Skip to main content

Sobotnia gala UFC Fight Night w Las Vegas okazała się bardzo dobrym widowiskiem.

 

Aż osiem z dwunastu walk, jakie odbyły się podczas sobotniej gali UFC Fight Night w Las Vegas, zakończyło się przed czasem – siedem przez (techniczne) nokauty i jedna przez podanie.

 

Do zdecydowanie najbrutalniejszego skończenia doszło w ważnej dla układu sił w czołówce dywizji królewskiej walce wieczoru, w której rękawice skrzyżowali Curtis Blaydes i Derrick Lewis.

 

Pierwsza runda zawodów nie zwiastowała niespodzianki. Będący największym bukmacherskim faworytem w całej rozpisce Blaydes rozbijał bowiem w stójce Lewisa, zdecydowanie górując nad rywalem pod kątem technicznym i szybkościowym – kąsał go długimi prostymi, unikając potężnych bomb. Okopywał też wykroczną nogę Czarnej Bestii.

 

Innymi słowy, w pierwszych pięciu minutach Razor zdecydowanie rozdawał karty w płaszczyźnie, w której jego przeciwnik miał być najgroźniejszy, tj. w stójce.

 

Jednak na początku drugiej odsłony igranie z ogniem skończyło się dla Blaydesa dramatycznie. Poszukał bowiem kompletnie nieprzygotowanego obalenia, próbując na środku oktagonu zejść Lewisowi do nóg. Czarna Bestia wystrzelił natomiast potężny podbródek z samych czeluści piekieł, kompletnie gasząc rywalowi światło. Curtis Blaydes padł na deski bez życia, a zanim sędzia Herb Dean przerwał zawody, Derrick Lewis zdążył jeszcze dobić nieprzytomnego już rywala dwoma gwoździami.

 

Razor nie podnosił się z desek przez kilkadziesiąt sekund. Otoczony wianuszkiem medyków i oficjeli, upiornie rzęził i charczał, próbując odzyskać świadomość. Z czasem doszedł jednak do siebie, wracając na nogi.

– Na koniec pierwszej rundy przeszło mi przez głowę, że gość prosi się o nokaut – powiedział podczas konferencji prasowej po walce Lewis. – Prosi się o to. Tak sobie powtarzałem w głowie. Jego trener próbował dodawać mu otuchy. „Dobrze, dobrze! Dobrze ci idzie!”.

 

– A ja sobie myślę, no dobra, dalej baw się ze mną w ten sposób. Tak sobie powtarzałem. Zaczęła się druga runda i wiedziałem, że spróbuje pobić się trochę w stójce, a potem spróbuje obalenia. Musiałem więc tylko być cierpliwy.

 

– Czekałem tylko na jego zejście do nóg. Tylko na to czekaliśmy, reszta nas nie interesowała. Wiedzieliśmy, że się to zbliża. Trenowaliśmy pod  to cały miesiąc. W zasadzie to dwanaście tygodni. Przygotowywaliśmy się pod tego gościa.

 

Ciężko nokautując Curtisa Blaydesa, Derrick Lewis odniósł czwarte zwycięstwo z rzędu. Nie ulega wątpliwości, że jest jednym z najmocniejszych graczy w rozgrywce o złoto wagi ciężkiej, o losach którego w marcu zadecydują Stipe Miocic i Francis Ngannou.

 

Jednak Czarna Bestia łypie teraz w kierunku Alistaira Overeem – pomimo iż Holender przegrał ostatnio przez nokaut z Alexandrem Volkovem, wypadając z rajdu o najwyższe laury w dywizji. Amerykanin chciałby jednak porachować mu kości za niektóre z wypowiedzi Reema, który w przeszłości poddawał w wątpliwość jego umiejętności.

 

Warto odnotować też zwycięstwa młodych, perspektywicznych ciężkich – Toma Aspinalla i Chrisa Daukausa – z zaprawionymi w bojach weteranami, którzy znajdują się prawdopodobnie na ostatniej prostej swoich karier, Andreiem Arlovskim i Alexeyem Oleinikiem.

 

Aspinall udusił Arlovskiego w drugiej rundzie, a Daukaus znokautował Arlovskiego w pierwszej. Bilans obu – Aspinalla i Daukausa – w UFC wynosi obecnie 3-0. Wszystkie trzy zwycięstwa odnieśli przed czasem.

Related Articles