W sobotę w Las Vegas odbyła się pierwsze tegoroczna gala organizacji UFC, która być może wyłoniła kolejnego pretendenta do walki o pas mistrzowski wagi półciężkiej.
Sobotnią galę UFC Fight Night zwieńczyło starcie w czubie kategorii do 205 funtów pomiędzy nieukrywającymi mistrzowskich aspiracji Magomedem Ankalaevem i Johnnym Walkerem. Gigantycznym faworytem zawodów był ten pierwszy i jak się okazało, nie było w tym przypadku.
Brazylijczyk rozpoczął co prawda walkę lepiej, dosięgając rywala kilkoma uderzeniami – gustował przede wszystkim w kreatywnych kopnięciach – ale z czasem do głosu zaczął dochodzić Dagestańczyk. W drugiej rundzie Ankalaev już wyraźnie rozdawał karty w oktagonie. Wywierał presję, kąsał Walkera ciosami, zmuszał go do oddawania pola, chwilami chaotycznego. W końcu na rozerwanie klinczu grzmotnął Brazylijczyka potężnym prawym sierpem, posyłając go na deski. Zanim ten się zebrał, Ankalaev doskoczył z kolejnym prawym, zamykając zawody.
Celem Dagestańczyka jest teraz walka o pas mistrzowski wagi półciężkiej z Alexem Pereirą, najchętniej przy okazji jubileuszowej gali UFC 300, która odbędzie się 13 kwietnia w Las Vegas. Czy takie zestawienie jest teraz możliwe? Na kolejnego pretendenta do pasa został namaszczony były mistrz Jamahal Hill, który z powodu kontuzji ustąpił w zeszłym roku z tronu, ale Amerykanin nadal się kuruje. Do walki będzie zdolny dopiero latem, więc niewykluczone, że rzeczywiście wcześniej szansę na odebranie tytułu Pereirze otrzyma Ankalaev.
Świetną formę w co-main evencie wydarzenia zaprezentował zaprawiony w bojach Jim Miller, który po twardym boju poddał w trzeciej rundzie Gabriela Beniteza.
40-letni Amerykanin wyśrubował tym samym kilka rekordów – odniósł między innymi 25. zwycięstwo w oktagonie UFC i stoczył 42. walkę dla organizacji. Może pochwalić się też drugim najlepszym wynikiem pod kątem walk wygranych w UFC przed czasem – ma ich teraz na koncie 17.
Jim Miller chciałby powrócić do akcji przy okazji jubileuszowej gali UFC 300. Zapisałby się wtedy na kartach historii jako jedyny zawodnik, który występował na UFC 100, UFC 200 i właśnie UFC 300. Na jego celowniku znalazł się Paul Felder.
W karcie głównej doszło do jednej niespodzianki. Skreślany przez bukmacherów Mario Bautista w świetnym stylu pokonał na pełnym dystansie zapaśniczo usposobionego Ricky’ego Simona, odnosząc już szóste zwycięstwo z rzędu – zdecydowanie najcenniejsze w swojej dotychczasowej karierze. Najprawdopodobniej Bautista utorował sobie tą wiktorią awans do czołowej piętnastki rankingu wagi koguciej.
Na wyróżnienie zasługuje też Brunno Ferreira, który brutalnie rozprawił się z Philem Hawesem. Kowadłoręki Brazylijczyk podtrzymał tym samym swoją niesamowitą statystykę kompletu zwycięstw w karierze przez nokauty – wygrał 11 walk i wszystkie uderzeniami przed czasem.