Skip to main content

Kapitalnie zapowiada się nad Wisłą weekend z MMA – w Gliwicach odbędzie się bowiem gala KSW 77, a w Las Vegas UFC Fight Night z mocnym polskim akcentem w osobie Michała Oleksiejczuka.

Wszystko rozpocznie się sobotnim wieczorem w Gliwicach, gdzie polski gigant zorganizuje galę XTB KSW 77. Wydarzenie zwieńczy prawdopodobnie najbardziej medialna walka w historii nadwiślańskiej sceny MMA pomiędzy Mariuszem Pudzianowskim i Mamedem Khalidovem.

Co prawda kilka miesięcy temu na drodze do zestawienia walki pojawiła się poważna przeszkoda – czeczeńscy trenerzy byłego strongmana stwierdzili bowiem, że nie chcą jego konfrontacji z Mamedem Khalidovem z uwagi na gigantyczny szacunek, jakim darzą tego ostatniego i braterskie relacje, jakie z nim utrzymują – ale ostatecznie “Pudzian” podjął się wyzwania z nowym sztabem trenerskim.

Pomimo 45 już lat na karku Mariusz Pudzianowski może pochwalić się najlepszą passą zwycięstw w swojej 13-letniej już karierze. Wygrał bowiem aż pięć ostatnich pojedynków, wszystkie przez nokauty. Ostatnio był widziany w akcji w maju, brutalnie nokautując faworyzowanego Michała Materlę.

Mamed Khalidov ostatnimi laty radzi sobie znacznie gorzej. Z ostatnich pięciu potyczek tylko jedną zakończył w glorii zwycięzcy – przed dwoma lata w rewanżu fantastycznie znokautował latającym kopnięciem nożycowym Scotta Askhama. Miło Czeczen nie wspomina natomiast swojego ostatniego występu. W grudniu zeszłego roku padł pod pięściami kowadłorękiego Roberto Soldicia, ciężki ten nokaut przypłacając licznymi złamaniami twarzoczaszki, które wykluczyły go ze startów na cały rok.

Faworytem zawodów jest Mamed Khalidov, który z uwagi na starty w wadze średniej będzie miał po swojej stronie zdecydowaną przewagę szybkościową. Jednak ostatni występ Mariusza Pudzianowskiego – wspomniana demolka na Michale Materli – dowodzi, że nie sposób go skreślać. Uderza bardzo mocno, kopie jak koń i będzie miał po swojej stronie sporą przewagę masy i siły.

Ciekawie – a pod kątem typowo sportowym nawet ciekawiej – zapowiada się także co-main event gliwickiej gali. Tamże na szczycie kategorii koguciej dojdzie do trylogii pomiędzy urzędującym mistrzem Sebastianem Przybyszem i Jakubem Wikłaczem. Stan rywalizacji pomiędzy oboma wynosi aktualnie 1-1. Bukmacherzy faworyzują mistrza, ale… Jeśli Wikłacz z powodzeniem zaprzęgnie do działania zapasy, w walce na chwyty może napsuć Przybyszowi mnóstwo krwi.

Z kolei galę w Las Vegas uświetni ważne dla układu sił w wadze średniej starcie pomiędzy słynącym z niekonwencjonalnego stylu bycia Seanem Stricklandem oraz byłym pretendentem do złota Jaredem Cannonierem. Nie ulega wątpliwości, że zwycięzca uczyni ważny krok w kierunku tronu, na którym od kilku tygodni zasiada Alex Pereira.

Kursy bukmacherskie są tutaj niezwykle wyrównane. Minimalnym faworytem jest obecnie Strickland. Jako że obaj zawodnicy to przede wszystkim stójkowicze, wymian tutaj brakować nie powinno. Cannonier uderza mocniej, ale metodyczny styl Stricklanda może stanowić dla niego problem.

Intrygująco zapowiada się co-main event gali w Las Vegas. W szranki staną w nim dwaj niezwykle perspektywiczni lekcy, Arman Tsarukyan i Damir Ismagulov.

Dla Ormianina będzie to powrót do akcji po porażce, jaką pół roku zadał mu Mateusz Gamrot. Do dzisiaj zresztą Arman utrzymuje, że sędziowie punktowi popełnili wówczas błąd, wskazując na Polaka.

Bukmacherzy faworyzują Tsarukyana, ale Ismagulov jeszcze w UFC nie przegrał. Jeśli Kazach zdoła utrzymać walkę w płaszczyźnie kickobserskiej, jak najbardziej może sprawić tutaj niespodziankę – jego umiejętności uderzane stoją bowiem na naprawdę wysokim poziomie.

Z nadwiślańskiej perspektywy najciekawiej w Las Vegas zapowiada się jednak potyczka toczącego drugi bój w wadze średniej Michała Oleksiejczuka z Codym Brundagem. Pierwotnie Polak miał skrzyżować rękawice z Albertem Duraevem, ale Czeczen wycofał się z pojedynku – zastąpił go właśnie Amerykanin. Na szczęście dla “Husarza” pod kątem stylu walki Brundage mocno przypomina Duraeva, także preferując walkę na chwyty.

Nasz zawodnik jest zresztą zdecydowanym bukmacherskim faworytem. Rzeczywiście – jeśli powstrzyma zapaśniczo-parterowe zapędy Amerykanina, wydaje się, że w płaszczyźnie stójkowej powinien zdecydowanie rozdawać karty.

Related Articles