
Pierwsza w historii gala UFC w Arabii Saudyjskiej nie okazała się wiekopomnym wydarzeniem, ale kilka momentów fanom MMA zapadnie w pamięci na dłużej.
Aż siedem z jedenastu walk w Rijadzie zakończyło się decyzjami sędziowskimi. W czterech pozostałych zawodnicy wzięli sprawy w swoje ręce, oszczędzając pracy sędziom punktowym.
W karcie wstępnej debiutujący w oktagonie UFC Felipe Lima, który na tę okoliczność przeniósł się z wagi koguciej do piórkowej, przegrał dwie pierwsze rundy walki z faworyzowanym Muhammadem Naimovem, ale broni nie złożył i na początku trzeciej poddał Tadżyka duszeniem zza pleców.
Kapitalną formą błysnął w pojedynku otwierającym kartę główną Volkan Oezdemir. Szwajcarski Turej zdeklasował Johnny’ego Walkera, brutalnie nokautując Brazylijczyka potężnym podbródkiem. Odniósł w ten sposób drugie zwycięstwo z rzędu i trzecie w ostatnich czterech występach, wykonując ważny krok w kierunku rozgrywki o pas wagi półciężkiej. Na oku ma teraz byłych mistrzów: Jana Błachowicza i Jamahala Hilla.
Trzecie skończenie w Rijadzie zanotował Sharabutdin Magomedov. Jednooki Dagestańczyk powstrzymał zapaśnicze zapędy wchodzącego w ostatniej chwili na zastępstwo Antonio Trocoliego, nokautując wycieńczonego rywala w trzeciej rundzie zawodów. Wyśrubował w ten sposób swój nieskazitelny bilans do 13-0, odnosząc drugie zwycięstwo pod sztandarem UFC.
Do niespodzianki doszło w co-main evencie wydarzenia. W bratobójczym pojedynku dwóch Rosjan skazywany na porażkę Alexander Volkov pewnie rozbił na pełnym dystansie Sergeya Pavlovicha. Volkov świetnie kontrolował dystans, hasając do boków i ostrzeliwując rywala ciosami i kopnięciami. Wygrał jednogłośną decyzją sędziowską, odnosząc czwartą już wiktorię z rzędu, która zbliża go do gry o tron 265 funtów.
W walce wieczoru pomiędzy Robertem Whittakerem i Ikramem Aliskerovem kursy były bardzo wyrównane. Australijczyk był tylko minimalnym faworytem. Oktagonowa rzeczywistość pokazała jednak różnicę klasy między oboma zawodnikami. Kapitalnie dysponowany Whittaker zdemolował Aliskerova w ledwie 109 sekund, efektownie go nokautując pięknym podbródkiem.
“Żniwiarz” odniósł w ten sposób drugie zwycięstwo z rzędu, utrzymując się w rozgrywce o najwyższe laury w wadze średnieh. Wydaje się, że ma teraz dwie opcje – albo poczeka na zwycięzcę mistrzowskiego starcia pomiędzy Dricusem Du Plessisem i Israelem Adesanyą, które odbędzie się w sierpniu w Perth, albo też stanie do eliminatora z innym łypiącym w kierunku pasa zawodnikiem, Seanem Stricklandem.