Na brak atrakcji w sobotę fani MMA narzekać nie będą – w Tarnowie odbędzie się KSW, a w Las Vegas – UFC.
W walce wieczoru gali KSW 97 naprzeciwko siebie staną zawodnicy wagi ciężkiej, Szymon Bajor i Matheus Scheffel.
Sklasyfikowany na 2. miejscu w rankingu Polak w ostatnich czterech latach stoczył sześć walk, pięć z nich wygrywając. Przegrał tylko z mistrzem królewskiej kategorii KSW Philem De Friesem, ulegając Brytyjczykowi w lipcu zeszłego roku przez poddanie. Niepowodzenie to powetował sobie w grudniu, pokonując niejednogłośnie Viktora Pestę.
Matheus Scheffel radzi sobie ostatnimi czasy znacznie gorzej. Dość powiedzieć, że w glorii zwycięzcy nie był widziany od dwóch lat, trzy ostatnie pojedynki kończąc na tarczy. W lutym tego roku zadebiutował pod sztandarem KSW, padając w pierwszej rundzie pod uderzeniami Darko Stosicia.
Nie ulega wątpliwości, że to Brazylijczyk ma w tym pojedynku znacznie więcej do ugrania. Jeśli pokonałby Polaka, z miejsca włączyłby się do rozgrywki o najwyższe lary w kategorii ciężkiej. Szymon walczy przede wszystki o to, aby obronić swoją wysoką pozycję w rankingu i utrzymać się w grze o tron.
Bacznie walce tej będzie przyglądał się idący jak burza w KSW Arkadiusz Wrzosek. Warszawiak liczy bowiem na to, że przy okazji jubileuszowej gali KSW 100 zmierzy się właśnie z Szymonem Bajorem. Najpierw jednak rzeszowianin musi pokonać w sobotę Scheffela. Czy da radę?
Polak jest zdecydowanym bukmacherskim faworytem zawodów, czemu trudno się dziwić, mając na uwadze występy obu. Owszem, w stójce Scheffel może być groźny, ale Bajor potrafi odnaleźć się zarówno na nogach, jak i w parterze.
Galę UFC Fight Night w Las Vegas uświetni natomiast pojedynek w czołówce kategorii średniej pomiędzy zaprawionym w bojach Jaredem Cannonierem i nabierającym rozpędu Caio Borralho.
Sklasyfikowany na 5. miejscu w rankingu Amerykanin to były pretendent do pasa. W 2022 roku w mistrzowskim boju przegrał z ówczesnym “czempionem” Israelem Adesanyą jednogłośną decyzją sędziowską. Będzie to dla niego okazja do powrotu na zwycięskie tory po czerwcowej porażce z Nassourdinem Imavovem.
Na szali “Killa Gorilla” położy jednak sporo, bo Caio Borralho okupuje dopiero 12. pozycję w rankingu. Cannonier będzie zatem miał tu relatywnie niewiele do zyskania, furę do stracenia.
Brazylijczyk póki co radzi sobie w UFC fantastycznie. Stoczył w oktagonie amerykańskiego giganta sześć walk, wszystkie z nich wygrywając. Starcie z Jaredem Cannonierem to dla niego szansa na przedarcie się do gry o tron 185 funtów.
Sporym faworytem zawodów jest właśnie Borralho. To zawodnik dobrze poukładany w każej płaszczyźnie bitewnego rzemiosła – potrafi bić się na nogach, świetnie radzi sobie w parterze. Cannonier to niemal wyłącznie uderzacz. Bardzo groźny uderzacz z ciężkimi pięściami i smykałką do kontruderzeń. Wydaje się jednak, że jako 40-latek najlepsze lata może mieć już za sobą.