Skip to main content

Ksawery Masiuk dopiero w grudniu będzie mógł legalnie kupić w sklepie alkohol, a już zachwycił na mistrzostwach świata w pływaniu. Polak to wielki talent pływania stylem grzbietowym i potwierdził to na długim basenie Danube Arena w Budapeszcie, zdobywając brąz na 50 metrów.

Kolorowi medalu Polaka towarzyszyło ogromne zamieszanie. Masiuk dopłynął do mety jako trzeci, za dwoma faworyzowanymi Amerykanami – Justinem Ressem i Hunterem Armstrongiem. Oni już w półfinale pokazali, że są raczej poza zasięgiem wszystkich. Przepłynęli długość basenu poniżej 24,20 jako jedyni w stawce, a strata kolejnych pływaków wynosiła już ponad 0,2 sekundy, a to w sprincie dużo. Ress i Armstrong, zgodnie z przewidywaniami, zdominowali finał, ale za ich plecami skończył 17-latek z Polski. Wyprzedził Włocha Thomasa Ceccona o 0,02 s i emocjonował się tym bardzo Przemysław Babiarz. Mieliśmy pewność, że junior z Polski skończy z niespodziewanym medalem. Ale… sędziowie weryfikowali jeszcze coś w powtórkach i w końcu zdyskwalifikowali zwycięzcę, czyli Justina Ressa, a Masiuk przesunął się na drugie miejsce.

Srebrny medal miał na sobie tylko przez godzinę. Dyskwalifikację Ressa później cofnięto po proteście USA. A to wszystko… tuż po dekoracji. Najpierw sędziowie zdyskwalifikowali zwycięzcę, bo niby dotknął końcowej ściany, będąc całkowicie zanurzonym, a przepisy stanowią, że jakaś część ciała pływaka musi być poza wodą. Obecne czasy i kilka kamer z różnych perspektyw dają możliwość dokładnego rzucenia okiem na sytuację. Amerykanie nie zgodzili się z decyzją, ich zdaniem wszystko było w porządku. Po tej interwencji przywrócono Justina Ressa i zgarnął złoto po dużym zamieszaniu. Polak rzucił tylko tekstem, że jest mu wszystko jedno, bo przecież brał udział w całej ceremonii, czuł tę atmosferę i cieszy się po prostu ze zdobycia medalu na tak wielkiej imprezie. Najgorzej może się jednak czuć Włoch Ceccon, który przecież też brał udział w przyznawaniu medali, odbierał gratulacje i stał na nijniższym stopniu podium, a musiał później swój brąz oddać.

Wróćmy jednak do samego Masiuka, bo to wielki talent polskiego pływania nie od dziś. Pokazał swoją klasę rok temu na młodzieżowych mistrzostwach Europy. Wówczas zgarnął aż trzy złote medale, dwa srebrne i jeden brązowy. W swojej specjalizacji, czyli stylu grzbietowym, indywidualnie wywalczył dwa złote krążki (100 i 200 metrów) i jeden srebrny (50 metrów), do tego dołożył też medale sztafetowe. Razem z kolegami mógł cieszyć się ze zwycięstwa w wyścigu 4×100 metrów stylem zmiennym i brązu na 4×100 metrów stylem dowolnym. W Budapeszcie udowodnił, że tamten sukces nie może być przypadkiem i przekuł to wszystko już na zawody seniorów. Na 100 metrów poprawił dwukrotnie rekord Polski, w półfinale jako pierwszy w historii Polak zszedł poniżej 53 sekund i to znacznie, notując wynik 52,58. W finale dopłynął z szóstym czasem, ale po raz kolejny poniżej 53 sekund. Zwyciężył pechowiec z pięćdziesiątki – Włoch Ceccon. Polak na 200 metrów nie startował.

To nie jedyny polski medal na MŚ. Katarzyna Wasick to nazwisko bardziej znane średnio zorientowanym fanom sportu. Jest to jedna z naszych najlepszych pływaków/pływaczek ostatnich lat. Jej srebro jest dopiero drugim kobiecym medalem MŚ na długim, 50-metrowym basenie. Wcześniej oczywiście królową tego sportu była Otylia Jędrzejczak. Wasick wywalczyła srebro w sprincie na 50 metrów stylem dowolnym, a był nawet potencjał na złoto. W półfinale pobiła rekord Polski i miała najlepszy czas ze wszystkich. W finale jednak jej wielka rywalka, a więc Sarah Sjoestrem, tym razem nie była zmęczona po innym wyścigu, odpaliła petardę i zeszła poniżej 24 sekund, a to było dla Polki nieosiągalne. Była w stanie popłynąć bardzo podobnie, jak w półfinale, ale 24,18 to było za mało na rewelacyjną Szwedkę, która ostatnio ciągle z Wasick wygrywa. Rok temu w Kazaniu na krótkim basenie Polka zdobyła dwa srebra mistrzostw Europy – na 50 i 100 metrów w stylu dowolnym. Dwa razy pokonała ją Sjoestrem.

Ostatnie złoto na MŚ na długim basenie reprezentant Polski wywalczył… uwaga, 15 lat temu za sprawą Mateusza Sawrymowicza na 1500 metrów stylem dowolnym. Z poprzedniej takiej imprezy w 2019 roku nie przywieźliśmy ani jednego medalu, a w 2017 roku srebro na 800 metrów stylem dowolnym wywalczył Wojciech Wojdak. Od wielu lat medale zdobywali sami mężczyźni – głównie Radosław Kawęcki i Konrad Czerniak, a wcześniej Paweł Korzeniowski. W 2005 roku nasze pływanie stało pod znakiem motylka – wtedy Otylia Jędrzejczak i Paweł Korzeniowski wygrali solidarnie swoje złota na 200 metrów. To były czasy, gdzie zajmowaliśmy 6. miejsce w klasyfikacji ogólnej. Ostatnio jednak polskie pływanie bardziej zasłynęło z olbrzymiego skandalu, kiedy zrobili z siebie kompletnych idiotów, nie mając wiedzy na temat zgłoszeń. Sportowcy, którzy byli już na igrzyskach w Tokio, musieli się spakować i wrócić do Polski. Dlatego Ksawery Masiuk jawi się jako ten diament, który może w przyszłości stać się męskim odpowiednikiem Otylii. Tego sobie i państwu życzymy.

Related Articles