W nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego odbędzie się 58. edycja Super Bowl, w której zmierzą się dwie najlepsze ekipy National Football League – Kansas City Chiefs i San Francisco 49ers. Spotkanie na nowoczesnym Allegiant Stadium w Las Vegas będzie rewanżem za finał rozgrywek sprzed czterech lat. Oprócz walorów czysto sportowych, kamery telewizyjne będą kierowane również na trybuny, gdzie pojawi się obecnie najpopularniejsza gwiazda pop, Taylor Swift.
O wpływie obecności artystki na Super Bowl napiszemy w kolejnych akapitach. Dla fanów futbolu amerykańskiego najważniejsze jest „samo gęste”. Oto bowiem w starciu o trofeum zmierzą się dwie drużyny, które przed sezonem były najczęściej typowane jako finaliści rozgrywek. Droga obu drużyn do Las Vegas nie była jednak usłana różami. Zespół z Kansas City, który jest obrońcą tytułu, ma za sobą względnie udany sezon zasadniczy. Paradoksalnie był to jednak najgorszy okres w erze Patricka Mahomesa jako quarterbacka Chiefs. Podopieczni trenera Andy’ego Reida z bilansem 11 wygranych i 6 porażek zajęli w American Football Conference dopiero 3. miejsce. To oznaczało prawdopodobną grę na wyjazdach w fazie play-off, pierwszą taką dla duetu Mahomes – Reid. Problemy linii ofensywnej, rozczarowująca gra skrzydłowych i postępujący w latach Travis Kelce nie zwiastowały sukcesów Chiefs w walce o finał. W grze trzymała ich defensywa prowadzona przez trenera Steve’a Spagnuolo.
Formacja obronna z Chrisem Jonesem na czele zanotowała swój najlepszy sezon w ostatnich 6 latach. Świetne secondary z nazwiskami takimi jak Sneed czy McDuffie nie pozwalały przeciwnym ofensywom na wiele. W pierwszym meczu play-off Chiefs z łatwością pokonali u siebie Miami Dolphins 26:7. Było to jedno z najzimniejszych spotkań w historii dyscypliny, podczas którego temperatura sięgała nawet -30 (!!!) stopni Celsjusza. Obrazki oblepionych soplami wąsów trenera Reida przejdą do historii NFL. W kolejnym spotkaniu – pierwszym wyjazdowym Mahomesa w play-off w karierze – przeciwko Buffalo Bills trwała istna wymiana ciosów, a popis dawały defensywy obu zespołów. Górą byli Chiefs, choć na 103 sekundy przed końcem meczu rywale mieli jeszcze szansę na doprowadzenie do remisu. Tyler Bass, kopacz Bills, chybił jednak celu. Ekipa z Kansas City zameldowała się w szóstym z rzędu finale konferencji, gdzie czekali na nich Baltimore Ravens, najlepsza drużyna sezonu zasadniczego w całej NFL. Wydawało się, że „Kruki” będą zaporą nie do przejścia, jednak znów linia defensywna Kansas dała znać o sobie w całej rozciągłości, skutecznie zatrzymując poczynania prawdopodobnego MVP rozgrywek, rozgrywającego Lamara Jacksona. Zwycięstwo na boisku Baltimore zapewniło Chiefs udział w czwartym Super Bowl w ostatnich pięciu latach.
Z kolei San Francisco 49ers przystępowali do play-off jako nr 1 National Football Conference. Mimo kilkutygodniowego przestoju w połowie sezonu drużyna trenera Kyle’a Shanahana była najlepsza w konferencji. „Niners” są zespołem z największą ilością gwiazd w całej NFL. W ofensywie brylują Trent Williams, George Kittle, Deebo Samuel, Brandon Aiyuk czy Christian McCaffrey, który jest faworytem do zdobycia statuetki dla najlepszego ofensywnego gracza sezonu. W defensywie znajdziemy m.in. Nicka Bosę czy Freda Warnera. Ekipa z San Francisco jest zespołem niemal kompletnym. W kuluarach nie cichnie jednak dyskusja na temat ich quarterbacka, Brocka Purdy’ego. Jest to historia jak z bajki. Purdy został wybrany w 2022 roku w drafcie jako tzw. Mr. Irrelevant (ang. Pan Nieistotny), czyli ostatni, 262. wybór draftu. Nie przeszkodziło mu to w dostaniu się do składu 49ers, ponieważ bardzo spodobał się trenerowi głównemu, który od swoich rozgrywających nie wymaga wybitnych atrybutów fizycznych, ale tego, aby podejmowali dobre decyzje na boisku. Korzystając z kontuzji pierwszego i drugiego QB – Treya Lance’a i Jimmy’ego Garoppolo – Purdy wszedł w rolę „startera” swojej drużyny, której nie oddał do dziś.
