andrzej Stękała. Gdyby przerobić to na indywidualny konkurs, to dziś zająłby miejsce 9.
Po szóstym skoku krzyknął: – Koniec!!! Nie zepsuł żadnego z nich na tych mistrzostwach. 224,5, 215,5, 224,5, 212,5 – takie odległości dały mu znakomite 10. miejsce indywidualnie. Andrzej Stękała ma już 25 lat. Nie jest młodym skoczkiem, który wdarł się do drużyny przebojem. Jest upadłym bohaterem, który się podniósł po ciężkich chwilach. W 2016 roku zadziwił wszystkich, wyskoczył z szafy. Zajął między innymi 6. miejsce w Trondheim. Polska kadra, która przechodziła kryzys, znalazła swojego młodego bohatera na chwilę, kibice mieli małą iskierkę nadziei. Dni Łukasza Kruczka były już jednak policzone, a później Stękała został wyrzucony i z kadry A, i z kadry B za konflikt ze Stefanem Horngacherem. Trener miał fantastyczne wyniki, a o Stękale wszyscy już dawno zapomnieli.
Nie zapomniał jednak trener Maciej Maciusiak, który wiercił skoczkowi dziurę w brzuchu i nie dawał za wygraną. Stękała miał uprzedzenie do skoków, stracił całą motywację do działania. Skoki przestały go cieszyć. Ukojenie znalazł w… nowej pracy. Został kelnerem w "Chacie Zbójnickiej" w Zakopanem. To właśnie ludzie stamtąd uratowali go przed ciężkimi chwilami, dlatego Stękała nie zamierza całkowicie rezygnować z usług kelnerskich, bo tak jego zdaniem wygląda wdzięczność i to tam znalazł prawdziwych przyjaciół.
Zdenerwowany i wzruszony stanął przed kamerami TVP, mówiąc: – Nie wiem, czy wam coś powiem. Nie wiem czemu mnie w ogóle wzięli do tego wywiadu, powinni wziąć kogoś innego. Cały dzień walczyłem z myślami, głowa płatała figle, myśli się kłębiły. Na skoczni już się uspokoiłem. Wiedziałem, że jestem w stanie daleko skakać. W jego oczach widać było wzruszenie i jednocześnie ulgę. Wiele kosztował go ten brąz na szyi i to, żeby właśnie w tym dniu stać przed kamerami telewizyjnymi. W tej chwili ma 36 punktów w generalce, ale z taką formą powinien się już tylko piąć w górę, bo trener Doležal już ogłosił, że zabiera go do Engelbergu.