W sobotę idący jak burza Jailton Almeida stanie przed szansą włączenia się do mistrzowskiej rozgrywki w kategorii ciężkiej UFC.
Po dwutygodniowej przerwie w sobotę powraca UFC. Gigant światowego MMA zorganizuje w Sao Paulo galę z cyklu UFC Fight Night, którą zwieńczy starcie w kategorii ciężkiej pomiędzy robiącym furorę w oktagonie Jailtonem Almeidą i zaprawionym w bojach weteranem Derrickiem Lewisem.
Drogę pod sztandar amerykańskiego potentata Brazylijczyk utorował sobie przez Contender Series – cykl gal, które stanowią przedsionek UFC. W oktagonie zadebiutował w 2021 roku, jeszcze w kategorii półciężkiej demolując Danilo Marquesa. Później przeniósł się do wagi ciężkiej, deklasując Parkera Portera, by następnie w umownym limicie rozmontować Antona Turkalja. Po wiktorii tej podjął decyzję o kontynuowaniu kariery w limicie kategorii królewskiej, gdzie do swojego bilansu dopisał następnie dominujące wiktorie nad Shamilem Abdurakhimovem i Jairzinho Rozenstruikiem.
O ile bilans 5-0 w UFC wygląda bardzo okazale, to jeszcze większe wrażenie robią statystyki “Malhadinho”. Otóż, wszystkie z tych zwycięstw odniósł on przed czasem – cztery w pierwszych rundach, jedno w rundzie drugiej. To jednak nie koniec, bo w tychże pięciu pojedynkach został znacząco uderzony tylko dwa razy! To wyczyn absolutnie bezprecedensowy. W aż trzech starciach nie zainkasował żadnego ciosu.
Pierwotnie rywalem Jailtona Almeidy miał być w walce wieczoru gali w Sao Paulo – pierwszej w karierze dla Brazylijczyka – amerykański zapaśnik Curtis Blaydes. Z powodu kontuzji ten ostatni wycofał się jednak z zawodów, a na jego miejsce do gry wszedł kowadłoręki Derrick Lewis.
“Czarna Bestia” powrócił ostatnio na zwycięskie tory, ekspresowo demolując Marcosa Rogerio de Limę. Przerwał tym samym czarną serię aż trzech z rzędu porażek.
– Wszyscy wiedzą, że Derrick jest ekstremalnie groźny – powiedział Almeida przed galą w rozmowie z MMAFighting.com. – Gdy trafia cię w głowę, w tym miejscu więcej już ci włosy nie rosną.
– Dobre jest natomiast to, że jest nieco wolniejszy od Jairziho i Curtisa. Jego ręce są jednak bardzo groźne. Jeśli trafi, wiemy, że jest po wszystkim. Wierzę jednak w Boga i w swój treningi. Wierzę, że damy sobie radę.
Sklasyfikowany na 9. miejscu w rankingu wagi ciężkiej “Malhadinho” nie ukrywa, że szat nie rozdziera z powodu zmiany rywala z Blaydesa na Lewisa – także z uwagi na medialność tego ostatniego.
– Derrick Lewis ma na Instagramie ponad 2 miliony fanów – przypomniał. – Jest popularny. Jest znany ze zdejmowania spodenek w klatce i tego typu rzeczy. Dwa razy walczył o pas mistrzowski. Jest znany na całym świecie.
– Walka z Blaydesem byłaby dla mnie świetna. Gdyby wygrał, ludzie patrzyliby na mnie inaczej, ale chcę się wspinać powoli, krok po kroku. Wszystko potoczyło się dla mnie bardzo szybko. W niecałe dwa lata awansowałem do Top 10. Nie sądzę, aby jakikolwiek ciężki dokonał czegoś takiego. To będzie dobra walka dla wszystkich. Będzie wesoło.
Bukmacherzy wątpliwości nie mają – gigantycznym faworytem zawodów jest walczący przed własną publicznością i mający za sobą pełen obóz przygotowawczy Jailton Almeida. Nie ulega wątpliwości, że Brazylijczyk będzie miał gigantyczną przewagę w walce na chwyty, ale warto mieć też na uwadze, że pod kątem siłowym to naturalny ciężki w osobie Amerykanina rozdawał będzie karty. Ponadto w każdej stójkowej wymianie – jeśli nie zdoła natychmiast przenieść walki do parteru – Jailton Almeida igrał będzie z ogniem.