Społeczność kibiców NFL jest podzielona na dwa obozy. Jedni uważają Purdy’ego za jednego z najlepszych rozgrywających w lidze, natomiast inni uważają go za przeciętnego zawodnika, produkt „systemu” i pacynkę w rękach Kyle’a Shanahana. Choć rabini są podzieleni to prawda leży pośrodku. Purdy to dobry rozgrywający, który przez to, że jest otoczony drużyną gwiazd, wygląda zdecydowanie lepiej niż teoretycznie powinien. Jest także idealnym QB dla takiej drużyny, ponieważ podejmuje dobre decyzje, unika błędów i świetnie wykonuje to, co naszkicowali mu trenerzy. W zeszłym sezonie zespół z San Francisco doszedł do finału konferencji, gdzie po kontuzji Purdy’ego nie miał szans z Philadelphia Eagles. W tym roku było inaczej, choć droga do Super Bowl była niespodziewanie bardzo trudna. Jako zwycięzcy konferencji 49ers mieli wolny los w pierwszej rundzie play-off. W półfinale podejmowali na własnym boisku młodą drużynę Green Bay Packers, która niespodziewanie odprawiła z kwitkiem Dallas Cowboys, drugi zespół sezonu zasadniczego NFC.
Mecz, który miał być spacerkiem dla San Francisco, okazał się być heroiczną pogonią za zwycięstwem. Pogonią skuteczną, bowiem dopiero w 4. kwarcie udało się zespołowi trenera Shanahana odwrócić losy meczu, w którym Packers prowadzili niemal od początku. W NFC Championship Game czekał ich mecz z rewelacją sezonu – Detroit Lions. Drużyna z miasta Eminema była prawdziwym kopciuszkiem na tym etapie. „Lwy” nigdy nie zagrały w Super Bowl, dlatego cały świat futbolu amerykańskiego ściskał kciuki za ich sukces. Przez dużą część spotkania wydawało się, że piękny sen drużyny Lions się spełni. Ekipa z Detroit prowadziła do przerwy aż 24:7. Jednak 49ers dzięki błędom nieopierzonej drużyny rywali i masie własnego szczęścia w ciągu kilku minut objęli prowadzenie 31:24, którego nie oddali do ostatniego gwizdka. „Niners” zameldowali się w ósmym w swojej historii Super Bowl. Wygrywając finał mogą zrównać się z New England Patriots oraz Pittsburgh Steelers pod względem ilości zwycięstw w NFL (oba zespoły wygrywały rozgrywki sześciokrotnie).
Nieodłącznym elementem Super Bowl jest rozbudowana transmisja telewizyjna. Największe światowe marki dosłownie „zabijają się” o umieszczenie swojego spotu reklamowego podczas największego sportowego i rozrywkowego widowiska w USA. W tym roku za 30-sekundową reklamę podczas transmisji Super Bowl należało zapłacić w granicach 7 milionów dolarów. Dla porównania to kwota większa niż roczne budżety sześciu klubów piłkarskiej PKO BP Ekstraklasy – Korony Kielce, Radomiaka, Stali Mielec, Ruchu Chorzów, Warty Poznań i Puszczy Niepołomice. Super Bowl oprócz igrzysk sportowych to również fantastyczne muzyczne Halftime Show. W tym roku gwiazdą muzycznej oprawy przerwy będzie Usher, a gościem specjalnym Alicia Keys. Podobnie jak dwa lata temu NFL zdecydowała się na „odkurzenie” amerykańskich artystów, którzy swoje największe sukcesy święcili dekadę temu. Uwaga kamer będzie jednak częściej skupiona na lożach Allegiant Stadium w Las Vegas, gdzie pojawi się obecnie jedna z największych gwiazd światowej muzyki (jeśli nie największa), Taylor Swift, będąca prywatnie partnerką Travisa Kelce’ego, zawodnika Kansas City Chiefs.
Pojawienie się amerykańskiej wokalistki na meczu NFL ruszyło lawinę. Spotkania zespołu z Kansas City zaczęły oglądać rekordowe ilości osób, ich starcia w fazie play-off pobiły wszystkie historyczne wyniki oglądalności, a cała NFL zalicza największy wzrost popularności od lat. „Swifties”, jak nazywane są fanki artystki, prężnie komentują wydarzenia boiskowe w mediach społecznościowych. Natomiast dużej części kibiców NFL cała ta sytuacja trochę przeszkadza, ponieważ przy każdej ważniejszej akcji Chiefs kamera od razu zmierza w stronę trybun i Taylor Swift, która zazwyczaj siedzi w towarzystwie mamy Travisa Kelce’ego i żony Patricka Mahomesa. Taylor oczywiście pojawi się na Super Bowl, mimo że dzień wcześniej gra koncert w Japonii. Ba, sama japońska ambasada w Stanach Zjednoczonych wystosowała pismo zapewniające o tym, że Swift zdąży na mecz. Kto by pomyślał, że jedna kobieta będzie w stanie – oczywiście zachowując odpowiednie proporcje – odmienić oblicze NFL.
Eksperci spodziewają się wyrównanego spotkania, które powinno rozstrzygnąć się w ostatnich minutach gry. Kto będzie górą dowiemy się w poniedziałek nad ranem. Transmisję w Polsce przeprowadzi Polsat Sport, a początek meczu zaplanowany jest na godzinę 0:30. Pozostaje mieć nadzieję, że w przeciwieństwie do spotkania sprzed czterech lat, miesiąc po Super Bowl nie nastąpi kolejna światowa pandemia.