Skip to main content

Nassourdine Imavov i Dominick Reyes największymi bohaterami sobotniej gali UFC w Louisville – ten pierwszy odniósł najcenniejszą wygraną w karierze, ten drugi powrócił na zwycięskie tory po pięciu prawie latach.

Po pierwszych dziewięciu walkach wydawało się, że gala w Louisville okaże się jednym wielkim niewypałem – o wynikach aż ośmiu z nich decydowali bowiem sędziowie punktowi. Pięć ostatnich pojedynków oddało jednak z nawiązką – wszystkie zakończyły się przed czasem.

Zanim jednak do tego doszło, w karcie wstępnej z kretesem poległ mający polskieg korzenie Amerykanin Charles Radtke. Został on znokautowany kolanem na korpus przez świetnie dysponowanego Carlosa Pratesa.

Festiwal skończeń rozpoczął Zach Reese, któy w ledwie 20 sekund potężnym podbródkiem znokautował Juliana Marqueza.

Później byliśmy świadkami jednego z najlepszych nokautów w tym roku. Po ostrej niespełna 5-minutowej bijatyce Brunno Ferreira nieprawdopodobnym obrotowym łokciem ściął z nóg Dustina Stoltzfusa. Legitymujacy się bilansem 12-1 Brazylijczyk podtrzymał tym samym niesamowitą serię – a mianowicie żadna z jego trzynastu walk w karierze nie wyszła poza pierwszą rundę!

Formalności dopełnił najmłodszy uczestnik gali Raul Rosas Jr. 19-latek po efektownej walce grapplingowej poddał w drugiej rundzie Ricky’ego Turciosa.

Nie lada niespodziankę w co-main evencie wydarzenia sprawił Dominick Reyes. “Dewastator” był wyraźnym bukmacherskim underdogiem przed starciem z Dustinem Jacobym, czemu trudno było się dziwić – podchodził wszak do walki po czterech dotkliwych porażkach i poważnych problemach zdrowotnych, które w pewnym momencie postawił pod znakiem zapytania jego karierę. A jednak bitewna rzeczywistość zweryfikowała tę bukmacherską.

Co prawda początek walki należał do Jacoby’ego, który potraktował Reyesa dobrymi ciosami, ale wszystko zmieniło się w okamgnieniu. “Dewastator” okrutnie naruszył szarżującego rywala swoim firmowym lewym krzyżowym, dzieła zniszczenia dopełniając następnie kolanem na głowę i serią ciosów.

W walce wieczoru Nassourdine Imavov zdobył najcenniejszy skalp w swojej dotychczasowej karierze. Po dobrej, wyrównanej walce pokonał Jareda Cannoniera przez techniczny nokaut w rundzie czwartej, choć… Nie obyło się bez kontrowersji. Cały niemal świat MMA uważa bowiem, że sędzia Jason Herzog pospieszył się z przerwaniem walki, nie dając szansy naruszonemu mocno Jaredowi Cannonierowi na powrót do walki.

Tak czy inaczej, pokonując sklasyfikowanego na 4. miejscu w rankingu wagi średniej Amerykanina, francuski Dagestańczyk włącza się do gry o najwyższe laury. W swojej kolejnej walce chciałby zrewanżować się Seanowi Stricklandowi za porażkę, jaką ten były mistrz zadał mu w zeszłym roku – najchętniej przy okazji wrześniowej gali w Paryżu.

Related Articles