Skip to main content

W rozpisce sobotniej gali UFC Fight Night w Las Vegas gwiazd może nie uświadczymy, ale czasami takie właśnie wydarzenia dają najwięcej emocji w oktagonie.

Nie umilkły jeszcze echa zeszłotygodniowej gali UFC 295 – Alex Pereira nadal celebruje zwycięstwo, Jiri Prochazka nadal opłakuje porażkę – a tymczasem w sobotę Dana White i spółka zorganizują kolejne wydarzenie, z legendarnego Madison Square Garden w Nowym Jorku przenosząc się do swojskiego APEX Center w Las Vegas.

W walce wieczoru gali UFC Fight Night rękawice skrzyżują nieukrywający mistrzowskich aspiracji w kategorii średniej Brendan Allen i Paul Craig.

Sklasyfikowany na 10. miejscu w rankingu Allen jest niepokonany od dwóch lat i może pochwalić się serią pięciu zwycięstw, w tym czterech przez poddania – co ciekawe, wszystkie przez duszenia zza pleców, która to technika jest jego koronną.

Paul Craig okupuje 13. pozycję w klasyfikacji, którą zagwarantował sobie wiktorią nad Andre Munizem w swoim debiutanckim starciu w 185 funtach – wcześniej rywalizował bowiem w kategorii półciężkiej.

Zdecydowanym faworytem zawodów jest Amerykanin, czemu trudno się dziwić. Jest on znacznie sprawniejszym stójkowiczem, a i w walce na chwyty wielokrotnie udowodnił swoją wartość. Tamże jednak będzie musiał mieć się na baczności, bo Craig to kawał grapplera, który w parterze potrafi wyczarować coś z niczego.

W co-main evencie gali niepokonany i utalentowany Michael Morales stanie przed największym wyzwaniem w swojej dotychczasowej karierze – jego przeciwnikiem będzie wojujący w UFC od prawie dekady Jake Matthews, kiedyś również uznawany za nie lada talent.

24-letni Wenezuelczyk może pochwalić się nieskazitelnym bilansem 3-0 pod sztandarem amerykańskiego giganta. Jest uważany za jednego z najbardziej perspektywicznych półśrednich. Australijczyk to jednak – pomimo nadal ledwie 29 lat na karku – zaprawiony w bojach zawodnik, który stoczył dla UFC aż 18 walk, z których wygrał 12. Pod kątem doświadczenia przeżuwa i wypluwa Moralesa.

Bukmacherzy w roli wyraźnego faworyta widzą jednak Wenezuelczyka – fightera dobrze poukładanego stójkowo, silnego, wyróżniającego się doskonałymi gabarytami. Nie ulega natomiast wątpliwości, że z tak mocnym rywalem jak Matthews Morales jeszcze nie wojował.

Warto zwrócić też uwagę na 25-letniego Paytona Talbotta, który w sobotę zadebiutuje w UFC. Drogę do organizacji utorował sobie efektownym występem na gali Contender Series. Na okoliczność pierwszej wizyty w oktagonie matchmakerzy wyszykowali mu bitnego Nicka Aguirre.

Talbott jest jednak gigantycznym faworytem pojedynku – największym w całej rozpisce sobotniej gali. Czy spory zgiełk medialny, jaki go otacza, jest uzasadniony? Pierwsze odpowiedzi poznamy w sobotę.

Related Articles