Po dwutygodniowej przerwie na złapanie oddechu po kanadyjskiej gali UFC 297 w sobotę do akcji powraca największa organizacja MMA na świecie.
Rozpiska gali UFC Fight Night, która odbędzie się w sobotę w Las Vegas, na kolana może nie rzuca, ale… Nierzadko zawodnicy drugiego garnituru – tj. tacy o niewyrobionej jeszcze renomie, którzy dopiero wspinają się na sportowe szczyty – dają efektowne pojedynki, bo nieszczególnie kalkulują. Po drugie zaś – w karcie walk jednak kilka ciekawych starć da się wyłuskać.
Wydarzenie zwieńczy pojedynek w szerokiej czołówce kategorii średniej. Sklasyfikowany na 8. miejscu w rankingu Roman Dolidze stanie w szranki z okupującym 11. pozycję Nassourdinem Imavovem.
Obaj zawodnicy powracają po rozczarowujących występach. Roman Dolidze w marcu zeszłego roku przegrał jednogłośną decyzją sędziowską z Marvinem Vettorim, a czerwcowe starcie Nassourdine’a Imavova z Chrisem Curtisem zakończyło się wynikiem no contest na skutek nieumyślnego faulu Francuza. Na szali pojedynku Dolidze z Imavovem znajdzie się przepustka do walk ze ścisłą czołówką 185 funtów.
Faworytem zawodów jest Francuz. Na papierze powinien on rozdawać karty w obszarze stójkowym, gdzie jest sprawniejszy i wszechstronniejszy. Nie ulega jednak wątpliwości, że powinien wystrzegać się walki na chwyty – tam bowiem Gruzin jest piekielnie niebezpieczny, co udowodnił chociażby w starciu z Jackiem Hermanssonem, którego poskręcał jak precla.
Jeszcze ciekawiej zapowiada się co-main event gali, określany chętnie mianem “walki wieczoru ludu”. Naprzeciwko siebie staną tamże niesłynący z wyrachowanego podejścia do rozwiązywania oktagonowych konfliktów Renato Moicano i Drew Dober.
Brazylijczyk to wszechstronny zawodnik, który nie stroni od stójki, choć najgroźniejszy jest w parterze. Amerykanin uwielbia z kolei wymieniać się ciosami, w której to sztuce jest biegły jak mało kto – posiada bardzo ciężkie pięści i niezłą defensywę zapaśniczą, która na okoliczność tej walki może mu się bardzo przydać.
Bukmacherzy faworyzują Moicano, ufając najwyraźniej, że zdoła przenieść walkę do parteru. Mając jednak na uwadze przyzwoitą obronę przed obaleniami Dobera oraz fakt, że Brazylijczyk wraca po ponad rocznej przerwie – kto wie, jak odbije się to na jego formie – wydaje się, że Amerykanin nie stoi na straconej pozycji.